Rozdział XIV

5.2K 220 20
                                    


     Przejechali przez główną bramę dworu, a Hermiona nie mogła oderwać wzroku od okna. Wszystko wyglądało zupełnie inaczej, niż w marcu, gdy siłą ją tu przywleczono wraz z jej przyjaciółmi. Odruchowo dotknęła swojego nadgarstka, a niechcąca się wygoić blizna po słowie „szlama", zamrowiła ją na całej długości, choć w ciągu dnia tradycyjnie trzymała ją pod zaklęciem glamor, które sprawiało, że była niewidoczna.

Wzięła głęboki oddech i zaczęła we własnej świadomości przekonywać samą siebie, że to nie budynek wyrządził jej krzywdę, tylko człowiek. Nie musi nienawidzić tego miejsca z powodu tamtego wydarzenia. Jednak wspomnienia były nadal bardzo żywe, a strach i panika zaczęły wkradać się do jej wnętrzności. Na dodatek zaczęła się obawiać, że Malfoy coś zauważy. A przecież nie chciała przed nim okazywać słabości.

O wiele szybciej niż by sobie tego życzyła, powóz zatrzymał się przed głównym wejście do domu. Wspaniałe, dwuskrzydłowe, wysokie, dębowe drzwi były już szeroko otwarte, pomimo mrozu panującego na zewnątrz.

- Nie musisz zabierać płaszcza, skrzaty dostarczą go potem wprost do twojej szafy – wyjaśnił, wstając i zakładając na siebie sweter. Wyuczonym gestem poprawił swoje włosy i uniósł lekko kąciki ust w mikro uśmiechu, który chyba miał wydać się jej zachęcający. – Gotowa?

- A jakie mam wyjście? – zapytała, wstając i biorąc głęboki oddech.

- Moglibyśmy zamieszkać w innym z naszych domów, ale i tak musielibyśmy się tu codziennie pojawiać, by wypełniać swoje obowiązku – Draco patrzył na nią uważnie.

- W takim razie to bez sensu. Dam sobie radę – Hermiona skumulowała całe swoje siły, by wziąć się w garść.

- Jeszcze jedno – Malfoy zmierzył całą jej postać oceniającym spojrzeniem, a Hermiona wzdrygnęła się lekko, czując na sobie jego wzrok. – Mama zadbała o twoją nową garderobę. Musisz się ubierać, jak przystało na narzeczoną z wyższych sfer.

Hermiona zacisnęła szczękę i rzuciła mu wrogie spojrzenie. Nie żeby nie spodziewała się tego, że każą jej nosić inne ubrania, po incydencie z sukienką na Balu z okazji Święta Duchów, ale całą sobą buntowała się przed tym, by Malfoyowie mogli teraz decydować o kompletnie każdym aspekcie jej życia.

- Mogę się odpowiednio ubierać na eleganckie przyjęcia, ale na co dzień chcę chodzić tak, jak mi się podoba.

- Niestety Granger, jeansy są zabronione w moim domu – Draco uśmiechnął się do niej cynicznie.

- Sam nosisz jeansy hipokryto! – zawołała w oburzeniu, patrząc na jego spodnie.

- Tak, ale nikt nie ślini się na widok mojego tyłka, gdy mam je na sobie. W tym domu będzie przewijało się sporo mężczyzn i lepiej unikać sytuacji, by widzieli w tobie coś kuszącego na tyle, by spróbować się zbliżyć – wyjaśnił rzeczowym tonem.

Hermiona otworzyła usta, ale kompletnie nie wiedziała co ma mu odpowiedzieć. Czy on właśnie sugerował, że jest na tyle atrakcyjna, że faceci gapią się na jej pośladki, gdy nosi jeansy?

- Chyba nigdy nie miałeś okazji słyszeć, co Lavander i Parvati mówią o twoim tyłku w jeansach – odpowiedziała burkliwie, nawet na niego nie patrząc.

Malfoy parsknął szczerym śmiechem, wyraźnie ubawiony tym, co właśnie powiedziała.

- W takim razie umówmy się, że solidarnie ja też nie będę nosił jeansów na czas twojego pobytu w domu. Zgoda?

- Mam nadzieję, że jakoś przetrwasz takie poświęcenie – odgryzła się z wrednym uśmiechem.

- Czego się nie robi dla ważnej sprawy – Blondyn posłał jej chłodny uśmieszek.

Dramione - Przyrzeczona [Zakończone]Where stories live. Discover now