Epilog

7.9K 261 104
                                    


Dedykacja: Dla Villemo Linde - z okazji zamążpójścia - Najlepsze życzenia dla Ciebie i Twojego męża na Nowej Drodze Życia! 💕🌹

Betowała: Neska 💚

💍💍💍

1 maja 2004 - Noc Beltane

Droga prowadziła pomiędzy drzewami. Była oświetlona wysoko płonącymi pochodniami, a tuż nad nią unosiły się tysiące małych elfich wróżek, które mieniły się różnobarwnymi światełkami. Całość sprawiała, że atmosfera była naprawdę magiczna.

Zgodnie z tradycją, stąpali boso po płatkach kwiatów i srebrzystym, miło pachnącym mchu. Muzyka wciąż docierała do ich uszu, choć odeszli już od ogrodów dworu o dobre kilkaset metrów. Przynajmniej tyle, że oklaski i nawoływania, życzące im owocnej nocy nie były już słyszalne. To było poniekąd trochę żenujące.

- Nie wierzę, że dałam ci się na to namówić - Hermiona spojrzała na niego z ukosa.

Biała lniana koszula i pasujące do tego spodnie, sprawiały że wyglądał swobodnie, ale jednocześnie niezwykle ponętnie. Na nadgarstku nadal nosił skórzaną bransoletkę ze Smokiem, jaką podarowała mu na ich pierwsze, wspólne święta. Wydra... Ich wspólny patronus, było hasłem, które ustawił już lata temu - symbol tego, jak silne były jego uczucia do niej.

Jej prosta, biała szata, również miała sprawiać podobne wrażenie - zwłaszcza, że nie wolno jej było mieć pod nią żadnej bielizny. Trochę było jej żal, że musiała zrzucić z siebie tę cudowną suknię ślubną, która czekała na ten dzień przez ponad pięć lat.

Narcyza upierała się, by Loredana zaprojektowała dla niej coś nowego, ale Hermiona wiedziała, że chce dokładnie tej samej sukni, którą miała założyć na ich pierwszy planowany ślub. Już i tak zgodziła się na zamianę miejsca - na rodowy dwór, zamiast cudownego zamku we Francji.

Jej mama była niepocieszona. Gdy w zeszłym roku, razem z Draco i Malfoyami, zabrała tam swoich rodziców na długi weekend, jej mama od razu pokochała to miejsce. To pewnie dlatego, Narcyza zaprosiła ich tam również na wakacje w tym roku - w ramach zadośćuczynienia, że ślub odbył się jednak w Malfoy Manor.

Tradycją było, by dziedzic tytułu i fortuny, pobierał się w ogrodach dworu. Przed laty próbowali tego uniknąć, by wszystko to nie działo się na ciekawskich oczach lojalnych śmierciożerców. Teraz nie mieli takich przeszkód i po krótkich dyskusjach, i długich, namiętnych negocjacjach, Hermiona i Draco zdecydowali się dochować tej tradycji Malfoyów.

Jeszcze większych negocjacji wymagało to, by Hermiona uległa namową narzeczonego i zgodziła się na ślub w noc Beltane. Poza ceremonią zaślubin - udzieloną im przez samego ministra magii - Kingsleya Shackelbolta - musieli teraz też odbyć rytuał zawiązania małżeństwa, kochając się gorąco pod rozgwieżdżonym niebem, na ołtarzu z roślin i kwiatów, prosząc bogów natury o płodność i zdrowie dla swojej przyszłej rodziny.

To dlatego Hermiona chciała zaczekać ze ślubem, aż pięć lat. Trzyletnie szkolenie z Magomedycyny pochłaniało tyle jej czasu, że nie miałaby go odpowiednio dużo dla swojej rodziny. Draco również dużo podróżował, jako najlepszy szukający w Lidze Quidditcha - najpierw z drużyną Srok, a później z reprezentacją Anglii.

To był trudny czas dla ich związku, jednak dzięki zmysłowi organizacji Hermiony i spontanicznym pomysłom Draco, jakoś udało im się to wszystko pogodzić i dotrwać razem do tego cudownego dnia - dnia, w którym zostali mężem i żoną - Lordem i Lady Malfoy - bratnimi duszami, związanymi ze sobą na zawsze.

Przyjęcie było udane, pełne tańca, zabawy i wesołych niespodzianek. Tracey i Theodore - w ramach prezentu ślubnego - poprosili ich o bycie rodzicami chrzestnymi dla ich córki, która miała się urodzić za niecałe siedem miesięcy.

Ron i Lavender natomiast przyszli na wesele ostro pokłóceni, dodatkowo podsycając tym plotki, że ta para rozważała swój rozwód. Molly przez całe przyjęcie miała oczy pełne łez, wyraźnie ubolewając nad nieudanym małżeństwem syna, zwłaszcza żałując dwójki jego malutkich dzieci.

Ronald pojawił się w dworze Malfoyów, w dwa dni po wojnie z deklaracją, że chce walczyć o miłość Hermiony, ale ona była gotowa na tę konfrontację. To te słowa: "Naprawdę zakochałam się w Draco Malfoyu i naprawdę zamierzam go kiedyś poślubić", przesądziły o tym, że Weasley zrezygnował i w tydzień później ożenił się z Lavender. Nigdy jednak im się dobrze nie układało.

Harry nie przyszedł na wesele, co specjalnie nikogo nie zdziwiło. Lata pijaństwa, hulanek i problemów z kobietami, które oskarżały go o ojcostwo swoich dzieci, żądając alimentów, sprawiły, że cała jego chwała i sława, rozsypała się niczym domek z kart. Parvati dopiero po latach zdołała udowodnić, że jej syn jest Potterem, choć samo spojrzenie na małego Jamesa, nie powinno nikomu pozostawiać wątpliwości.

Hermiona uśmiechnęła się lekko do siebie i mocniej ścisnęła dłoń swojego męża.

- Widziałeś jedną z moich uroczych druhen i twojego drużbę? Wydaje mi się, czy nie odrywali dziś od siebie rąk na parkiecie?

- Zawsze, gdy się widzą, nie odrywają od siebie rąk - westchnął Draco. - Jednak nic z tego nigdy nie wynika, chyba że kolejne problemy.

- Wcześniej Ginny dużo podróżowała, a Blaise był związany ze Stellą. Jednak teraz wreszcie obydwoje znów są singlami...

Hermiona znów wróciła w swoich wspomnieniach do tej pamiętnej rozmowy z Ginny, na krótko po Wielkiej Bitwie Dwóch Światów - jak nazywano ostateczne starcie Harry'ego i Voldemorta na dziedzińcu Hogwartu.

Trudno jej było wyznać przyjaciółce, czego dopuścił się Harry. Zwłaszcza, że Potter krótko po bitwie dotarł do Francji i zdążył już oficjalnie oświadczyć się Ginny, nie bacząc na to, że ta wciąż znajdowała się w posiadłości poprzedniego narzeczonego.

Blaise nie protestował, gdy rudowłosa spakowała się i odeszła. Na odchodne jednak przekazał jej to, co powiedział w szpitalu Draco i Hermionie - To ona sama musiała go zechcieć i musiała być tego całkowicie pewna. Powiedział jej, że ma dać mu znać jeśli to kiedyś nastąpi - w ten sposób się pożegnali.

Rozbita psychicznie Gin, nie była wtedy w stanie podjąć racjonalnej decyzji. Również naciski upokorzonego odrzuceniem - przez Hermionę - Rona zrobiły swoje i Ruda zgodziła się przyjąć oświadczyny Wybrańca.

Nie potrwało to jednak długo.

Hermiona dobrze pamiętała ten dzień i zastygłą niczym w kamieniu twarz przyjaciółki, gdy opowiedziała jej o romansie Harry'ego i Parvati.

- To dlatego przy oświadczynach mówił mi, że teraz obydwoje możemy sobie wszystko wybaczyć... - Ginny otarła łzy. - A ja sądziłam, że zrobił to dla mnie, bo domyślił się, że ja i Blaise...

Hermiona - z ciężkim sercem - opowiedziała jej wtedy o zaklęciu wierności, jakie Potter na nią rzucił. Wiedziała, że to mocno nadszarpnie jej osobistą relację z Harrym, ale nie mogła postąpić inaczej - sumienie, by jej na to nie pozwoliło.

Ginny nie zastanawiała się dwa razy, nim zdjęła pierścionek zaręczynowy od Pottera. Z tego co Hermiona później słyszała z jej relacji - rzuciła mu nim prosto w twarz, uszkadzając mu przy tym jego okulary. Zaraz później panna Weasley wyjechała z kraju.

Gdy pozbierana i zdeterminowana, wróciła rok później, Blaise był już w związku z piękną włoszką imieniem Stella. Ruda, gdy się o tym dowiedziała, nawet nie dała mu szansy na rozmowę, tylko od razu znów wyjechała.

I tak przez lata ścierali się ze sobą na różnych wspólnych imprezach, ale nigdy nie zdecydowali się na powrót do swojej relacji - aż prawdopodobnie do dziś. Hermiona miała co do tego dobre przeczucie.

- Dobrze wiesz, jak z nimi jest. Nie ma wątpliwości, że nie potrafią o sobie zapomnieć, ale Blaise chce mieć pewność, że Weasley w końcu wie czego naprawdę chce, zanim znów spróbują się związać - mówił dalej Draco, nie zważając na zamyślenie żony.

- Sądzę, że tym razem ona to wie. Cały ranek mówiła tylko o Zabbie.

- Mówisz jak moja mama - Draco skrzywił się lekko. - Oznajmiła, że to właściwy czas, by się wreszcie zeszli, skoro planowanie ich wesela ma potrwać minimum trzy lata. Oczywiście mowa o tym weselu, na którym masz być w drugiej ciąży. Najwyraźniej, nasza wywróżona córka będzie młodsza o dwa lata od syna, którego dziś poczniemy.

Hermiona zachichotała.

- Madam Zitta potwierdziła swoje wizje na wróżbach z okazji wieczoru panieńskiego, więc twoja mama jest tego wszystkiego absolutnie pewna. Ciągle podkreślała, że już zauważyła, że ich świetne relacje z moimi rodzicami się sprawdziły, według pierwszej przepowiedni.

- Mam nadzieję, że Zabini i Ruda wreszcie dojdą do porozumienia - westchnął Draco.

Hermiona w duchu mu przytaknęła. Obydwoje bardzo liczyli na to, że wszyscy ich przyjaciele wreszcie odnajdą swoje szczęście. Nie mogła w taki dzień o nich nie pomyśleć...

Tracey Nott, która była obecnie najbliższą przyjaciółką Hermiony, pozbierała się wreszcie z traumy po śmierci Terenca i była szczęśliwa z Theo, który po oczyszczeniu rodowego dziedzictwa z mrocznych artefaktów, został znanym i cenionym handlarzem antykami. Jego relacje z Draco były dobre, choć dawna rywalizacja czasem dawała o sobie znać.

Luna i Charlie ostatecznie się nie pobrali, choć do dziś pozostali bliskimi przyjaciółmi. Luna wyszła pół roku temu za Rolfa Scamandera - znanego podróżnika i magiczoologa. Para podróżowała razem po świecie, badając nowe gatunki zwierząt, lecz dotarła dziś na wesele - cudownie było móc ich spotkać.

Na przyjęciu nie zabrakło też Charlie'go, który dwa lata temu związał się z Tonks i z radością pomagał jej wychowywać małego Teddy'ego. Bill i Fleur doczekali się kolejnej córki, a piękna francuzka była obecnie w trzeciej ciąży, więc na dzisiejszym przyjęciu nie tańczyła zbyt wiele, w przeciwieństwie do Kingsleya i jego żony - Aurory, którzy to byli gwiazdami parkietu.

Hermiona rzadko się tym interesowała, ale Narcyza nadal lubiła przekazywać jej plotki dotyczące arystokracji. Pansy Parkinson, wyszła podobno za jakiegoś czeskiego Barona i wyjechała z kraju. Philipa Fressange była już dwukrotnie rozwiedziona, za to jej mąż numer trzy naprawdę był jasnowłosym blondynem - tyle, że starszym od niej o trzy dekady.

Daphne Greengrass przez długi czas chyba liczyła na to, że Blaise się nią jednak zainteresuje, gdy to się nie stało, postanowiła wyjechać do USA i spróbować swojej kariery w magicmodelingu. Podobno na razie bez większych sukcesów.

Jednak największą plotką ostatnich tygodni było to, że Astoria Greengrass miała wyjść za mąż za swojego kuzyna - Svena Gustava II. Podobno jej ojciec zapłacił niemało galeonów, by zbadać linie rodową na tyle, aby jakiś cudem okazało się, że takie małżeństwo jest dopuszczalne. Hermiona nie kryła swojego niesmaku, gdy się o tym dowiedziała.

Spojrzała z ukosa na swojego przystojnego męża, który również wyglądał na pogrążonego w swoich myślach. Czy rozmyślał o ich ślubie? A może również o przyjaciołach? Albo o ich najbliższej rodzinie?

Nie mogła się nie uśmiechnąć, na wspomnienie tego, jak jej matka wywijała na parkiecie w towarzystwie Nevianiego albo jak Alma zmusiła Lucjusza do odtańczenia z nią jakiegoś szybkiego kawałka. Mina jej teścia była przy tym bezcenna. Narcyza i jej mama - Jane, bardzo mocno przejmowały się każdym aspektem planowania tego ślubu, ale chyba wszystko ostatecznie wyszło dokładnie tak, jak obie tego sobie życzyły.

To był szczęśliwy dzień i Hermiona miała nadzieję, że wszystkie ich kolejne też właśnie takie będą.

Wreszcie znaleźli się przed przygotowanym ołtarzem - a w zasadzie posłaniem z roślin i kwiatów. Dookoła niego też płonęły pochodnie, a w powietrzu dało się wyczuć zaklęcia cieplne i takie odstraszające wszelkie robactwo.

- Nadal nie wierzę, że dałam ci się na to namówić - mruknęła Hermiona, kładąc ręce na ramionach Draco.

- Zrobiłaś to, bo trudno mi się oprzeć, moja księżniczko.

Hermiona uśmiechnęła się do niego czule i spojrzała ukradkiem na swoją dłoń. Jej obrączka była okazała i piękna - należała do pamiątek rodowych, choć Draco kazał ją przerobić tak, by zawierała w sobie runy ochronne. Tuż obok niej lśnił jej pierścionek zaręczynowy - należał do prababki Draco i wyznał jej, że od samego początku chciał by nosiła właśnie ten. Nie mogła jednak rozstać się z pierścieniem Rohatyny, który dał jej w czasie ich pierwszego przyrzeczenia, dlatego nosiła go na drugiej dłoni. Był dla niej symbolem tego, że los czasem bywa przewrotny, ale ostatecznie może wyniknąć z tego coś wspaniałego.

- Nie żałujesz, że to koniec twojej zawodowej kariery w Quidditchu? - zapytała, gdy Draco zaczął składać maleńkie pocałunki na jej szczęce, uchu i wreszcie na szyi.

- Nie. Chcemy stworzyć razem rodzinę, więc nie mogę dłużej uganiać się po świecie za zniczem - zażartował. - Wystarczy, że moja żona, pracoholiczka, pewnie sama będzie chciała odebrać sobie poród w środku swojego dyżuru w św. Mungu.

Hermiona zaśmiała się szczerze. Draco wiele się nie pomylił... Uwielbiała swoją pracę i nie wyobrażała sobie, jak to będzie odpuścić ją na kilka miesięcy, by zająć się dzieckiem. Jednak na to wspólnie się zdecydowali. Noc Beltane była ściśle związana z rytuałem płodności. To miało się wydarzyć.

Draco delikatnie zsunął z jej ramion białą szatę, nie przestając pieścić jej skóry swoimi ustami.

Wzdychała cicho, pracując nad tym, by pozbawić go koszuli i nacieszyć swoje palce dotykiem jego wspaniale umięśnionego ciała.

- Jesteś moja - szeptał. - Od zawsze byłaś mi przyrzeczona, a teraz jesteś mi poślubiona. Moja żona. Moje życie. Moja dusza.

Drżała na całym ciele, gdy układał ją pod sobą na kwiatowym ołtarzu, czując jak magia ziemi, powietrza, wody i ognia przenika ich ciała, łącząc ich ze sobą bardziej niż dotychczas to miało miejsce - choć nawet nie sądziła, że to będzie możliwe.

- Jestem twoja. I kocham cię. Na zawsze - mruczała w jego usta.

- I ja cię kocham Hermiono Malfoy. Na zawsze i na wieczność - odpowiedział, a na niebie nad nimi błyszczały miliony gwiazd.


💍💍💍



5 lat i 9 miesięcy później...



Zima w tym roku nie odpuszczała łatwo, ale to nie była dla nich żadna przeszkoda. Po prostu należało wezwać odpowiednią magiczną ekipę, która zaczarowała ogród tak, by wyglądał jakby był środek lata. Zadbano o to z należytą starannością.

Zawsze lubiła organizację imprez i aranżowanie znaczących wydarzeń, więc ten dzień również zaplanowała w każdym szczególe. Wyglądało na to, że wszystko się udało.

Goście dopisali, zaczarowane słońce świeciło mocno, a tort miał dokładnie taki kształt, jaki zażyczył sobie mały solenizant.

Patrzyła z boku na dziecięcą radość na jego buzi. Prawie bez przerwy biegał po ogrodzie, goniąc za małą Terencją Nott. Ta para razem stanowiła naprawdę niesamowite wyzwanie dla cierpliwości swoich rodziców, ale dziś i tak wszyscy byli w doskonałym nastroju.

Nieopodal bufetu z napojami, dostrzegła Draco, który rozmawiał właśnie z ojcem dziewczynki - Theodorem. Jako prezes rodzinnej firmy, młody lord Malfoy kilkakrotnie nawiązywał współpracę biznesową z Nottem, co zaowocowało tym, że dobrze się teraz dogadywali.

Ginevra Zabini trzymała na rękach swojego rocznego synka - Almana, a jego ojciec - Blaise, wycierał lepkie rączki malucha, który z radością zajadał się resztkami ciasta.

Uśmiechnęła się na ten widok. Dobrze, że i tej parze wreszcie się ułożyło.

Znów rozejrzała się po ogrodzie. Wysoki blondyn rozmawiał właśnie z roześmianą brunetką o kręconych włosach. Musieli poruszać jakieś miłe tematy, skoro obydwoje szczerze się uśmiechali. Mąż kobiety - łysiejący szatyn, stał nieopodal, dyskutując z Arthurem Weasleyem zdecydowanie o czymś mugolskim, patrząc na to jak dokładnie starał się mu to wytłumaczyć.

Dziecięcy pisk radości rozdarł powietrze i przykuł jej uwagę. To mała blondynka śmiała się do rozpuku, gdy jej kuzyn - Teddy, zmieniał dla niej kształt swojego nosa, na coraz ciekawsze okazy.

Z kolejnym uśmiechem, spojrzała krótko na zegarek. Nadeszła pora na punkt kulminacyjnym imprezy - zdmuchnięcie z tortu pięciu świeczek. Dała znak swojej synowej, która w mig pojęła o co chodzi. Przez lata nauczyły się komunikować praktycznie bez potrzeby użycia słów.

- Graham! - zawołała Hermiona, podchodząc do głównego stołu, na którym Strzałka i jej urocza córka - Lotka, ustawiły właśnie cudowny tort w kształcie złotej miotły, na którym widniało pięć świeczek.

- Idę mamo! - zawołał mały blondyn, biegnąc czym prędzej w stronę matki.

Jego trzyletnia siostra Matylda ruszyła zaraz za nim, nadal śmiejąc się całą sobą.

Narcyza patrzyła, jak Draco staje u boku żony i razem łapią swoje dzieci w objęcia, uśmiechając się - wyraźnie szczęśliwi.

Poczuła dłoń na swoim ramieniu i spostrzegła, że Jane i Richard Grangerowie podeszli do niej, by wymienić kilka ciepłych słów.

- To naprawdę wspaniałe przyjęcie moja droga. Jest idealne!

- Dziękuję - odpowiedziała z uśmiechem. - Miałam nadzieję, że takie właśnie będzie - odpowiedziała.

Od chwili, gdy stara wróżka przewidziała ten dzień, Narcyza wiedziała, że zrobi wszystko, by do niego doprowadzić.

I choć w dniu ich pierwszych zaręczyn, Hermiona i Draco nawet nie śnili o tym, że ta przepowiednia kiedyś się ziści, to ona wiedziała, że dokładnie tak będzie, bowiem ta dwójka od zawsze była sobie przyrzeczona i ich los nie mógł wyglądać inaczej.

Poczuła ciepłe ramię obejmujące jej talię i przyciągające ją do siebie.

- To piękny dzień - wyszeptał jej wprost do ucha Lucjusz.

- Tak. Wszystko jest dziś piękne - odpowiedziała, ze wzruszeniem patrząc na syna i jego wspaniałą rodzinę i całą sobą czując, że nie mogłaby teraz być szczęśliwsza.

Koniec 

<><><><><>

Kochani Czytelnicy!

I tak oto kolejna nasza wspólna przygoda dobiegła końca. Jestem niezmiernie szczęśliwa, że znów się to udało! 😍Jak zwykle przy zakończeniu swojej historii pragnę podziękować kilku tym najbliższym osobom, które były przy mnie przy wszystkich wzlotach i upadkach w trakcie tworzenia tego opowiadania. 

Dziękuje Idze S. - Za to, że wielokrotnie wspierała mnie swoimi opiniami i innymi przemyśleniami, na temat "Przyrzeczonej". 💜

Kieruje swoje podziękowania również do Polci91 - Za jej niesamowitą charyzmę, pozytywną energię i radość z każdego słowa - które to wielokrotnie były moją niesamowitą motywacją w trakcie pracy nad tekstem. 💝

Jak zawsze, przy każdej mojej pracy - dziękuję Oli Pandzie - mojej drugiej, internetowej połówce, która zawsze wie jak ma mnie wesprzeć, nawet jeśli dzieli nas cały kraj 💋(Kocham cię Demonie! 😈)

I na koniec dziękuję najważniejszej osobie, bez której nie byłoby "Przyrzeczonej" - Niesamowitej Nesce - mojej wspaniałej becie, która znosi mnie od blisko dekady i nauczyła się już jak okiełznać nie tylko moje okrutne błędy, ale i napady złego humorku. - Dziękuję Ines, bo wiem ile Cię to kosztowało wysiłku i bardzo to doceniam! 💚😘

No i oczywiście Dziękuję Wam Wszystkim - Najwspanialszym Czytelnikom w Internecie! 💕 - Bez Was pisanie tej historii nie miałoby żadnego sensu. Dziękuję za każdy komentarz. Każde słowo wsparcia. Za to, że pobudzaliście moją motywację do dalszej pracy i za to, że byliście ze mną przy każdym rozdziale! 

Wasza Vena.

Dramione - Przyrzeczona [Zakończone]Onde histórias criam vida. Descubra agora