Rozdział LIX

6.1K 229 55
                                    


13 luty 1999



Bardzo chciała poczekać, aż Draco wróci do ich komnaty, ale ledwo po prysznicu położyła się do łóżka, a zmęczenie prawie ją zmiażdżyło. Kilka ostatnich dni było bardzo intensywnych i nie miała już żadnych rezerw energii, które pomogłyby jej to przetrwać do czasu, aż jej narzeczony pojawi się w ich wspólnym pokoju. I choć walczyła z tym z całych sił, powieki po prostu jej opadły i zasnęła nim zdołała przemyśleć, jak to powstrzymać.

Ostatnio jej świadomą myślą, była nadzieja, że Draco po powrocie po prostu ją obudzi, chcący czy niechcący - ważne, by mogli wtedy nacieszyć się sobą. Była na to gotowa - o wiele bardziej niż kiedykolwiek w czasie spotykania się z Ronem, a co więcej - chciała tego. Bardzo.

Draco poruszył w jej wnętrzu obszary, których istnienia nie była nawet świadoma. Naprawdę zakochała się w nim szybko i mocno. Miała jednak pewność, co do tego, że te uczucia były prawdziwe. Najdziwniejszym było jednak to, że wcale się ich nie bała. Chciała się w to rzucić i przeżyć, możliwie jak najwięcej wyjątkowych chwil. Z nim.

To właśnie takie myśli ukołysały ją do snu.

Obudziły ją promienie słońca wpadające do komnaty. Westchnęła cicho. Czy jednak zasnęła tak głęboko, że nawet nie zorientowała się, że Draco wrócił w nocy do pokoju?

Po chwili nabrała pewności, że tu był, bowiem jedno ramię obejmowało ją w pół, a całe jego ciało było do niej przyciśnięte. Czuła jego umięśniony, nagi tors na swoich plecach, a jego oddech łaskotał jej szyję. No i ten zapach... Był cudowny i upajał jej zmysły.

Rumieniec uderzył w jej twarz, a coś w podbrzuszu zacisnęło się mocno, gdy zorientowała się, że coś długiego i twardego wbija się w jej pośladek.

Draco był wyraźnie podniecony i to wcale nie lekko. To sprawiło, że i ona poczuła jak jej kobiecość zaczyna wilgotnieć. Nigdy nie przeżyła czegoś takiego z Ronem - nawet po godzinach pieszczot i całowania.

Czyżby on mógł jej pragnąć nawet przez sen?

A może śnił właśnie o jakiejś innej kobiecie i to dlatego?

Przygryzła wargę, by nie wydać z siebie jęku frustracji. Miała go tak blisko, tak mocno rozgrzanego, ale nic nie mogła z tym zrobić. Wiedziała, że Draco spał i to spał głęboko, choć jego dłoń powoli wsunęła się pod jej bluzkę.

Opuszki jego palców były chłodne i miękkie, ale Hermiona miała wrażenie, że dosłownie ją parzą. Czuła jego oddech na swojej szyi, a delikatny ruch jej bioder, sprawił, że jego męskość wpasowała się idealnie pomiędzy jej pośladki.

Merlinie! Chyba jeszcze nigdy w życiu nie było jej tak gorąco! Bała się, że za chwilę naprawdę zacznie pojękiwać, a wtedy go obudzi i zawstydzi tym ich oboje.

Dłoń Draco zawędrowała do jej żeber, a kciuki dotknęły podstawy piersi. Żałowała teraz, że założyła wczoraj ciemnozielony koronkowy stanik do kompletu z figami, sądząc, że gdyby położyła się bez bielizny, Draco mógłby uznać, że za mocno na niego naciska i prowokuje... Powinna była go sprowokować, bo nie sądziła, by sama mogła już wytrzymać długie czekanie na to, aż to on zrobi kolejny krok.

Znów jęknął w jej szyje, a Hermiona nie mogła poradzić nic na wciąż narastający pomiędzy jej udami żar. Chciała tego. Chciała doświadczyć tego wszystkiego o czym wielokrotnie słyszała i czytała. Chciała tego z nim. Chciała być jego.

- Księżniczko... - wymamrotał w jej szyję, delikatnie poruszając biodrami i wciskając swoją męskość mocniej pomiędzy jej gorące uda.

Hermiona przesunęła się lekko w jego ramionach, licząc że wtedy jego dłoń natrafi wreszcie na jej obleczoną w koronkę pierś. Jej sutki już stały, twarde niczym dwa diamenty i gotowe na wszelkie pieszczoty, jakie mogłyby im zostać ofiarowane.

Draco poruszył się, napierając na nią mocniej, a Hermiona znów musiała mocno zacisnąć usta, by nie jęczeć i nie zacząć się o niego ocierać w desperacji. Faktem było, że on nadal spał, a ona była świadoma... Czy mogła to wykorzystać?

Dłoń blondyna wreszcie zacisnęła się na jej piersi - wcale nie delikatnie - jednak jej to ani trochę nie przeszkadzało. Jeszcze nigdy w życiu nie była mocniej podniecona i gotowa na to, by oddać się mężczyźnie. Temu jedynemu - którego kochała.

- Hermiono... - wyszeptał, a ona nie powstrzymała jęku. Jej imię w jego ustach, tak gorące, ociekające erotyzmem... Musiała coś z tym zrobić!

I właśnie wtedy, różdżka leżąca na nocnym stoliku zaczęła przeraźliwie brzęczeć. Hermiona zaklęła i wyrwała się do przodu, by szybko ją wyciszyć. To prawda, że musiała wstać skoro świt z powodu swoich obowiązków jako świadkowa przyrzeczenia, ale dlaczego akurat teraz? Nie...

Niestety dźwięk ten obudził też Draco, który wyskoczył z łóżka, jakby został poparzony. Hermiona strzelała, że zawstydził się tego, w jakim stanie się obudził. Szybko porwał leżący na kanapie satynowy szlafrok, którym natychmiast szczelnie się okrył.

- Dzień dobry - wymruczał, nawet nie patrząc w jej stronę.

- Miejmy nadzieję, że taki właśnie będzie - odpowiedziała, siląc się na pogodny ton i dusząc rozczarowanie.

Była świadoma tego, że nawet gdyby chciała, poprosić go by wrócił do łóżka, to nie mieli wystarczającej ilości czasu na to, by zrobić to odpowiednio. Nie zamierzała jednak poddawać się tak łatwo. Mieli spędzić jeszcze dwie wspólne noce w tej komnacie i Hermiona była pewna, że dostanie wreszcie od niego to czego chce.

- Chcesz iść pierwsza pod prysznic? - zagadnął.

- Nie. Idę zaraz do łaźni razem z Ginny i kilkoma innymi kobietami. To podobno jakaś włoska tradycja.

Hermiona ziewnęła, po czym niechętnie wygramoliła się z łóżka i podeszła, by zabrać swój szlafrok.

- Co ty masz na sobie? - zapytał zdławionym tonem.

Hermiona spojrzała w dół na swoją krótką, satynową piżamkę w głębokim kolorze szmaragdów. Wybrała ją specjalnie na tę podróż, mając nadzieję, że mu się spodoba...

- To moja piżama - odpowiedziała siląc się na swobodny ton. - Czyżbyś nie zauważył jej w nocy?

- Nie zapalałem światła, używając tylko lumos, by cię przypadkiem nie obudzić - wyjaśnił pospiesznie, znów odwracając od niej wzrok.

- Chciałam na ciebie poczekać, ale niestety zasnęłam. Zmęczenie wczoraj ze mną wygrało - przyznała niechętnie.

- Należał ci się odpoczynek. Porozmawiamy swobodnie, jak to całe przyjęcie się skończy - zaproponował ostrożnie.

- Jasne - Hermiona odpowiedziała w podobnym tonie, nim zawiązała szlafrok i przeczesała loki palcami, nie chcąc nawet sobie wyobrażać, jak wyglądały tego poranka.

- Powiesz mi, co to za dramat wydarzył się wczoraj na wieczorze wróżb? - poprosił, zasiadając w fotelu.

- Skąd o tym wiesz? - Hermiona wróciła do szafki po różdżkę, by za jej pomocą przywołać kilka niezbędnych rzeczy do wizyty w łaźni.

- Alma wpadła na nas, jak wracaliśmy na górę i twardo nakazała, by Blaise trzymał się swojego pierwotnego planu, co do Ginny, bo inaczej zastrzegła, że będzie później tego bardzo żałował.

Hermiona zacisnęła usta. Alma naprawdę nie powinna mówić swojemu synowi takich rzeczy na dzień przed przyjęciem zaręczynowym.

- Powiedziała też do mnie - kontynuował Draco. - Że gratuluje mi wyboru, bo przynajmniej moja wiedźma jest wartościową osobą. A później moja matka mnie uściskała, mrucząc coś o wnukach.

Hermiona parsknęła śmiechem. Alma i Narcyza naprawdę musiały mocno przejąć się tą wróżbą, skoro były tak wylewne. A może to po prostu były te trzy kieliszki wina, które wypiły?

- Nie powtórzysz tego Zabbowi? - upewniła się Hermiona.

- Obaj wierzymy we wróżbiarstwo, tak samo, jak w inteligencje Pott...

Hermiona chrząknęła znacząco i posłała mu miażdżące spojrzenie.

Draco przewrócił oczami, ale przerwał swoją wypowiedź. Warunki na początku ich układu były jasne i mimo wyraźnej zmiany ich relacji, Hermiona nie zamierzała zezwalać, by ponownie wrócił do obrażania jej przyjaciół. To nie mogło się zmienić.

- Wróżbita zapowiedział, że Ginny wyjdzie za Zabiniego dopiero za kilka lat. Przynajmniej tak można wywnioskować - Hermiona westchnęła ponuro, łapiąc za swoją kosmetyczkę i wkładając stopy w eleganckie, płaskie pantofle.

Z tego, co jej przekazano, łaźnia miała znajdować się na samym dole, gdzieś w podziemiach toskańskiej rezydencji Zabinich. Rzuciła szybko zaklęcie czyszczące na zęby i spojrzała na zegarek. Miała jeszcze pięć minut nim musiała wyjść.

- Matka zmusiła cię, byś też sobie powróżyła? - Draco wstał powoli podchodząc do niej, a Hermiona poczuła przyjemny zapach mięty. On swoje zaklęcie odświeżające zapewne rzucił bezróżdżkowo...

- Nie - przyznała. - W wizji o Ginny i Zabinim, ten dziwny Włoch widział też Smoka i jego rodzinę - jak sam to określił.

- Nie wiem skąd one biorą tych dziwaków - Draco potarł skroń.

- Ten nie był taki zły - Hermiona zachichotała. - Przynajmniej miał karty, a nie stare kości z kurczaka.

Draco położył swoje duże dłonie na jej talii, powoli - jakby chcąc dać jej możliwość, żeby go odepchnęła, gdyby miała na to ochotę.

Hermiona szybko odrzuciła kosmetyczkę na bok i zaplotła ręce za jego szyją. Mogła nawet znieść zruganie jej przez Narcyzę z powodu spóźnienia, jeśli to pozwoliłoby jej nacieszyć się nim dłużej.

- To będzie długi dzień - zamruczał, przyciągając ją bliżej do siebie.

- Niestety - szepnęła w jego usta. - Ale przetrwamy go razem - dodała nim powoli go pocałowała. Draco szybko odwzajemnił i pogłębił ich pocałunek, mrucząc z zachwytu. Hermiona poczuła, jak ciepło do niej wraca, a w głowie zaczęła szukać dobrej wymówki, by móc zostać z nim tu dłużej.

Przerwało im dopiero mocne walenie do drzwi.

Hermiona oderwała się od niego i zachichotała. Nie musiała zgadywać, bo wiedziała już, że to była Ginny. Przyjaciółka z pewnością nie chciała schodzić do łaźni sama, a już zwłaszcza nie w towarzystwie Almy lub swojej matki.

- Zobaczymy się na śniadaniu - powiedziała, przytulając jeszcze na krótko do niego.

- Do zobaczenia księżniczko - mruknął, zatykając jej delikatnie lok za ucho i pochylając się szybko, by skraść jej ostatniego buziaka.

Niechętnie wysunęła się z jego ciepłego uścisku i łapiąc za porzuconą wcześniej kosmetyczkę, szybko ruszyła w stronę drzwi. Mimo wszystko nie mogąc przestać się uśmiechać. To Draco pierwszy podszedł, by ją pocałować. Chciał tego. I było jej z tą myślą cudownie.

Atmosfera była dość ciężka, a już zwłaszcza pomiędzy Almą - Ginny i Molly. Żadna z kobiet nie odzywała się do siebie, łypiąc tylko na siebie nerwowo, jakby w oczekiwaniu kto pierwszy wybuchnie. Narcyza szybko przejęła na siebie ciężar konwersacji z paniami z towarzystwa, a Hermiona zrobiła to samo, zabawiając młodsze pokolenie dziewcząt.

Na szczęście wystarczyło tylko rzucić temat zaręczyn, balów i ślubów, i pozwolić, by dziewczyny mówiły o wszystkim, co im w związku z tym przyszło na myśl.

Hermiona odetchnęła z ulgą, gdy nadeszła pora śniadania, bowiem mieli je zjeść również w towarzystwie mężczyzn. Miała nadzieję, że dzięki temu, ktoś inny poniesie ciężar prowadzenia konwersacji, a ona się trochę zrelaksuje.

Dramione - Przyrzeczona [Zakończone]Where stories live. Discover now