Rozdział XXXIV - IX retrospekcja

3.9K 183 18
                                    


Ściskała jego dłoń zdecydowanie za mocno, a jej oczy wyrażały najczystszą pogardę, niechęć oraz coś, co mógł łatwo zinterpretować, jako chęć wypatroszenia go jej własną różdżką. Nie żeby spodziewał się innej reakcji po kimś z tak ognistym temperamentem. Zdobył się na pogratulowanie jej zaręczyn z Potterem, na co ona odwarknęła krótkie podziękowanie.

- Mam nadzieję, że nie poprosiłeś mnie o ten taniec z powodu głupiej nadziei, że mogłabym jakoś zmienić moje zdanie na temat twojej oślizgłej osobowości? Bo jeśli tak, to muszę cię rozczarować...

Draco krótko parsknął śmiechem.

- Oczywiście, że nie. Po prostu chciałem zamienić z tobą kilka słów nim wyjedziemy ze szkoły. Jak się domyślasz, we wszystkim co robię, musi być jakiś cel.

- No właśnie – Ginny złowrogo zmrużyła oczy. – Te wymuszone na Hermionie zaręczyny, zapewne też taki mają prawda? Zaplanowałeś to wszystko bardzo dokładnie, by mogło przynieść ci tylko i wyłącznie korzyści w jakimkolwiek planie, który sobie powziąłeś, mam rację?

- Owszem – Draco uśmiechnął się cynicznie. Gdyby Weasley tylko wiedziała... Gdyby ktokolwiek z przyjaciół Hermiony wiedział... Nie sądził, że byliby skłonni nawet w to uwierzyć. Wcześniej, bez końca podejrzewaliby go o skrywane, niecne zamiary.

- Rozwiniesz temat, czy będziemy się tak bujać bez sensu po parkiecie, rzucając sobie nienawistne spojrzenia? – warknęła.

- Poprosiłem cię do tańca, bo chciałabym byś przekazała ode mnie wiadomość – wyjaśnił rzeczowo.

- Czy ja wyglądam ci na sowę pocztową, Malfoy? – sarknęła.

Draco znów parsknął w rozbawieniu.

- Szczerze mówiąc, nie mam pojęcia czy istnieją rude sowy. Niemniej... Osoby, do których skierowana jest ta wiadomość, najpewniej są poza zasięgiem mojego dostępu i nie przyjęłyby ode mnie listu.

- Do rzeczy Malfoy. Nie chcę być na ustach całej szkoły, mówiącej o tym, że tańczyłam z tobą dłużej, niż to było absolutnie konieczne – narzekała Ginny.

- Przekaż ode mnie Potterowi i Weasleyowi, że mogą być spokojni. Granger wróci do was cała i zdrowa, nim minie założony rok trwania zaręczyn – odpowiedział, mając nadzieję, że zabrzmiało to tak gładko i nonszalancko, jak sobie tego życzył.

Ginny znów zmrużyła oczy, przyglądając mu się podejrzliwie.

- Naprawdę świadomie chcesz nam dać taką gwarancję? – zapytała cicho.

- Tak. Przekaż swojemu bratu, by nie robił niczego głupiego. Ona wróci do niego, jak tylko mój plan zostanie zrealizowany – wyjaśnił, mając nadzieją, że nawet cień goryczy nie przebije się przez jego słowa. Wizja Hermiony z Weasleyem nadal była najgorszym, co mogła mu podsunąć jego wyobraźnia.

- Nie wiem na ile jesteś szczery w tym co mówisz, ale lepiej dla ciebie, by nawet włos nie spadł jej z głowy, jeśli nie chcesz bym przeklęła twój blady tyłek w zapomnienie! – ostrzegła ostro.

Draco ledwo powstrzymał kolejne parsknięcie śmiechem, nie chcąc jej jeszcze bardziej sprowokować. Wiedział, że Weasley jest ognistą czarownicą, ale niestety chyba też niezbyt rozważną. Gdyby zagroziła w ten sposób innemu Śmierciożercy, mogłaby gorzko tego pożałować. Taka Gryfońska odwaga wcale nie była rozsądna, choć wiedział doskonale, że Hermionę cechowało dokładnie to samo.

- Granger będzie mogła się z wami swobodnie kontaktować, a nawet spotykać w miejscach publicznych. Mam nadzieję, że twoja rodzina pojawi się też na przyjęciu zaręczynowym. Myślę, że przydałoby jej się wtedy wasze wsparcie.

Dramione - Przyrzeczona [Zakończone]Where stories live. Discover now