Rozdział XXXI - VI retrospekcja

4.2K 193 24
                                    


01 września 1998

Wiedział, że Zabini uśmiechał się pod nosem, ale ignorował to, kontynuując swój bezcelowy marsz po salonie. Mieli jeszcze godzinę, nim musieli wyruszyć na dworzec. Frustracja Draco narastała z każdym dniem, a niemoc wymyślenia niczego sensownego spędzała mu sen z powiek. Wreszcie dziś rano pękł i opowiedział przyjacielowi o wszystkim – zgrabnie pomijając szczegóły swoich głębokich uczuć do Granger, których Blaise i tak zapewne był świadomy.

- Przynajmniej dobrze, że chcesz o tym pogadać – skomentował, przyglądając mu się uważnie.

- Podobno sam mianujesz się jednym z najgenialniejszych współczesnych czarodziejów. Wykaż się teraz tą swoją olśniewającą inteligencją i powiedz mi, co powinienem zrobić – Draco uśmiechnął się sarkastycznie.

- Ty już dobrze wiesz, co powinieneś zrobić – odpowiedział łagodnie.

Draco zacisnął usta i wrócił do nerwowego przechadzania się po pokoju.

- Na samą myśl o tym, robi mi się niedobrze – wyznał szczerze.

- Boisz się, że ona cię za to znienawidzi? – Blaise spojrzał mu w oczy.

- Ona już mnie nienawidzi. Boję się, że to ją ostatecznie załamie – westchnął i przeczesał palcami swoje włosy w nerwowym geście.

- Od lat nosi na sobie presję najjaśniejszej czarownicy tego pokolenia, co jest znaczące bowiem jednocześnie jest mugolakiem. Odesłała swoich rodziców ze świadomością, że być może nigdy więcej ich nie zobaczy. Przez wiele miesięcy ukrywała się gdzieś po lasach, z dwójką kompletnych imbecylów, za których zapewne musiała wszystko wymyślić i zrobić. Ta dziewczyna to skała. Będzie się z tobą kłócić, skakać ci do gardła i rzadko pójdzie na kompromis, ale nie złamiesz jej Draco. Nie masz szans – Blaise uśmiechnął się do niego półgębkiem.

- Chciałbym mieć taką pewność, nim się tego podejmę – przyznał, przystając i opierając dłoń na gzymsie kominka. – Jednak nie wiem, czy ja sam jestem w stanie sobie z tym poradzić. Nigdy niczego podobnego nie chciałem, ale wciąż nie mam pomysłu, jak temu zaradzić. Liczyłem, że może ty wpadniesz na coś, czego nie zauważyłem. Wymyślisz jakąś alternatywę.

Zabini wstał i podszedł do niego.

- Pomyśl o tym logicznie. Poza tobą jest jeszcze tylko dwóch mężczyzn, wystarczająco blisko Czarnego Pana, by oddał ją im z łatwością wykluczając tym samym Rowla – Zabini popatrzył mu w oczy.

Draco skrzywił się lekko.

- Masz na myśli...

- Tak. To Snape i twój ojciec. I jedynie ich dwóch Rowle boi się na tyle, by nie odważyć się czegoś spróbować, gdy to już się stanie.

- Snape nie jest opcją. Udaję przyjaźń z Thorfinnem, byśmy mogli mieć nad nim choć niewielką kontrolę. Byłoby bardzo podejrzane, gdyby nagle Severus pokrzyżował jego plany.

- Sam widzisz, że każdy inny człowiek, którego Rowle nie odważyłby się dosięgnąć, jest zbyt lojalny ciemnej stronie, by to nie zagrażało Granger.

- Dużo wiesz o śmierciożercach – Draco nie krył swojego zaskoczenia.

- Neviani gra z Goylem i starym Nottem w pokera. Chętnie potem opowiada, czego się od nich dowiedział w czasie rodzinnych kolacyjek – Blaise uśmiechnął się krzywo.

Draco westchnął ciężko, patrząc z utęsknieniem na barek z alkoholem. Wkrótce mieli być w pociągu. Whisky musiała poczekać do wieczora.

- Rowle panicznie boi się mojego ojca, od czasu gdy Scabior i Greyback zostali tajemniczo i okrutnie zamordowani tego lata. Chyba sądzi, że to ojciec ich zabił w zemście za te tortury, których dokonali na mnie w marcu.

Dramione - Przyrzeczona [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz