Rozdział XXXII - VII retrospekcja

5K 185 21
                                    


  Ich rodzinne sowy krążyły tam i z powrotem. Draco był tym powoli sfrustrowany, ale jego mama miała setki pytań, o plany na przyjęcie zaręczynowe, wystrój komnat Hermiony, jej gust co do ubrań i pomysł na to, kiedy wysłać do niej Strzałkę. Ponadto, w ogóle nie podobał mu się, niezdrowy entuzjazm, z jakim jego rodzicielka podchodziła do tego wszystkiego. W każdym jednym liście do niej po kilka razy podkreślał, że ma pamiętać, że to jest tylko układ. On wcale nie będzie naprawdę zaręczony. Nie będzie miał prawdziwej narzeczonej. Nie będzie w żadnym realnym związku. Jednak matka odpisywał zwykle, coś lekceważąco w tonie: „Wiem, rozumiem, ale jednak...".

Dobrze, że miał przy sobie Zabiniego. Tamtego dnia, przyjaciel nic nie powiedział, o tym co się wydarzyło w sali eliksirów, tylko cierpliwie czekał pod drzwiami łazienki, aż Draco skończył z nerwów wymiotować. Czuł do siebie taki wstręt, po tej scenie z Hermioną, że jego żołądek tego nie wytrzymał. Blaise jednak słowem nie skomentował jego chwili słabości, tylko podał mu eliksir wzmacniający i butelkę wody.

- Nie ma żadnej dziewczyny, z którą chciałbym się w tej chwili zaręczyć, ale ustaliłem już z matką, że wystąpię z podaniem, by również szybciej zdać egzaminy i wrócić do domu w tym samym czasie co wy. Nie mogę tu bezczynnie siedzieć do końca roku – Blaise przyjacielsko uścisnął jego ramię.

- Nie chciałem cię o to prosić... - wyszeptał Draco, walcząc z kolejną falą mdłości.

- I nie prosisz. Sam tak zdecydowałem. Cokolwiek będzie ci potrzebne, jakkolwiek będę mógł ci pomóc, musisz mi tylko dać znać, dobrze? Nie duś tego wszystkiego ciągle w sobie. Za dużo już burz, przetoczyło się przez twoje dotychczasowe życie, byś nadal mógł sam się wszystkiemu opierać. Naprawdę chcę ci pomóc. Od tego ma się przyjaciół – zapewnił ze szczerością.

- Dzięki – Draco uścisnął jego dłoń czując drobną ulgę. Czuł, że przynajmniej będzie miał gdzie uciec i z kim pogadać, gdy wszystko dookoła zacznie się walić.

Snape przysłał mu notatkę, że ma się stawić wieczorem w jego gabinecie na podpisanie kontraktu. Wiedział, że Granger też tam będzie. Całe popołudnie zastanawiał się, czy nie sięgnąć po eliksir przeciwwymiotny albo po wyciąg uspakajający. Nie miał pojęcia, jak inaczej miał to przetrwać.

Blaise zaproponował odrobinę whisky i rozmowę, więc Draco postanowił skorzystać. Usiedli razem w swoim dormitorium, zadowoleni, że Nott i Montague poszli do biblioteki. Nim jednak któryś z nich zdążył się odezwać, w pokoju pojawiła się znajoma sowa.

- Ciekawe o może znów chodzić? – narzekał blondyn, podchodząc by odebrać pergamin.

- To sowa sióstr Greengrass, prawda? – zauważył Blaise.

Draco szybko odpiął list od nogi ptaka, po czym poczęstował go przekąską i wypuścił, nie sądząc by chciał odesłać odpowiedź. Szybko otworzył kopertę i przeleciał tekst wzrokiem. Gdy skończył, nie mógł opanować pogardliwego prychnięcia i od razu zniszczył list zaklęciem.

- Coś nie tak? – zapytał zaintrygowany Zabini.

- To od Astorii. W dniu ogłoszenia prawa małżeńskiego, uznała za zasadne, by napisać do mnie, sugerując, że zasługuję na to, by móc zaręczyć się z czarownicą, której naprawdę chcę... Nie zważając na uczucia przyjaciół, a zwłaszcza na Notta. Podszedłem do niej po kolacji w Wielkiej Sali i grzecznie wyjaśniłem, że naprawdę zaręczę się z czarownicą, której pragnę, nie kierując się przy tym zdaniem nikogo innego. Teraz wysłała mi list pełen pretensji, pytając czy to prawda z Granger. Wypłakuje się tu też, że Notta tak naprawdę każą jej poślubić rodzice, bo mój ojciec powiedział im, że my nie wystąpimy z kontraktem prosząc o jej rękę.

Dramione - Przyrzeczona [Zakończone]Where stories live. Discover now