Rozdział XXXV - X retrospekcja

4.2K 192 14
                                    


Zdziwił się trochę, widząc, że w pokoju Hermiony znajduje się prawdziwe zbiegowisko różnych osób. Skóra mu lekko ścierpła, gdy zauważył tam też Joachima. Co ten pierdolony śmierciożerca robił w sypialni jego narzeczonej? Nieomal odruchowo, zwolnił specjalną skrytkę na różdżkę, umieszczoną w rękawie jego czarnego swetra. Pierwsza zasady wojny - zawsze należało mieć różdżkę pod ręką.

- Co tu się dzieje? – zapytał, wchodząc głębiej do pokoju.

- Nic takiego skarbie, to tylko drobne nieporozumienie... - zapewniła go szybko matka, blada i wyraźnie zdenerwowana. Draco doskonale znał tę jej minę. Zawsze tak wyglądała, gdy chciała przed nim ukryć coś, co mogłoby sprawić mu jakąś przykrość.

- Zniknęła bransoletka twojej ciotki Aurory, a twoja narzeczona oglądała ją jako ostatnia – wyjaśnił mu Travers, a Draco wyraźnie poczuł, jaki ten pieprzony palant, był z tego zadowolony. – A teraz czar lokalizacyjny wskazuje, że jest ukryta gdzieś w jej pokoju.

Spojrzał na Hermionę i coś boleśnie zacisnęło mu się w piersi. Miała łzy w oczach, a jej usta lekko drżały. Ciasno zaplecione ręce na piersi i wyraźnie zamknięta postawa. Te oskarżenia oczywiście były absurdalne, ale widać i tak ją to mocno dotknęło.

- Przysięgam, że niczego nie ukradłam! – zapewniła go z mocą, a Draco miał ochotę parsknąć śmiechem z niedorzeczności całej tej sytuacji. To oczywiste, że niczego nie ukradła. Granger była najbardziej uczciwą osobą, jaką spotkał w całym swoim życiu. Ona brzydziła się nawet ściąganiem na egzaminach, a co dopiero kradzieżą dla zysku. Jeśli miałaby coś zabrać, musiała mieć ku temu naprawdę poważny powód.

- Sprawdźmy to! – Travers machnął różdżką, a po chwili z garderoby Hermiony wyleciał jej szkolny kufer. Śmierciożerca położył go na jej łóżku i szybko otworzył. Od razu wyjął bransoletkę i wymachiwał nią nad głową, niczym flagą zwycięstwa.

Draco musiał szybko zastosować oklumencję, by opanować chęć podejścia do niego i przyłożenia mu z pięści prosto w tę tępą twarz. Nie tylko za to, że ten idiota tak szczerzył się w triumfie, ale przede wszystkim za to, że chciał oskarżyć Granger o tak kompletny brak inteligencji, jak schowanie ukradzionego przedmiotu w szkolnym kufrze. Nikt, kto chodził z nimi do szkoły, nie uwierzyłby, że Granger mogła by wykazać się takim idiotyzmem, by nie ukryć tego właściwie pod odpowiednimi zaklęciami.

Draco spojrzał kątem oka na matkę i prawie jękną ze zgrozy. Ona i Alma wyglądały na naprawdę przygnębione. Najwyraźniej od razu uwierzyły, że Hermiona jest złodziejką. Czy nie poznały się jeszcze na niej wystarczająco przez ten czas, jaki z nimi spędziła? Idiotki! – Chciał na nie warknąć i ledwo się przed tym powstrzymał.

- Nie mam pojęcia skąd to się tam wzięło, ale przysięgam, że ja jej tam nie schowałam! Po co miałaby mi być taka bransoletka? Ciągle noszę tu mnóstwo drogiej biżuterii, nie miałam powodów, by ją kraść! – Granger zaczęła płakać, aż cała czerwona z emocji. Nawet nie chciał wiedzieć, jak musiała się teraz czuć, ale naprawdę bolało go, oglądać ją w takim stanie.

- Słyszałem wczoraj twoją rozmowę z przyjaciółką. Podobno jej rodzina pilnie potrzebuje pieniędzy. Zapewne chciałaś im wysłać bransoletkę, tak by ją szybko sprzedali – Travers wyglądał jak sędzia, który zaraz miał wydać wyrok. Draco czuł, jak aż cały się trzęsie w środku ze złości. Ten mały śmieć miał mu zapłacić za to, że próbował skrzywdzić jego... Ją.

- Nie róbmy z tego problemu – wyszeptała wyraźnie zbolałym tonem jego matka. -  Ta bransoletka i tak zapewne zostałaby przekazana Hermionie, jako prezent zaręczynowy. Rozejdźmy się i więcej o tym nie mówmy – poprosiła, patrząc na niego ze współczuciem, jakby faktycznie dopiero co odkryła, że jej syn zakochał się w pospolitej złodziejce.

Dramione - Przyrzeczona [Zakończone]Where stories live. Discover now