Rozdział XIX

4.7K 223 31
                                    

Na specjalne życzenie czytelników bloga - rozdział już dziś. Kolejny w przyszły weekend 😉

💍💍💍

      Hermiona patrzyła pytająco to na uzdrowiciela, to na matkę Malfoya. Clyster nadal machał nad nią różdżką, natomiast Narcyza wyglądała na dziwnie rozczarowaną.

- Adamie... Czy możesz mi powiedzieć, który to tydzień? – zapytała cicho, a Hermiona miała wrażenie, że do oczu kobiety właśnie napłynęły łzy.

- Tydzień? Niby czego? – spytała w panice Hermiona.

- Ależ nie Narcyzo! Nie musisz się obawiać skandalu. Twoja przyszła synowa wcale nie jest w ciąży.

- O dzięki ci wielka Morgano! – zawołała Cyzia, łapiąc się za serce i opierając dłonią o metalową ramę jednego ze szpitalnych łóżek. Wyglądała, jakby naprawdę jej bardzo ulżyło.

- Możesz być spokojna moja droga. Panna Dagworth-Granger, jak przystało na prawdziwą damę najwyraźniej zachowała swoją niewinność dla narzeczonego. To urocze, że ktoś jeszcze to praktykuje i czeka z tym do oficjalnej ceremonii zaręczyn. Jest piątą panną czystej krwi, którą badam i ze smutkiem stwierdzam, że dopiero pierwszą dziewicą. Wy i wasz syn dobrze wybraliście – Clyster uśmiechnął się do Narcyzy, a później przyjacielskim gestem poklepał Hermionę po dłoni.

- Od początku byliśmy o tym przekonani – Narcyza uśmiechnęła się ciepło do Hermiony, która miała wrażenie, że ni mniej, ni więcej tylko właśnie jest czerwona jak kociołek na za wysokim ogniu.

- Interesujący jest jednak ten drugi magiczny podpis. Słabszy od potężnej magii, jaką włada ta młoda czarownica, ale i tak imponujący. Czy może świadomie brałaś udział w rytuale przekazania iskry? – uzdrowiciel zwrócił się z pytaniem do Hermiony.

- Nie mam pojęcia, o czym pan mówi – przyznała ze wstydem. Była zła o to, że czegoś nie wiedziała. Musiała to sprawdzić. Dobrze, że jej dzisiejszy harmonogram zakładał wizytę w bibliotece.

- Narzeczona mojego syna miała nieprzyjemność paść w marcu krótkiemu działaniu zaklęcia crucio. To zapewne pozostałość... - wtrąciła pośpiesznie Narcyza.

Hermiona spięła się słysząc te słowa. Czyżby to oznaczało, że cząstka magii Bellatrix teraz w niej żyła? O Godryku! Tylko nie to!

- Nie wygląda mi to na czarną magię, ale nigdy nie wiadomo – skomentował Clyster. – Poza niedowagą i drobną anemią wszystko inne jest w porządku. Panna jest zdrowa i płodna, możecie być pewni, że w przyszłości urodzi zdrowego potomka.

- To wspaniale. Wprost nie mogę się już tego doczekać! – Narcyza znów uśmiechnęła się do niej promiennie, a Hermiona po raz kolejny podziwiała jej zdolności aktorskie. Naprawdę zaczynało ją to poniekąd trochę przerażać.

- To wszystko na dziś. Eliksir przyślę wam sową – Mężczyzna odsunął się od łóżka, a Hermiona poprawiła swoją bluzkę i wstała.

- Dopisz to wszystko do naszego rachunku – poprosiła Narcyza, podając dłoń Hermionie, by pomóc jej wstać.

- Oczywiście. Twój syn powinien już tu być – zauważył Clyster.

- Kazałam mu czekać na korytarzu, aż go zawołasz – poinformowała Lady Malfoy, ściskając przez chwilę nieco mocniej dłoń Hermiony, nim ją puściła.

Uzdrowiciel szybko podszedł i wystawił głowę za drzwi.

- Ach jesteście! Witam panowie i zapraszam!

Hermiona patrzyła, jak Lucjusz i Draco wchodzą do pokoju. Młodszy blondyn miał wciąż mokre włosy, jakby dopiero niedawno skończył brać prysznic, a w dłoni trzymał metalową butelkę, z której coś popijał.

Dramione - Przyrzeczona [Zakończone]Where stories live. Discover now