Rozdział XL

5.4K 222 33
                                    


Usiłowała się przekonać, że to wcale nie były łzy. Po prostu woda pod prysznicem miała różną temperaturę i te nieco cieplejsze krople na jej twarzy, to było właśnie to.

Była wściekła – a wściekłość rzadko doprowadzała ją do płaczu. Skoro więc odczuwała w tej chwili tylko skrajny gniew, pogardę i irytację – nie mogła przecież płakać. Wniosek był prosty i jego postanowiła się trzymać, pomimo krótkich spazmów, które raz na jakiś czas wstrząsały jej ciałem.

Mogła się domyślić, że Malfoy nie będzie grał fair. Był ślizgonem, a oni nigdy nie trzymali się zasad, jeśli mogli jakoś tego uniknąć. Nie rozumiała po porostu dlaczego wcześniej Draco udawał przed nią, że nie znosi Philipy Fressange. To nie miało kompletnie żadnego sensu!

Postanowiła, że jutro, zaraz po śniadaniu, rozmówi się z nim i zażąda wyjaśnień. Malfoy pomylił się, jeśli myślał, że będzie stała spokojnie i patrzyła, jak upokarza ją na widoku całego magicznego świata. Już widziała na ustach wszystkich te gorące plotki o tym, że zaczął ją zdradzać w ledwo tydzień po ich zaręczynach. W oczach całego ich otoczenia, on był teraz jej oficjalnym narzeczonym, a to oznaczało, że jeśli przygruchał sobie kochankę, ludzie mogliby uznać, że Hermiona musiała być w jakiś sposób wybrakowana, skoro jej narzeczony tak szybko wylądował w ramionach innej.

Nie daruje mu tego!

Przez krótką chwilę zastanawiała się dlaczego uciekła, zamiast po prostu wejść do tego pokoju i z miejsca przekląć ich oboje. I choć potrafiła sobie racjonalnie wytłumaczyć, że mając Oliwię Robards za świadka, lepiej było odegrać scenę z ucieczką, to nadal wcale nie rozumiała tego dziwnego uścisku w jej klatce piersiowej, który ten widok w niej wywołał.

Tylko raz przeżyła coś podobnego. To było wtedy, gdy zobaczyła, jak Ron i Lavender całują się po meczu Gryffindoru na ich szóstym roku.
Dlaczego poczuła się dziś tym tak bardzo zraniona? Naprawdę tylko dlatego, że Malfoy ją okłamał w sprawie swoich prawdziwych uczuć, co do panny Fressange?

Zadrżała.

Postanowiła wyjść już spod prysznica i łyknąć trochę eliksiru nasennego. Te myśli nie powinny zaprzątać jej głowy, gdy była tak emocjonalnie rozbita. Okoliczności wszystkiego, co się dookoła niej działo od ponad dwóch miesięcy, były niespotykane, więc niczego nie mogła być pewna. Potrzebowała spokoju i rozwagi w wyciąganiu wniosków i podejmowaniu dalszych decyzji. Dziś nie była do tego zdolna. Wciąż pozostawało tak wiele niewiadomych...

Dlaczego sny o Malfoy'u, ustały, gdy tylko zamieszkali razem? Dlaczego za każdym razem gorąca iskra przecinała jej ciało, gdy on niespodziewanie jej dotykał? Dlaczego wino z datą jego urodzenia, pachniało, jak coś w jej amortencji? No i ten pocałunek na ich zaręczynach... Dlaczego prawie pomieszał jej zmysły? Co to wszystko mogło oznaczać?

Naprawdę nie powinna teraz o tym myśleć.

Szybko przebrała się w piżamę, mimowolnie zastanawiając się, czy Draco próbował jakoś przebić się przez jej zaklęcia zamykające lub wyciszające. A może wcale mu nie zależało i nadal dobrze się bawił na przyjęciu, razem z tą dziwką?

Zacisnęła pięści i powieki. Naprawdę musiała z tym skończyć i to natychmiast.

Czym prędzej wezwała do siebie Strzałkę i poprosiła o eliksir słodkiego snu, ostatkiem sił hamując się przed zapytaniem jej, czy panicz Malfoy wrócił już do dworu. Wypiła miksturę jednym haustem i opadła na miękkie poduszki. Ostatnią świadomą myśl poświęciła na to, by zastanowić się, co zrobi jeśli jutro rano Malfoy powie jej, że zrywa ich udawane zaręczyny, bo jednak naprawdę zamierza ożenić się z Philipą Fressange.

Dramione - Przyrzeczona [Zakończone]Nơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ