Rozdział XLVI

5.5K 243 46
                                    


Już z oddali widzieli przewrócone sanie. Jeden z aetonanów również leżał na boku. Draco gwałtownie zahamował ich pojazd i wyskoczył z niego, nim Hermiona zdołała się chociaż podnieść.

Tracey klęczała na ziemi obok wyraźnie cierpiącego zwierzęcia, a Blaise opierał się o przewrócone sanie, trzymając się za bark. Graham właśnie wysyłał patronusa z prośbą o pomoc. Patronusa w kształcie małego smoka...

- Zabb, stary co się stało? – Draco - prawie od razu - znalazł się przy przyjacielu.

- Gdy lądowaliśmy, nasz koń chyba uszkodził staw pęcinowy. Przewrócił się i pociągnął sanie za sobą.

- Nic wam nie jest? – Hermiona szybko dobiegła do nich, mocno trzymając różdżkę.

- Blaise w ostatniej chwili mnie złapał i przyjął na siebie siłę uderzenia, gdy wypadliśmy z sań – wyjaśniła Tracey. – Trochę boli mnie nadgarstek... - Ledwo skończyła, a Hermiona już machała nad nią różdżką.

- To tylko stłuczenie – odpowiedziała od razu. – Draco chodź tu! – popędziła, mocno łapiąc go za przedramię. Widziała, że dziś również miał na sobie bransoletkę od niej.

Stuknęła w oczy węża i wypowiedziała „Slytherin", ale skrytka pod srebrnym smokiem się nie otworzyła.

- Zmieniłem hasło – Draco uśmiechnął się do niej krzywo.

- Byle nie na jakieś głupie o śmierdzących Gryffindorze – mruknęła, patrząc na niego wyczekująco.

Draco odwrócił się i szepnął coś do nadgarstka, tak by nikt nie mógł go usłyszeć. Skrytka wreszcie się otworzyła.

- Ale to zmyślne! – zauważył Blaise. – Zrobione na zamówienie?

- Sama to zrobiłam – wyjaśniła oględnie Hermiona, szybko przywołując do siebie dwie fiolki. – Wypij, zanim nastawię ci bark – powiedziała, rzucając do Zabiniego jedną.

- Skąd wiesz, że należy to zrobić ? – Blaise wyglądał na zdziwionego.

- Widzę to po sposobie, w jaki trzymasz rękę. To eliksir przeciwbólowy, trochę to złagodzi. A ty Try daj nadgarstek – Hermiona sięgnęła delikatnie po dłoń przyjaciółki, nim polała jej uraz dyptamem.

- Dzięki Herm, jesteś najlepsza.

- Gotowy? – Hermiona skierowała swoją różdżkę na Blaise'a.

- Kurwa Smoku, weź mnie przytul! – poprosił płaczliwie Zabini i choć najwyraźniej żartował, Draco i tak od razu złapał za jego zdrową dłoń i mocno ją uścisnął.

- Na trzy – powiedziała Hermiona, po czym rzuciła zaklęcie, gdy ledwo doszła do dwóch.

Blaise krzyknął krótko, ale już po chwili poruszył ręką z wyraźną ulgą.

- Wetrzyj resztę eliksiru w bark, jak tylko znajdziemy się w domu – Hermiona podała mu na wpół opróżnioną fiolkę dyptamu. – I żadnych forsownych ćwiczeń przez kolejny miesiąc.

- Poważnie? – Blaise zrobił przerażoną minę. – Czternastego są pierwsze próby...

- Próby? – Hermiona spojrzała pytająco na Draco.

- Przeniesiono je z wiosny na styczeń z powodu szybszego ukończenia szkoły przez prawie cały ostatni rocznik – wyjaśnił jej Malfoy. – Chodzi o nabory do drużyn Quidditcha.

- Do czternastego stycznia powinno być już w porządku, ale i tak uważaj na siebie – Hermiona uśmiechnęła się pocieszająco do Zabiniego.

- Oczywiście pani magomedyk – Blaise zagarnął ją zdrowym ramieniem i przycisnął do siebie. – Jesteś genialna, wiedziałaś o tym?

Dramione - Przyrzeczona [Zakończone]Where stories live. Discover now