Rozdział XXII

5.4K 221 91
                                    

11 grudnia 1998

Alvin był bardzo sympatyczny i Hermiona przeczuwała, że przy nim będzie mniej spięta, niż kolejnego dnia, kiedy przyjdzie jej naprawdę stanąć pod ramię z Umbertem Dagworth-Grangerem, który oficjalnie miał oddać ją narzeczonemu. Dziś jednak była to tylko próba – zgodnie z życzeniem Narcyzy, musieli odegrać kilka scenek, tak by na przyjęciu nic ich nie zaskoczyło.

Hermiona na początku pomyślała, że matka Malfoya tylko z niej żartuje, gdy przyniosła cztery sukienki, które okazały się nie być tymi ostatecznymi, tylko jak to określiła „projektami próbnymi" – szybko jednak się okazało, że Narcyza mówiła całkowicie poważnie.

Pracownice Loredany zadbały o jej makijaż i fryzurę, mówiąc, że dziś to tylko eksperymenty przed ich jutrzejszą wizją – niemniej Hermiona i tak nie poznała się w lustrze, zszokowana tym jak dorośle wygląda w miętowo-srebrnej sukni i eleganckim koku.

Alvin zgodnie z życzeniem Narcyzy miał dziś odgrywać rolę jej wuja, a Bernard – konserwator dworu miał udawać Lucjusza, który wreszcie wrócił ogarniać sprawy w rodzinnych firmach, po prawie tygodniu przymusowego odpoczynku.

Draco, który w tym czasie musiał łączyć ze sobą przygotowania do przyjęcia zaręczynowego i nadzór nad rodzinnym majątkiem, przez kilka ostatnich dni wyglądał na kompletnie wykończonego. Dzień wcześniej, wieczorem, zasnął w czasie omawiania z dyrygentem listy utworów na przyjęcie.

Narcyza i Tracey uznały, że to słodkie, gdy głowa blondyna nagle opadła na ramię Hermiony, a on zachrapał uroczo. Gdy jednak Draco oprzytomniał, skrzywił się i szorstko przeprosił za swoje zachowanie, jakby sam fakt, że dotknął jej przez sen, w jakiś sposób mu przeszkadzał. Hermiona kazała mu pójść spać, obiecując, że sama zajmie się wszystkim tym, na czym jeszcze zależało Narcyzie. I zrobiła to z wymuszonym uśmiechem – choć cała ta farsa, była dla niej mocno przesadzona. Rozumiała, że Malfoyowie musieli się pokazać przed całym magicznym światem z jak najlepszej strony. Nie rozumiała natomiast, dlaczego Narcyza narzekała na nią i Draco za brak entuzjazmu i zaangażowania w to udawanie – przecież znała dobrze ich wspólną historię. Na co liczyła?

- Jesteśmy gotowi! – zawołała z entuzjazmem Tracey – również ubrana w próbną sukienkę, też tylko podobną do tej, którą będzie miała na sobie jutro.

- Fantastycznie – mruknęła Hermiona, poprawiając bransoletkę i biorąc płytki oddech. Nie sądziła, by próba jakoś ukoiła jutro jej nerwy. Postanowiła jednak nie narzekać. To i tak niczego już nie mogło zmienić.

Wyszła z komnaty prowadzona przez Alvina, który wyglądał na dziwnie dumnego z roli, jaka mu przypadła. Tracey szła za nią, niosąc bukiet frezji i zielonych róż, które wybrały do wszystkich dekoracji. Jej pofarbowane, na mocno czerwony kolor włosy, były wysoko upięte, a suknia miała odcień królewskiego granatu.

Gdy podeszli do skraju schodów okazało się, że poza Narcyzą, Bernardem oraz Draco i Zabinim, czekały też na nich wszystkie skrzaty oraz Alma.

- Brawa! – szepnęła konspiracyjnie Narcyza, a cały ten mały tłumek zaczął klaskać.

- Oczywiście jutro będzie tu stało wszystkich pięciuset gości – wyjaśniła Hermione Tracey.

- Ilu? – zapytała z niedowierzaniem. Wiedziała, że liczba gości na przyjęciu będzie zawrotna, ale nie tego się spodziewała.

- Nie plotkujcie! Macie wyglądać dostojnie i poważnie! – dyrygowała Narcyza. – Teraz Hermiono, delikatnie pochylasz głowę, by spojrzeć na Dracona po raz pierwszy. Błysk zachwytu na twarzy. Ty Draco unosisz głowę i masz wyglądać, jakby ścięło cię z nóg na jej widok.

Dramione - Przyrzeczona [Zakończone]Where stories live. Discover now