Rozdział LVIII

6.1K 237 34
                                    



Obie wylądowały w pustym holu domu Nevianich. Nie trwało jednak długo, gdy tuż przed nimi zmaterializował się skrzat domowy Almy - Candell.

- Pani Malfoy i panna Dagworth-Granger - powitał je usłużnie. - Moja pani i jej mąż zaraz do was zejdą. Panicz Blaise i jego narzeczona są w salonie i zapewnili mnie, że również szybko do nas dołączą.

- Dziękuję bardzo - Narcyza uśmiechnęła się do sługi. - Nie było potrzeby robić zamieszania. Nie powinnyśmy tu zostać specjalnie długo...

- Cyziu! - Alma ubrana w biały, zwiewny szlafrok, szybko zbiegała po schodach, wyraźnie poruszona. Jej mąż był zaraz za nią, w pełni ubrany i już z różdżką w dłoni.

- Nie ma potrzeby się denerwować Almo, wszystko jest w porządku - pośpieszyła z wyjaśnieniem Narcyza.

- Jak w porządku, skoro wasz alarm bezpieczeństwa się uruchomił? - Alma spojrzała na obie kobiety z troską. - Jesteście całe? Potrzeba wam może czegoś? - dopytywała rozemocjonowana.

- Nic nam nie jest, naprawdę - zapewniła ją Hermiona, starając się uśmiechnąć.

W drugim końcu korytarza rozległ się tupot stóp, a po chwili Blaise i Ginny dołączyli do nich, obydwoje zdyszani i również z różdżkami w dłoniach.

- Hermiona! Nic ci nie jest? Co się stało? - Ginny wyglądała na naprawdę spanikowaną.

- To nic poważnego...

- Gdzie jest Draco? - zapytał od razu Blaise.

- Został w domu razem z Lucjuszem - odpowiedziała mu Narcyza.

- Idę tam! - Zabini bez chwili zawahania skierował się do kominka.

- Ja razem z tobą - zdecydował Neviani.

- Uważajcie na siebie i informujcie nas na bieżąco, jak wygląda sytuacja - poprosiła ich szybko Alma.

Obaj mężczyźni tylko krótko skinęli głowami, po czym prawie od razu zniknęli w zielonych płomieniach.

Narcyza i Alma szybko pogrążyły się w rozmowie na temat możliwych przyczyn naruszenia barier i choć starały się utrzymać fasadę spokoju, obie były wyraźnie przejęte tą - na szczęście - nieudaną próbą ingerencji w zabezpieczenia.

Hermiona miała ochotę pogadać tylko z Ginny, ale niegrzecznym było odejść teraz od towarzystwa matek ich narzeczonych. Nagle jednak coś znacząco przykuło jej uwagę. Szminka Ginny była rozmazana... i to wcale nie lekko, jeśli przyjrzeć się temu bliżej. Nie mogło być wątpliwości, że nie zrobiła sobie tego sama. Tylko gwałtowne i namiętne całowanie mogło uczynić w jej makijażu takie spustoszenia.

Hermiona nie wiedziała czy ma się śmiać, czy jednak zdenerwować. W końcu Ginny była dziś tak blisko Harry'ego, a nawet nie mogła go dotknąć. Cała ta sytuacja musiała być dla niej trudna, ale całowanie Zabba - w ramach odbicia po tych przeżyciach - było zdecydowanie fatalnym pomysłem! Granger miała tylko nadzieję, że konsekwencje tego nie będą dla jej przyjaciółki przykre.

Problem szminki jednak pozostał. Co będzie, gdy Alma i Narcyza też się zorientują? Gin pewnie umarłaby ze wstydu! Hermiona starała się dać przyjaciółce jakiś dyskretny znak, ale Ginny najwyraźniej nie łapała jej sygnałów. Pocierała usta, mrugała do niej, chrząkała i wymownie spoglądała na jej dolną wargę. Wszystko na nic.


💍💍💍


Narcyza i Alma wciąż były zajęte rozmową, a Hermiona ku swojemu kompletnemu przerażeniu, zauważyła, że na aksamitnej, beżowej sukience Ginny, widnieje wyraźny ślad nieco przypominający odcisk dłoni. Zastanawiała się, jak ma się przemieścić by dać jej znać, w jakim stanie znalazła się akurat stojąc pomiędzy matką swojego przyszłego narzeczonego i jej najlepszą - co gorsza bardzo spostrzegawczą - przyjaciółką. Naprawdę nie chciała, by Gin wpędziła się w jakieś kłopoty.

Hermiona znów wymownie mrugnęła i potarła dolną wargę, patrząc Gin prosto w oczy.

- Czyżby ci było niedobrze, kochanie? - spytała z troską Narcyza. - Zauważyłam, że często dotykasz swoich ust. Chcesz może usiąść? Albo napić się wody?

Hermiona zamarła i spojrzała na blondynkę, gorączkowo szukając w myślach jakiejś sensownej odpowiedzi. Szkoda, że nie potrafiła dramatycznie zemdleć na zawołanie, jak niektóre kobiety miały to w swoim repertuarze. Teraz mogłoby jej się to przydać.

- Może tylko ma spierzchnięte usta, bo twój syn scałował jej całą szminkę? - zachichotała Alma, uśmiechając się przekornie do Hermiony.

- Nie byłam dziś pomalowana szminką - zaprzeczyła szybko, nie mogąc zwalczyć gwałtownych rumieńców.

- To może i lepiej - odpowiedziała Alma, spoglądając w bok. - Przynajmniej nie masz jej teraz rozmazanej na całej twarzy, tak jak ten mały rudzielec.

Ginny sapnęła głośno, po czym przyłożyła rękę do ust, odwróciła się i w panice szybko uciekła. Wszystkie trzy spojrzały za nią, gdy zniknęła za rogiem korytarza.

- Wiedziałam, że to się tak skończy - mruknęła ponuro Alma. - Przepraszam was, ale pójdę sprawdzić czy pokoje dla was są już gotowe. Jak wszystko będzie w porządku Candell po was przyjdzie. Usiądźcie wygodnie w salonie, a zaraz podają wam tam herbatę.

- Nie ma potrzeby, moja droga - Narcyza uśmiechnęła się ciepło do przyjaciółki. - Mam nadzieję, że wkrótce Lucjusz da znać, że możemy bezpiecznie wrócić do rezydencji.

- Wolałabym abyście zostały! - zaprotestowała od razu Alma. - Zresztą zamiast wyjechać do Włoch pojutrze, możemy to zrobić jutro z samego rana - stwierdziła nagle. - Nie zrobi to wielkiej różnicy, a będziemy miały zapasowy czas, by dopilnować wszystkiego przed przyjęciem. Mężczyźni i tak mają dołączyć do nas dopiero w piątek.

- To nie najgorszy pomysł - zgodziła się Cyzia. - Przedyskutujemy to rano przy wspólnym śniadaniu.

- Doskonale - Alma uśmiechnęła się do nich i ruszyła w stronę schodów.

Narcyza spokojnie odczekała, aż jej przyjaciółka znajdzie się poza zasięgiem jej słuchu, nim zwróciła się w stronę Hermiony.

- Lepiej idź poszukać panny Weasley. Zapewne przyda jej się teraz przyjaciel i poważna rozmowa.

Hermiona uśmiechnęła się do niej serdecznie. Uwielbiała tę kobietę. Była naprawdę wspaniała i cieszyła się, że udało jej się zaskarbić jej szacunek i sympatię. To wiele ułatwiało w ich relacji.

- Dziękuję ci. Alma zapewne mocno ją zażenowała swoimi słowami.

- Przywilej teściowej - Narcyza uśmiechnęła się przebiegle. - Dlatego pozwól mi powiedzieć, że fakt, że nie masz na twarzy rozcałowanej szminki, wcale nie oznacza, że nie zauważyłam w gabinecie stanu waszych fryzur. Nawet najgorszy wiatr by ich tak nie zwichrował, jak zapewne zrobiły to wasze palce - Narcyza obrazowo pomachała do niej dłonią.

Hermiona czuła, że robi jej się gorąco i odruchowo sięgnęła, by poprawić swoje loki, a matka Malfoya zaśmiała się triumfująco.

- Nie mam pojęcia o czym mówisz! - Hermiona usiłowała szybko skłamać.

- Jakbym słyszała Dracona - Narcyza wciąż nie traciła swojego uśmiechu. - To chyba prawda, że z kim się zadajesz...

- Przepraszam, ale muszę iść do Ginny! - przerwała jej szybko Hermiona, walcząc z ognistymi rumieńcami.

- Oczywiście - Narcyza nadal była rozbawiona, odprowadzając ją wzrokiem, w czasie gdy praktycznie wybiegła z tego korytarza podobnie, jak wcześniej jej przyjaciółka.


💍💍💍

Dramione - Przyrzeczona [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz