Rozdział XXIX - IV retrospekcja

4.1K 191 72
                                    

14 grudnia 1998

- Biegnij, biegnij, biegnij! – Dudnił głos w jego głowie. Nogi się potykały, a on dyszał ciężko, czując jak jego płuca płoną.

Dumbledore upadł. Jego misja została wykonana. To nie on ją wykonał. Wiedział, że za to zapłaci.

Błysk czerwonego światła. Jeden, drugi, piąty.

- Crucio! To kara! Crucio! To nauczka! Crucio! W przyszłości rób, co do ciebie należy!

Draco usiadł gwałtownie na swoim łóżku, próbując złapać oddech.

Najpewniej wypita dziś whisky i wcześniejsze wspomnienia, doprowadziły go do pojawienia się kolejnych koszmarów. Nie żeby to nie zdarzało się często.

Nie miał pojęcia, czy tym razem krzyczał, ale wiedział, że nawet jeśli tak, to ona tego - na szczęście - nie usłyszała. Od pierwszej jej nocy w jego domu, wyciszał swoją sypialnie zaklęciami.

Przeczesał mokre włosy palcami i sięgnął po butelkę z brązowym płynem, którą odstawił na nocnym stoliku. Po zegarku zauważył, że spał nie dłużej niż godzinę. To była zupełna norma. Teraz czekały go kolejne dwie - trzy godziny przewracania się w pościeli, aż sen znów nadejdzie albo wreszcie sam zdezerteruje i pójdzie do łazienki po łyk eliksiru nasennego. Starał się go ograniczać z powodu właściwości uzależniających, ale czasem musiał się poddać, jeśli chciał następnego dnia jakoś funkcjonować.

Jeszcze jedna szklaneczka whisky na pewno nie mogła mu zaszkodzić. Nalał sobie jej obficie i usiadł, opierając się o wezgłowie swojego królewskiego łoża. Czuł się wykończony, dosłownie, jakby dopiero co uleczony po klątwie obezwładniającej. Te dwa tygodnie przygotowań do przyjęcia, dały mu ostro w kość. Nie licząc spotkań w Czarnym Kręgu, konieczności pilnowania interesów rodziny, gdy ojciec dochodził do siebie oraz faktu, że Hermiona Granger była teraz obecna w jego życiu każdego dnia. Patrzyła mu w oczy, dotykała go, rozmawiała z nim, a nawet żartowała...

To było cudowne. I koszmarne. Sprawiało mu radość. I łamało... Nie serce, bo utrzymywał, że go nie ma, ale naprawdę za mocno dostawało się pod jego skórę.

Nigdy nie chciał tego w ten sposób. Zastanawiał się nawet, czy nie powinien jej przeprosić za ten dzisiejszy pocałunek. Musiał to zrobić, bo tego wymagała tradycja, a naprawdę nie miał zamiaru wcześniej prowadzić z nią o tym dyskusji. Wiedział, że będzie na tyle rozsądna, by nie odepchnąć go przy wszystkich i wiedział, że nie będzie jej się to podobało. Miał tylko nadzieję, że nie czuła się teraz źle z tego powodu. To przecież nie była zdrada. I nie jej wina. Weasley na pewno jej to wybaczy...

Westchnął i napił się. Po tym, jak uciekł pod koniec szóstego roku z Hogwartu, biegnąc i nie oglądając się za siebie, był prawie pewien, że nigdy więcej jej nie zobaczy – chyba, że na polu bitwy, jeśli do jakiejś dojdzie. W sumie miał nadzieję... Nie chciał jej więcej oglądać. Cicho łudził się, że być może porzuci Pottera i ucieknie do świata mugoli.

Był jednak realistą. Hermiona Granger, którą znał była wojowniczką. Nie odeszłaby. Nie było na to żadnych, realnych szans.

💍💍💍

Kara Voldemorta za niedopełnienie jego zadania w Hogwarcie była straszna. Seria crucio zdawała się nie mieć końca, a jego matka zemdlała, gdy musiała to oglądać. Z tego powodu, przez całe miesiące nie odzywała się później do jego ojca i swojej siostry, rozmawiając tak naprawdę tylko z Draco – najpierw czuwając bez przerwy przy jego łóżku, gdy dochodził do siebie, a później prawie nie odstępując go na krok we dworze, co powodowało wiele kpin od innych śmierciożerców o tym, jakim był maminsynkiem.

Dramione - Przyrzeczona [Zakończone]Where stories live. Discover now