Rozdział XXVI - I retrospekcja

5.4K 204 33
                                    


14 grudnia 1998

Granger naprawdę zasnęła. Musiała być wykończona. Draco wezwał Strzałkę i kazał jej przetransportować jej panią do sypialni i pomóc jej się położyć do łóżka. Sam pożegnał resztę znajomych, ignorując docinki Pansy o tym, jak nieelegancko Granger się zachowała zasypiając przy nich wszystkich. Miał to w głębokim poważaniu... Przez ostatnie dwa tygodnie, ta dziewczyna musiała więcej razy udawać kogoś kim nie była, niż naprawdę mogła być sobą. Męczyło go to. Oglądanie jej wymuszonych uśmiechów i tego, jak się wzdryga pod jego dotykiem było jak powolne cięcie się tępym szkłem. Gdyby nie oklumencja nie byłby pewny, jak w ogóle byłby w stanie to znieść.

Wrócił do swojej komnaty i szybko ściągając z siebie koszulę i buty, rzucił się w samych spodniach na swoje ogromne łoże, w duchu przysięgając sobie, że za góra kwadrans pójdzie wziąć gorący prysznic i wreszcie zmyje z siebie trudy tego przeklętego dnia... Trudy jego przeklętego życia.

Czasem – nie często, ale jednak – żałował, że Rowle, Greyback i Scabior go wtedy nie zabili. Jedynie fakt, że to złamałoby serce jego matce, sprawiał, że ograniczał takie myśli do minimum. Dziś jednak znów zastanawiał się, czy tak po prostu nie byłoby lepiej? Zapewne łatwiej.

Potarł twarz i chyba po raz tysięczny w swoim życiu, zaczął się zastanawiać jak do tego wszystkiego doszło? Przecież nic tego nie zapowiadało... Kiedy to się tak bardzo mogło zmienić?


💍💍💍

01 września 1991

To był pierwszy dzień tego, co uważał za początek jego drogi do wielkości. Ledwo wsiadł do pociągu, odprowadzony przez wzruszoną matkę i dumnego ojca, gdy Crabbe i Goyle pojawili się tuż obok, wyraźnie gotowi, by mu wiernie służyć. Ich ojcowie od lat pracowali dla rodziny Malfoyów, więc nauczono ich, jak to jest słuchać rozkazów kogoś lepszego od nich. Draco cieszył się, że od razu to zrozumieli, bez konieczności ustawiania ich przez niego na odpowiednich pozycjach. To mu wiele ułatwiło.

W czasie podróży znaleźli się w przedziale z Grahemem Montague i Blaisem Zabinim – ta dwójka, nie była skłonna stać się jego kolejnymi sługami, ale na ich szczęście, darzyli go niechętnym szacunkiem za to kim był i skąd pochodził – był łaskaw stwierdzić, że to na razie wystarczyło.

Do dziś pamiętał to wyraźnie, jak gdzieś w połowie ich podróży, drzwi przedziału się rozsunęły i stanęła w nich naprawdę brzydka dziewczynka. Miała niesamowicie napuszone i nieatrakcyjne włosy, wystające przednie zęby i zadarty w górę nos, jakby już czuła, że wie coś więcej od innych.

Draco nie krępował się skrzywić z niesmakiem, patrząc wprost na nią - była już ubrana w szkolne szaty, choć do celu podróży było jeszcze daleko. Wyglądała na nadgorliwą kujonkę. Typowa przyszły Ravenclaw.

- Czego? – rzucił w jej stronę pogardliwie.

- Widzieliście może ropuchę? Jeden chłopak zgubił swoją – oznajmiła przemądrzałym głosem, który z miejsca go zirytował.

- Widzieliśmy – odpowiedział jej z wrednym uśmieszkiem. – Właśnie stoi w drzwiach i zadaje durne pytania!

Wszyscy chłopcy natychmiast ryknęli śmiechem, a Draco śmiał się z nich najgłośniej. Dziewczyna spojrzała na niego płonącymi oczami, zaciskają usta w wąską kreskę.

- Hermiona! Znalazłem ją! – zawołał jakiś głos gdzieś z głębi korytarza.

Mała brzydula nie powiedziała już nic więcej, tylko cofnęła się i zatrzasnęła za sobą drzwi.

Dramione - Przyrzeczona [Zakończone]Where stories live. Discover now