Rozdział XXXIII - VIII retrospekcja

4.1K 186 15
                                    

14 grudnia 1998

Jego czoło opierało się o ramie, ułożone na szklanych drzwiach prowadzących na ich wspólny taras. Do świtu było jeszcze daleko, ale był pewien, że nie zmruży już dziś oka, jeśli nie planował zażyć eliksiru słodkiego snu. Czuł zbyt wielki chaos w swojej głowie, by udało mu się bez przeszkód ponownie zasnąć. Za dużo emocji... Wciąż za dużo wątpliwości. Nie miał pojęcia, jak jutro spojrzy w oczy Granger, po tym, jak oficjalnie przed całym magicznym światem została nazwana jego narzeczoną.

To wszystko było kompletnie popieprzone. I żeby nie było łatwo mu się z tym choć spróbować uporać, do akcji wkroczył jego nad wyraz zaangażowany ojczulek...

Podarowanie Granger sztyletu, było niczym wystawienie transparentu z wielkim napisem: „Sprawa jest przesądzona! Oto przed wami ostatecznie potwierdzona, przyszła Lady Malfoy!" Nawet niektóre legalnie poślubione żony, nie miały tyle szczęścia, by móc otrzymać sztylet rodowy. Lucjusz zrobił to specjalnie. To była mocna deklaracja, dokonana na oczach wszystkich Śmierciożerców, mówiąca o tym, że naprawdę zamierzali uczynić z Granger damę czystej krwi, należącą do szlachetnego rodu Malfoyów.

Draco jednak martwiło, że każda taka deklaracja, zawsze łączyła się z magią. Zerwanie zaręczyn było proste, pod warunkiem, że obie strony były w tym jednogłośne. Nie musieli wcale tego chcieć, ich werbalna zgoda wystarczyła. Jednak zerwanie deklaracji przynależności do rodu, wiązało się z głębią magicznej duszy. Hermiona przyjmując dziś sztylet, poniekąd zadeklarowała, że chce zostać Malfoyem. By zerwać tę przysięgę, będzie musiała całkowicie świadomie stwierdzić, że jednak z tego rezygnuje - i co więcej jej magia będzie musiała być z tym w zgodzie. Jeśli choć przez chwilę się zawaha przed odrzuceniem rodowej przynależności, wtedy nie będzie mogła odejść.

Gdyby tylko wiedział, co jego ojciec zamierza, nigdy by do tego nie dopuścił. To było prawie jak małżeństwo. Draco doskonale wiedział, że nigdy nie może dopuścić do ich ślubu, właśnie z tego samego powodu. Magiczny rozwód można było orzec tylko wtedy, gdy obie strony żywiły wewnętrzne przekonanie, że na pewno tego chcą. A obawiał się, że on nigdy nie mógłby tego poczuć... Wtedy też Hermiona zostałaby do niego przywiązana na zawsze – nawet wbrew swojej woli. Nie chciał tego dla niej. Dla siebie zresztą też nie. Już teraz cierpiał niczym potępieniec, gdy trzymał ją w ramionach, wiedząc, że wcale nie należy do niego... I że wcale jej się to wszystko nie podoba. Dobrze udawała – nawet lepiej niż sądził, że to możliwe, ale też odpokutowała za to wszystko zaprzedaniem części samej siebie i własnych zasad. Obawiał się, że wcześniej czy później, to mogło się jakoś na niej odbić.

Westchnął i ruszył po kolejną dolewkę whisky. Wiedział, że od ich zaręczyn jeszcze w Hogwarcie, pił jej zdecydowanie za dużo. Jednak potrzebował tej odrobiny ukojenia. Tego, by napięcie choć trochę opadło – skoro nie mogło zniknąć tak zupełnie.

💍💍💍

30 października 1998

Zawsze był zdeterminowany, gdy chodziło o Quidditcha. Wiedział, że to śmieszne, ale bardzo starał się udowodnić wszystkim, że jednak Granger się myliła, mówiąc, że jego jedyną predyspozycją do grania w domowej drużynie były galeony jego ojca. Wspominał czasami ten dzień, gdy mu to wprost wypomniała i mimo wszystko, cicho podziwiał tę odwagę i ogień, które widział wtedy w jej oczach. Granger nigdy się go nie bała, choć gdy byli młodsi, nawet przez chwilę próbował wzbudzić w niej strach. Zawsze rzucała mu wyzwanie i nigdy nie ustępowała nawet na krok. Szybko okazało się, że to nie miało się zmienić, pomimo ich zaręczyn. Wystarczy wspomnieć, jak patrzyła na niego, gdy widywali się na posiłkach w Wielkiej Sali... Jakby dosłownie chciała wyrwać mu wnętrzności i rzucić je na pożarcie Wielkiej Kałamarnicy. To chyba wreszcie on powinien zacząć się jej bać.

Dramione - Przyrzeczona [Zakończone]Tahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon