Rozdział XLIII

5.6K 244 29
                                    


Najlepsze życzenia dla Wszystkich na Nowy Rok! 🎉🎇🍹

💍💍💍



Wtarła krem w ręce, mechanicznymi ruchami, wyraźnie pochłonięta własnymi myślami. To było dziwne, po prostu... niespodziewane. Jej racjonalny umysł starał nadążyć za wszystkimi rewelacjami, których ostatnio doświadczyła, jednak było to trudne, zważywszy na to, że w grę wchodziły również emocje.

Wciąż starała się powstrzymać, przed roztrząsaniem za mocno sprawy amortencji. Tłumaczyła to sobie tym, że zapach wina w jej wywarze mógł tylko oznaczać, że pokochała to, że Malfoyowie okazali się w porządku wobec niej. A to, że Draco jak sam stwierdził poczuł wtedy jej perfumy wcale nie musiało oznaczać, że naprawdę chodziło mu o nią – bo czy na świecie nie było innej dziewczyny, która używała takich samych perfum? Co z tego, że były mugolskie i kupowane w prywatnej drogerii, która mieściła się w dawnej dzielnicy jej rodziców? Może akurat inna czarownica, którą Malfoy gdzieś spotkał (lub dopiero spotka) też miała do nich dostęp? Prawda była jednak taka, że Hermiona sama uwielbiała ten zapach, od kiedy jej mama podarowała jej pierwszy flakonik na trzynaste urodziny.

Wiedziała, że oszukiwanie samej siebie nigdy jej dobrze nie wychodziło, ale zamiast tego, po prostu starała się zakopać logiczne i najprostsze wnioski, pod warstwą wątpliwości i innych mniej oczywistych argumentów. Może na jakiś czas, to miało szansę zadziałać?

Właśnie miała zamiar zdjąć z siebie swój kremowy, satynowy szlafroczek, gdy usłyszała mocne stukanie do szklanych drzwi od strony balkonu.

Poczuła przejmujący dreszcz, gdy szybko podeszła otworzyć. Jej oczy rozszerzyły się komicznie, gdy spostrzegła stojącego na tarasie Draco, ubranego tylko i wyłącznie w jedwabne, ciemnozielone spodnie od piżamy.

- Co się dzieje? – zapytała, otwierając drzwi i widząc determinację wypisaną na jego twarzy.

- Chodź! Szybko! – wydyszał, łapiąc ją za dłoń i praktycznie siłą ciągnąc za sobą w stronę swojej sypialni.

Hermiona przełknęła nerwowo, czując jak głucho wali jej serce. O co mu u diabła chodziło?

Wbiegli razem do jego pokoju, a Draco szybko zamknął drzwi i za pomocą różdżki zasunął zasłony.

- Śmiałek mi doniósł, że ta głupia idiotka tu idzie. Otworzysz jej drzwi – wyszeptał konspiracyjnie, wchodząc do łóżka i poprawiając poduszki.

- Kazałeś skrzatom jej pilnować? – zapytała, również szepcząc.

Blondyn w odpowiedzi jedynie skinął głową.

Hermiona wzięła głęboki oddech, zastanawiając się w duchu czy nie powinna jednak szybko wrócić do sypialni po swoją różdżkę. Czego ta przeklęta Fressange mogła szukać w ich skrzydle, tak późnym wieczorem?

Odpowiedź była bardziej niż oczywista, a Hermiona poczuła wielką chęć, by ją za to przekląć stąd do Francji.

Pukanie do drzwi było subtelne – jakby dziewczyna doskonale wiedziała, że Hermiona może być w sypialni tuż obok i nie chciała, by przypadkiem dowiedziała się o jakiej porze odwiedza jej narzeczonego.
Zacisnęła pięści i powoli podeszła, by otworzyć.

Philipa była ubrana w jasno-różowy, zwiewny i bardzo skąpy peniuarek. Hermiona z przekąsem pomyślała, że wyglądała teraz, jak wysokiej klasy prostytutka. Czy naprawdę myślała, że jakoś skusi Dracona w tych szmatkach? Skończona dziwka!

Dramione - Przyrzeczona [Zakończone]Where stories live. Discover now