Rozdział 23

379 63 21
                                    

Uwaga: to trzeci rozdział dzisiaj ;)

Karol

– No hej! – Moja przyjaciółka zamaszyście zdjęła chustę, prezentując przede mną łysą głową. W tym momencie opadła mi szczęka i na chwilę zapomniałam o Teo. – Mówiłaś, że lepiej masowało się łysą pałkę...? No to proszę – dodała, gdy wciąż stałam jak słup soli. – Suń się, mała. – Minęła mnie, taszcząc po podłodze wielką torbę. – No chyba że robimy babski wieczór pod namiotami w tym gąszczu. – Nie musiałam się odwracać, by widzieć, że wskazywała na zarośnięty ogród.

Zamknęłam drzwi i zdruzgotana ruszyłam do salonu, w którym Ania zaczęła rozpakowywać toboły.

– Ania, co jest? – zapytałam cicho, trzymając się za usta.

– Z czym?

– Czemu nie masz włosów?

– A to! – Zaczęła się śmiać. – Do grupy wsparcia dołączyła tak zdołowana dziewczyna, że wszystkie się ogoliłyśmy. Teraz nawet trochę ci zazdroszczę, że cię nie było, bo wciąż masz włosy. – Ulżyło mi, gdy to usłyszałam.

– Przepraszam cię, nie przygotowałam obiecanego wina.

– Wyluzuj. Ja przygotowałam się na wszystko, nawet na ewentualność, gdybyś stchórzyła i wymiksowała się z naszej nocki w ostatniej chwili, dlatego przyszłam godzinę wcześniej. – Zaskoczyła mnie. Nawet nie wiedziałam, jaka jest pora. I że Ania w ogóle dzisiaj miała być.

– Nie jestem taka straszna – pocieszyłam samą siebie. – Miałam takie plany. Chciałam nawet kupić lakiery do paznokci – przyznałam. Ten pomysł wpadł mi do głowy w restauracji Teo, gdy zazdrosnym wzrokiem spoglądałam na paznokcie managerki. – Naprawdę chciałam, by było fajnie.

– I tak będzie!!! Mam lakiery!!! I wino... i piwo... i wódkę... i jeśli będzie trzeba, to z buta pójdę po whisky, ale wyspowiadasz mi się dzisiaj z tego przystojniaka. – Splotła ręce na ramionach i zrobiła nieskorą do negocjacji minę.

– Nie ma o czym mówić... – westchnęłam.

– Ten mężczyzna jest powodem, dla którego wszystkie światła w twoim domu działają, więc sorry, ale jest o czym mówić – zauważyła. A ja... wkrótce streściłam jej ostatnie miesiące, począwszy od pierwszego spotkania po incydent, który wciąż odtwarzałam w głowie. Męczyło mnie to, że nie wiedziałam, o czym Teo teraz myśli. Czy widział, że pragnęłam, by mnie pocałował? Czy posunęłam się za daleko, kiedy nieświadomie objęłam go nogami w pasie? Czy rozważał teraz zerwanie ze mną wszelkich kontaktów jak z Karolcią?

Pochłonięta wspomnieniami popijałam wino, które polewała mi Ania.

– Tak się cieszę, Karol. W końcu wszystko jest u ciebie dobrze – podsumowała.

– Chyba nie słyszałaś, co mówiłam...

– Słyszałam bardzo wyraźnie. Nie jestem pewna, czy się w nim zabujałaś, ale na pewno znalazłaś osobę, na której bardzo ci zależy, a to... bardzo mnie cieszy. – Uśmiechnęła się, na co wetchnęłam ciężko. Miała rację. Jej słowa... albo ilość wypitego alkoholu, otworzyły mnie. Chciałam przedyskutować to wszystko, a ona była jedyną osobą, przy której mogłam być sobą. Zdjęłam nawet bluzę i wyjęłam niewygodną protezę, pozwalając skórze na odpoczynek.

– Jestem w patowej sytuacji, Ania. Teo mi się podoba, to nie podlega wątpliwości, ale nawet nie śmiem myśleć o nim w tych kategoriach – skłamałam odrobinę, bo nieustannie myślałam o nim w tych kategoriach, ale były to raczej fantazje.

Nie pożałujeszWhere stories live. Discover now