Rozdział 46

502 60 22
                                    

Teo

Kamila miała rację. Naprawdę wpadłem. Byłem pewny, że Karola to ta jedyna. Chciałem, by została moją żoną i matką moich dzieci. Zdawałem sobie jednak sprawę, że w naszym związku to ja miałem trzydzieści sześć lat. Ona wciąż mogła nie czuć presji na rodzinę, a już na pewno nie posiadać potrzeby zakładania jej z mężczyzną, którego poznała niespełna rok temu. Gdy byłem w jej wieku, ani razu o tym nie pomyślałem, ale teraz wiedziałem już, kim jestem i czego chcę. Co prawda niechętnie, ale musiałem dać jej trochę czasu.

W drodze do domu poinformowałem Karolinę, że umówiłem nam wizytę u chirurga plastycznego na pierwszy tydzień nowego roku. Nie mogła się doczekać. Na szczęście zbliżał się nasz wyjazd, podczas którego zamierzałem odciągać jej myśli od tematu.

– Pójdziesz ze mną na wesele Sary? – rzuciła szybko, jakby to pytanie naprawdę dużo ją kosztowało.

– Kotku, w życiu bym cię nie puścił tam samej. Oczywiście, że z tobą pójdę. Czy jest coś, co powinienem wiedzieć wcześniej?

– Nie – odparła szybko. Posłałem jej intensywne spojrzenie, chcąc sprowokować do wyznania prawdy, ale na nic się to zdało. – Wiesz wszystko, co istotne, Teo – zapewniła. Była szczera. Nie dostrzegłem w tym żadnego kłamstwa... Co prawda nie rozumiałem, dlaczego tak kryła swoją przeszłość, ale okej. Skoro tego potrzebowała, ja się dostosowałem.

– Jestem cholernie z ciebie dumny, mała... – Zawstydziłem ją, bo aż poczerwieniała. – Chyba spróbuję cię dzisiaj podotykać – dodałem z premedytacją. Nic nie mogłem poradzić na to, że tak mnie kręciły jej wypieki, a także to, kiedy zakłopotana spuszczała wzrok. Jednak teraz dostrzegłem na jej twarzy przerażenie i gonitwę myśli. Zatrzymałem Bellę na środku trzypasmówki i włączyłem awaryjne. – Spójrz na mnie – poleciłem. Karolina zrobiła wielkie oczy, gdy inne auta zaczęły trąbić, ale po chwili skupiła na mnie całą uwagę. – Chciałbym, żebyś do końca jazdy myślała o naszym wtorkowym poranku. – Zaciągnąłem ręczny i położyłem dłoń na jej kolanie. Wiedziałem, że jej się podobało, mimo że sam nie byłem ani trochę dumny z tego, co wtedy sobą zaprezentowałem. To jednak nie miało żadnego znaczenia. – Nie bój się mnie – poprosiłem i przesunąłem dłoń do połowy jej uda. – To była wyłącznie twoja inicjatywa. Ja nie czuję żadnej presji. Chciałbym dzisiaj czegoś spróbować, niezwiązanego z seksem. Myślę, że jesteś na to gotowa, ale jeśli okaże się, że nie, to bez gadania przerwiemy. Może nawet nie zaczniemy. Zobaczymy.

– Dobrze.

– Nie myślałbym o tym, gdybym nie widział, jak się męczysz – zapewniłem. Naprawdę mógłbym miesiącami czekać, aż będzie gotowa, ale bolało mnie widoczne w jej oczach pragnienie. – Widzę, że chcesz, ale nie potrafisz. Prawda?

– Tak.

– To pobawimy się trochę, bez żadnego ciśnienia z mojej strony, okej?

– Okej – zgodziła się i położyła swoją małą dłoń na mojej.

Spuściłem ręczny, sprawdziłem w lusterkach sytuację na drodze i ruszyłem.

Oboje milczeliśmy. Miałem nadzieję, że Karolina jest teraz myślami przy naszym akcie. Ja zastanawiałem się, czego spróbować, gdy znajdziemy się w domu. Nie miałem pojęcia. Improwizowałem przed chwilą.

***

Po kilku dniach moje obawy znacznie zmalały. Karolina robiła wszystko, co proponowałem.

Nie rzucałem jej na głęboką wodę. Raz poprosiłem, by rozebrała się od pasa w górę i położyła na łóżku. Zgasiłem światło i wyszedłem na ten czas z sypialni. Gdy wróciłem, zrobiłem jej długi masaż pleców. Innego wieczoru powtórzyliśmy to przy zapalonym świetle – z tym, że więcej całowałem jej piękne plecy i wąską talię, niż masowałem.

Nie pożałujeszWhere stories live. Discover now