Rozdział 41

461 58 21
                                    

Teo

– Dotyczy! – Uniosłem się. – Czy głupio myślę, jeśli chcę, by moja przyjaciółka czuła się przy mnie swobodnie?

– Nie – przyznała pokornie.

– To wyduś to w końcu i miejmy to z głowy.

– TO NIE TAKIE PROSTE! – Wkurzyła się.

– Mam ci to uprościć?! A uproszczę! Powiem ci coś. Od dawna znam twój sekret! – Zaskoczyłem ją. Aż otworzyła usta i zaczęła nadmiernie mrugać tymi pięknymi oczętami. – Tak, dobrze słyszysz... – Spuściłem z tonu. – Wiem, co ukrywasz, mała, i... – Zacisnąłem dłonie na jej ramionach, jakby w ten sposób moje słowa mogły zyskać większą siłę przebicia. – Nie ma to dla mnie ABSOLUTNIE ŻADNEGO ZNACZENIA! – zapewniłem. Miałem gdzieś, że darłem się na całe osiedle. Przestałem marszczyć brwi, dopiero gdy zobaczyłem jej przeszklony wzrok. Patrzyła na mnie tak, jakby mnie nie poznawała. – Nie jestem idiotą, skarbie, domyśliłem się – odpowiedziałem na pytanie, które z pewnością chodziło jej po głowie.

– To powiedz.

– Zrobiłbym dla ciebie wszystko, ale nie da się powiedzieć za kogoś tego, co sam musi przepuścić przez własne usta... – Zakończyłem ze świadomością, że dalej tego od niej nie usłyszę. – Chodź na herbatę. – Złapałem Karolinę za rękę, splotłem nasze palce i pociągnąłem jej bezwładne ciało, bo z szoku chyba wbiło ją w beton.

Ja sam czułem się kompletnie rozwalony. Głowa dudniła mi od wysokiego ciśnienia. Wolałem stan, w którym nie wiedziałem, czy jej się podobam, czy też nie. Teraz zyskałem pewność, że była we mnie kompletnie zakochana. Tylko nic mi po tym, bo nie umiałem wyciągnąć z niej tej informacji.

W ciszy wjechaliśmy windą na moje piętro, a po przekroczeniu progu mieszkania poszliśmy do salonu, gdzie Karolina natychmiast spojrzała na klatkę z kotem. Znaczy ze szczurem.

– Wyniosę go.

– Zostaw. – Złapała mnie za rękę, gdy tylko ruszyłem. Kilka razy zapewniała, że nie muszę tego robić, ale ostatecznie i tak zabrałem go do pomieszczenia gospodarczego.

Chciałem, by Karolina w spokoju wypiła ze mną herbatę, ale szybko się okazało, że była spięta jak nigdy dotąd. Czyżby chciała w końcu szczerze porozmawiać? A może przeczuwała, że ja zamierzałem to zrobić?

Postawiłem na stole kubki, obszedłem kanapę i położyłem dłonie na jej karku.

– Przepraszam. – Zacząłem delikatnie ją masować. – Nie chciałem cię naciskać. Nie zapytam więcej. Powiesz mi, jeśli poczujesz taką potrzebę, a jak nie poczujesz nigdy, to nie powiesz. – Nie przestając jej masować, nachyliłem się nad nią. – Ale chciałbym za to usłyszeć coś innego.

– Co takiego? – zapytała ledwo słyszalnie i ze zdenerwowania zaczęła pocierać swoje kolana.

– Że... mnie kochasz – podpowiedziałem jej na ucho. Wciągnęła gwałtownie powietrze i przytrzymała je w płucach. Prawie słyszałem, jak w jej głowie ruszyła lawina pytań. Spodziewałem się, że razem z tą prostą prośbą spuszczę na nią bombę. I bardzo mnie to usatysfakcjonowało. Głównie dlatego, że nie zaprzeczyła! Oszalałem ze szczęścia. Nacisnąłem na barki Karoliny nieco mocniej, by rozluźnić spięte mięśnie. Powoli wypuściła powietrze. – No dalej, mała... Strasznie pragnę to usłyszeć – zachęciłem.

– Po co? – odezwała się cicho zrezygnowanym głosem. W pierwszej chwili chciałem jej ulżyć i przeprosić, powiedzieć, że nie było tematu. Serce mi się ściskało, gdy widziałem ją taką smutną. Niczego jeszcze nie załapała... Pozwoliłem sobie wyjaśnić to dosadniej. Zgarnąłem jej włosy na bok i pocałowałem w szyję. Puls wręcz skakał pod jej cienką skórą. Obserwując, jak na mnie reagowała, mógłbym tak się bawić do śmierci, ale chciałem, by do mnie dołączyła.

Nie pożałujeszOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz