Rozdział 35

392 64 22
                                    

Teo

Krew odpłynęła mi z całego ciała, gdy zobaczyłem, jak ją pocałował. Pieprzony ciemnooki brunet... Zgiąłem się wpół za autem i przycisnąłem dłoń do ust, żeby nie wrzasnąć. Kiedy tam stali i rozmawiali, dosłownie wychodziłem z siebie, ale teraz to już nie miałem pojęcia, co się ze mną działo. Pierwszy raz w życiu poczułem zazdrość. Tak wielką, że aż mnie dusiło. Jeśli Karolina do niego wróciła, to mnie zabije. To ja ją kochałem...

– Teo? – Jej piękny głos mnie otrzeźwił. Wypuściłem wstrzymywane powietrze i się podniosłem. Karolina kiwnęła głową, żebym otworzył Bellę.

Zerwałem się i obszedłem samochód. Zacząłem w pośpiechu grzebać w kieszeniach, by wyjąć kluczyk. Chciałem jak najszybciej zapakować moją małą do auta i odjechać. Zamknąć ją w naszej ciemni i ukrywać przed światem.

– Mylisz się. – Na dźwięk głosu Miłosza odwróciłem się. Zatrzymał swój wóz przy Karolinie i mówił przez otwarte okno. – Tamtego dnia miałem ci się oświadczyć. Wciąż pamiętam, o jakim ślubie zawsze marzyłaś i jestem gotów dać ci to wszystko. Czekam na twój telefon. – Zerknął na mnie z wyższością i zamknął okno. Odjechał i żaden z nas się nie dowiedział, jaką odpowiedź miała na to nasza dziewczyna. Stałem wbity w ziemię... i rozbity. Patrzyłem załamanym wzrokiem na Karolinę, która odchyliła do tyłu głowę, przymknęła powieki i oddychała głęboko. Niepewnie położyłem dłoń na jej ramieniu. Nie wiedziałem, czy jeszcze mogłem ją dotykać.

– Przepraszam. Możemy już jechać. – Ocknęła się w końcu. Otworzyłem jej drzwi, poczekałem, aż usiądzie, i wtedy cicho za nią zamknąłem. Idąc na swoją stronę, starałem się wziąć w garść. To było cholernie trudne. Usunął mi się grunt pod nogami. Z łatwością potrafiłem sobie wyobrazić, jak wali się reszta fundamentów, jeśli Karolina wybierze Miłosza.

– Dlaczego mi nie powiedziałaś, że chodziłaś z gwiazdą koszykówki? – zapytałem najłagodniej, jak potrafiłem w obecnej sytuacji.

– Teo, jestem zmęczona – odparła, nie otwierając oczu. – Proszę, nie męcz mnie bardziej.

– Kochasz go? – Wytrzymałem pięć minut, nim zaatakowałem ponownie. Nic nie odrzekła, udawała, że śpi. – Powiedz mi – poprosiłem. Nie doczekałem się jednak odpowiedzi. Nim dojechaliśmy do domu, próbowałem jeszcze dwa razy ugryźć drażliwy temat, a w następnych godzinach trzykrotnie go ponawiałem. Poddałem się w końcu, gdy tego wieczoru odebrała jakiś telefon. Na samym początku potwierdziła, że widziała się z byłym. Nadstawiłem ucha, ale nie mogłem usłyszeć monologu jej rozmówcy. Wzdrygnąłem się, gdy moja mała podniosła głos i kazała dać już spokój. Po chwili przeprosiła i obiecała, że się odezwie, gdy emocje opadną. Ale chyba nieprędko miało to nastąpić.

Karolinę dopadło zmęczenie. Przewlekłe, bo trwało wiele dni. Nie rozmawialiśmy prawie wcale. Zmuszała się jedynie do pocieszania Tomka. Dzwoniliśmy do niego razem. Chcieliśmy mu pomóc, ale w jego domu wciąż mieszkało za dużo osób. Był zmęczony swoimi gośćmi, nie potrzebował jeszcze nas. Nie chciało mu się rozmawiać. Karoli zresztą także.

Teraz obserwowałem, jak pochylała się w skupieniu nad laptopem. Standardowo siedziała przy stole w kuchni. To było jej miejsce pracy.

Minęło osiem dni, odkąd pochowała swoją przyjaciółkę, i osiem, gdy prawie nie odchodziła od tego stołu. Oddała się obowiązkom zawodowym. Wciąż prawie nie rozmawialiśmy. Wymienialiśmy jedynie informacje, a raczej ja informowałem ją, że idę do pracy, o której wrócę, co kupię. Prosiłem, żeby jadła, przespała się, rozważyła wspólny spacer. W myślach dodawałem, by zapomniała o Miłoszu – wtedy szybko ewakuowałem się do restauracji, żeby nie popłakać się z żalu. Raz przyłapałem Karolinę na tym, jak z jakiegoś fikcyjnego konta przeglądała Facebooka byłego. Wstrzymała wtedy oddech i zakryła usta dłonią. Nie pytałem o nic, po prostu sam przetrzepałem social media gwiazdy koszykówki. Moja reakcja była skrajnie inna od zachowania Karoliny. Zatkało mnie, gdy przeczytałem anons o zerwanych zaręczynach, a potem poszedłem na siłownię i naparzałem w worek bokserski przez dwie godziny. Tej nocy nie wróciłem do Karoli. Prawie też nie spałem. Nie umiałem już spać bez niej. Desperacko pragnąłem, by była moja. Chciałem stać się dla niej najlepszą wersją siebie. Wziąłem na wstrzymanie z pracą, zapomniałem o istnieniu znajomych. Przynajmniej dopóki Krzychu nie przypomniał mi o sobie. Spotkałem się z nim więc na szybkie piwo. Byłem zmęczony, co wychwycił od razu, tak samo jak moja siostra. Gdy od nich wychodziłem, poprosiłem, żeby wybaczyli moje zrzędzenie. Ku własnemu zaskoczeniu wysypałem się, że trafiła mnie miłość. Aż zasłoniłem usta, chcąc prędko zatrzymać informację, która już się z nich wydostała. Obróciłem wszystko w żart, gdy Krzysiek i Kamila zaczęli się nabijać, że na pewno mylę to uczucie z grypą żołądkową. Udali poważnych i zapytali, kim jest „ta idealna kobieta". Nie dali mi jednak szansy na szczerość, bo zaczęli parskać śmiechem.

Nie pożałujeszOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz