Rozdział 62

519 60 32
                                    

Karolina

Patrzyłam na grobową minę Miłosza. Jego twarz ani drgnęła, a mimo to wiedziałam, że właśnie wyprowadziłam go z równowagi. Zabrał swoje dłonie. Znów zaczął kręcić nadgarstkami. Jego oddech mocno przyspieszył. Nie bałam się go. Bałam się, że nie byłam w stanie przekonać go do zmiany decyzji. Po rozmowie z prawnikiem wiedziałam, że jeśli Miłosz wycofałby oskarżenie, odwieszenie wyroku Teo nie byłoby już tak oczywiste. Wciąż mogliby to zrobić, ale fakultatywnie, a nie obligatoryjnie. Moglibyśmy walczyć na rozprawie. Przepraszać i błagać o litość. Decyzja nie zależałaby już bowiem od Kodeksu Karnego, ale od sędziego.

– Miłosz... – Spróbowałam złapać jego dłonie i nawiązać kontakt wzrokowy. Nie było szans. Zamknął się w swoim umyśle. – Wiedziałeś, że mój tata umarł? – zapytałam, ale nie po to, by wzbudzić w nim litość, bo to było niemożliwe. Miłosz nie odczuwał empatii. Chciałam tą informacją sprowadzić go na ziemię. Miał świadomość, że tata był dla mnie wszystkim.

– Nie – odpowiedział zdawkowo.

– Wiem, że nie zrozumiesz, jak bardzo dokopało mi życie...

– A czemu miałbym nie zrozumieć? Nie jestem upośledzony. – Uniósł się.

– Jezu, kochanie, nie o to mi chodziło. – Zasłoniłam dłonią usta, zdając sobie sprawę, jak poważny błąd popełniłam. Powinnam uważać na słowa, bo brał je dosłownie. – Jesteś wyjątkowy. Zawsze będziesz i znajdziesz kobietę, którą pokochasz.

– Nie chcę innej. Nie ma innej. Dlaczego nie rozumiesz? – pytał. Zawsze umiałam poradzić sobie z głową Miłosza bez najmniejszego problemu. Kochałam go takim, jakim był. Akceptowałam go w całości. Jego dziwactwa, jak to nazywał, nie dziwiły mnie. Lubiłam je. Ale teraz miałam problem. Nie wiedziałam, jak postępować, żeby ograniczyć wszystkim krzywdy. Postawiłam na krótkie informujące zdania i szczerość.

– Zmieniłam się. Nie mam już nic wspólnego ze sportem. Nie chcę mieć. Kocham cię jak przyjaciela z dzieciństwa. Poślubię Teo. Nawet jeśli nie odwołasz oskarżenia. Skrzywdzisz tym mnie, nie jego. – Rozczuliłam się, ale nie popłakałam. Tak bardzo pragnęłam, żeby odpuścił. – Miłosz, jestem zdesperowana. Błagam cię. Zrobię wszystko. Musisz mi pomóc.

– Dobrze.

– Dobrze? – powtórzyłam zdziwiona.

– Chcę ciebie...

– Słucham?

– Powiedziałaś, że zrobisz wszystko. Chcę ciebie. Kochałaś mnie. Poświęciłaś się dla mnie, żebym nie zaprzepaścił kariery. To oznacza, że kochałaś mnie ponad siebie. Dokonasz dla niego równie heroicznego czynu, jeśli go kochasz, a jeśli nie dokonasz, to znaczy, że nie kochasz go tak, jak kochałaś mnie. To z kolei oznacza, że z łatwością przypomnisz sobie to, co do mnie czułaś.

Zszokował mnie. Obiektywnie patrząc, powinien mieć rację. Kochałam Miłosza tak bardzo, że zdecydowałam się dla niego na heroiczny czyn kosztem siebie...

– To jak? Kochasz go? Poświęcisz się dla niego? – Nie przestawał atakować. Był zdeterminowany, a ja miałam sieczkę w głowie. Kochałam Teo całym sercem. Oddałabym wszystko, żeby nie musiał iść do więzienia, a Miłosz był osobą, która mogła temu zapobiec. Gdyby chodziło jedynie o trzy lata rozłąki, nie poświęciłabym tego, co zbudowałam z Teo. To było coś nowego, całkiem innego, niż znałam, znacznie cenniejszego, niż kiedykolwiek miałam. Teodor był moim nowym życiem. Uratował mnie. Sprawił, że przeszłość przestała mieć znaczenie.

A teraz na szali znajdowało się jego bezpieczeństwo. Moja wyobraźnia pracowała nieustannie. Bałam się o niego. Co mogłoby mu się stać w takim miejscu jak więzienie...

Koniec.

P.S.

Wiem, wiem - krótki rozdział🙈

Wiem, wiem - polsat totalny🙈 

ALE!!!

To koniec tomu pierwszego 😁 Nie wiem, kiedy zacznę pisać drugi, ALE! mam dla Was jeszcze epilog do tego tomu 😁 A w dodatku!!! Nie ma w nim Polsatu 😎 😎 😎 😎 😎  Gorzej, że nie wiem czy Wam się spodoba decyzja Karoli🤭

Wiem, wiem - chcecie mnie zabić :D Ale nie możecie jeszcze, bo epilog nie dodany 😎 😎 😎  - przezorny zawsze ubezpieczony 😎 😎 😎 😎 

Nie pożałujeszWhere stories live. Discover now