Rozdział 25

375 62 15
                                    

I piąty rozdział w dniu dzisiejszym :D

Teo

Jej mina powiedziała mi, jak bardzo wygłupiłem się z tym wyznaniem. Natychmiast postanowiłem odpuścić swój głupi pomysł, mimo że ta dziewczyna obudziła we mnie pożądanie, napięcie, pragnienie... Cholera. Wszystko we mnie lubiło wszystko w niej. Nawet nie wiedziałem, kiedy Karol przeistoczył się w moich oczach w Karolinę. Przez pierwszy tydzień wyjazdu snułem się wśród przyjaciół. Bawiłem się z nimi na pół gwizdka. Miałem wrażenie, jakbym zapomniał czegoś spakować. Coś nie dawało mi spokoju, w końcu odkryłem co – tęskniłem za tą małą.

– No dobra, miałem ochotę na pistacje – skłamałem, obracając wcześniejsze słowa w żart. Co mi odbiło, kiedy pomyślałem, że mogłaby również odczuwać to przyciąganie, które ja żywiłem do niej? Byłem dla niej za stary i zwyczajnie się jej nie podobałem. – Ale jeszcze bardziej na twoje zdolne palce – zasugerowałem masaż, gdy wciąż wpatrywała się we mnie tymi wielkimi, błękitnymi oczami. Jej milczenie wprawiło mnie w zakłopotanie. – Powiedz mi – wypaliłem. Chciałem wiedzieć, co siedzi w jej głowie.

– Co takiego?

– To... co... tak bardzo cię przeraża – odparłem, na co wstrzymała oddech. Po chwili przyłożyła dłonie do mojej twarzy i zaczęła ją masować.

– Pająki, szczury, woda... – wymieniła z niemrawym uśmiechem. Odpuściłem ten temat.

– Poczekam – zapewniłem z zamkniętymi oczami. Ruchy jej palców wokół moich brwi sprawiały, że czułem się błogo. – Co jutr...

– Jak było na Mazurach? – zapytała jednocześnie.

– Jak co roku idealnie – skłamałem. I to jak bardzo! To była katastrofa. Dosłownie. Ale Karolina nie powinna o niej wiedzieć. – Namawiałbym cię na następny wyjazd, ale jeśli miałabyś wpaść na łodzi w taką panikę jak przy moim kocie, to nawet nie będę wspominać – znów skłamałem. Byłem okropny, ale życzyłem sobie teraz, by pod jej nogami przebiegł szczur. Z przyjemnością bym ją obronił, byle tylko móc chwycić jej pośladki.

– Weź. – Poczochrała mnie po głowie. – Zapomnij o tym – powiedziała ze śmiechem.

Pomyślałem, że nigdy nie zapomnę jej nóg zaciśniętych wokół mojej talii. Jej dłoni oplecionych wokół mojego karku. Jej ust, które kusiły, bym je pocałował. Przez ostatnie tygodnie żałowałem, że tego nie zrobiłem, ale teraz cieszyłem się z tego. Wolałem być z nią w tej naszej kumpelskiej relacji niż w ogóle w żadnej. Nie mogłem uwierzyć, że niespodziewanie uderzyło we mnie tak silne uczucie. Zajebiście mi się podobało. Nigdy nie przeżywałem czegoś tak intensywnie.

Głośny dzwonek dochodził jakby zza światów. Zerwałem się do siadu i wyjąłem z kieszeni telefon, który odebrałem bez zastanowienia.

– Co jest? – wychrypiałem. Dopiero teraz zarejestrowałem, że usnąłem na kolanach Karoliny.

– Nooo proszę. – Usłyszałem głos kumpla. – Widzę, że nie skończyłeś jeszcze tańczyć po powrocie. – Zaśmiał się.

– Znasz mnie. Przedstawienie musi trwać.

– Dobra, opowiadaj! Słyszałem, że Zozo zrobiła ci okład z młodych piersi na złamaną nogę! – krzyknął wyjątkowo głośno, a wtedy krew odpłynęła mi z ciała, bo wiedziałem, że Karolina wszystko usłyszała.

– Stary, złamałem nogę, bo uciekałem przed jej sztucznymi cyckami – skłamałem, bo stało się to w całkiem innych okolicznościach. Miałem nadzieję, że ocaliłem swój wizerunek w oczach obiektu moich westchnień. – Uczepiła się mnie jak mucha sam wiesz czego, a ja najbardziej na świecie nienawidzę sztuczności... – Mówiłem tak specjalnie, by zapunktować w oczach Karoliny. Chciałem dać jej do zrozumienia, że doceniam to, jak jest naturalna. Nie zdawała sobie sprawy, że doskonale wiedziałem o jej kompleksie. Myślałem, że będzie to dla niej miłe. Nie spodziewałem się jednak, że mnie zaatakuje, a ja zginę od własnej broni.

Nie pożałujeszWhere stories live. Discover now