Rozdział 45

443 64 21
                                    

Przymykałam powieki za każdym razem, gdy wspominałam poranne wydarzenie sprzed kilku dni. Momentalnie dostawałam wypieków. To było niesamowite. Motyle jeszcze bardziej rozszalały się w moim brzuchu. Potrafiłam dać spełnienie swojemu chłopakowi. Nie do końca tak, jak powinnam, ale i tak czułam dumę.

Z trudem zabrałam się do układania diety, gdy pojechał do pracy, bo moje myśli notorycznie uciekały w jednym kierunku. Byłam kompletnie zakochana. Miłosza nie kochałam w ten sam sposób nigdy. Właściwie teraz nie byłam pewna, czy kiedykolwiek go kochałam. Nie bałam się już iść na ślub Sary. Zadzwoniłam do niej, by potwierdzić swoje przybycie wraz z osobą towarzyszącą. Zaniemówiła na kilka dobrych chwil, a potem z entuzjazmem zaczęła wypytywać mnie o szczegóły.

– Miłosza nie będzie, możesz być spokojna – poinformowała na zakończenie. Odetchnęłam z ulgą, mimo że dopiero co myślałam, że wcale się nie boję kolejnej konfrontacji.

– Dlaczego?

– Mistrzostwa – odparła. Słyszałam w jej głosie, że jest zawiedziona.

– Przykro mi, Sara.

– To nic, najważniejsze, że ty będziesz. Lecę, bo szef się wścieknie za rozmowy w pracy.

– Może po ślubie ten szef da ci jakieś fory – zażartowałam. Szefem Sary był jej narzeczony.

– Na razie to chciałby mi dać dziecko, ale ja jeszcze nie chcę. Spełniam się zawodowo.

– Może ci się to odmienić w każdej chwili – dodałam. Z autopsji wiedziałam, jak bardzo może się zmienić podejście do tej kwestii. Kiedyś miałam takie samo stanowisko, a teraz tak bardzo marzyłam o małej rodzinie, że aż mnie skręcało.

– Wątpię. Uciekam. – Pożegnałyśmy się i nie zdążyłam nawet odłożyć komórki, kiedy na ekranie zobaczyłam napis: „Kocham cię".

– Grzebałeś w moim telefonie? – powiedziałam na powitanie do mężczyzny, który sam siebie zapisał w ten sposób.

– Sprawdzałem, czy nie esemesujesz z żadnym samcem – zażartował.

– I co?

– Nie zapytasz, jak mi się podobało hasło, które odgadłem przy pierwszej próbie?

– Jak ci się podobało hasło do mojego telefonu? – Zaśmiałam się z własnej infantylności. Dawno temu zmieniłam je na jego imię.

– Bardzo. Chyba muszę udać się do łazienki. – Chyba naprawdę bardzo mu się to spodobało.

– Przyda ci się pomoc? – odparłam, zanim się zastanowiłam.

Boże, Karolina, ty flirtujesz!!!

– Mmm... – zamruczał. – Teraz to nawet Bella nie przywiozłaby cię na czas.

– Stary, jesteś obrzydliwy. – Usłyszałam w tle głos Pawła.

– Ucałuj go ode mnie. – Zaśmiałam się.

– Kotku, naprawdę zrobiłbym dla ciebie wszystko, ale całowanie Pawła może być fatalne w skutkach – przypomniał. Chłopak został pobity przez tamtych trzech typów właśnie za to, że całował się z innym facetem. Od tamtej pory nie mógł dłużej ukrywać swojej orientacji, której się wstydził. – Lepiej, jak ucałujesz go osobiście. Przyjedź i weź komputer.

– Po co?

– Pojedziemy na noc do mnie. Pokażę ci kota, a ty znów zaciśniesz na mnie uda jak wtedy, kiedy się w tobie zakochałem.

– Och! – Zaskoczył mnie.

– Czekam na Psiaku, mój skarbie.

Na to hasło zaczęłam się pakować, jeszcze zanim się rozłączyliśmy. Tęskniłam za Teo. Cały czas. Ale nie spieszyłam się w drodze, bo jazda w zimowych warunkach nie była moją mocną stroną. Dotarłam bezpiecznie. Wchodząc do restauracji, nie potrafiłam przybrać neutralnego wyrazu twarzy. Cieszyłam się jak nastolatka, że zaraz zobaczę ukochanego.

Nie pożałujeszWhere stories live. Discover now