☠️ Prolog ☠️

903 23 13
                                    


Życie nie zawsze jest takie, jakbyśmy chcieli, aby było. Czasem dziecięce marzenia porzucamy, by stać się kimś innym. Spoglądamy w lustro i dostrzegamy nową wersję samych siebie.

Jak określić świat, w którym żyjemy?

Nie zmieniłbym swojej przeszłości i czynów, których dokonałem. Były moim wybawieniem w tak zawistnym świecie. Od dziecka uczono mnie, że jestem wyjątkowy, ale nie powiedziano w jakim aspekcie. Teraz dotarło do mnie w czym tak naprawdę jestem nadzwyczajny.

Przemierzam opustoszałe ulice. Są takie, ponieważ oni boją się wyjść mi na spotkanie. Nie potrzebuję narzędzi, aby dokonać zbrodni. Wystarczy mi wzrok, którym zabijam każdego, kto stanie mi na drodze. Mam coś, czego nie mają oni. Wzrok anioła Edomu. Wyczuwam kłamstwo na kilometr, dlatego wiem, kiedy ktoś mnie oszukuję.

Wpatruję się w rodzinne pamiątki i wiem, że rodzina wyklęnałby mnie po wsze czasy, gdyby dowiedzieli się kim się stałem. Ale dla nich nie ma już miejsca w moim życiu. Widzę ich, ale udaję, że nie znam, choć przez kilkanaście lat swojego życia widywałem ich na co dzień. Nie byłem idealnym dzieckiem, choć miałem taki być. Rodzice przez długi okres czasu starali się o dziecko, aż w końcu im się udało. Na świat przyszedłem ja. Mama mówiła, że kiedyś świat będzie mój i miała rację, ale nie tę o której myślała.

Od urodzenia miałem być idealny. To słowo przechodzi mi przez głowę kilkaset razy dziennie. Pojęcie idealizmu można interpretować na wiele sposobów, ale dla moich rodziców było czymś innym, niż dla mnie. Interesowałem się chemią, biologią i fizyką. Nazywano mnie geniuszem przedmiotów ścisłych. Nie lubiłem ich ze względu na treść podręczników, interesowała mnie ich szersza historia.

Miałem siedem lat, gdy pierwszy raz stworzyłem truciznę. Nigdy jej nie wypróbowałem do chwili, gdy nie napiła się jej babcia. Okazało się, że była skuteczna, bo kilka minut później babcia umarła. Wtedy pojęcie idealizmu nabrało innego znaczenia.

Idealizm w moich oczach, to wszystko co zrobię lepiej i szybciej od reszty. Nigdy nie miałem z kim konkurować w tej dziedzinie, bo byłem najlepszy.

Nie żałuję żadnej decyzji podjętej w swoim życiu. Cieszę się z każdej udanej rzeczy. Gdybym miał przeżyć życie jeszcze raz, nie zmieniłbym w nim nic, bo chciałbym przeżyć je tak samo. To moje życie i tylko moje. Nikt nigdy nie miał prawa o nim decydować. Jeśli upadnę kiedyś na dno, to wstanę z podwójną siłą, by pokazać, że nigdy nie umrę.

Jestem zabójcą. Sprawia mi radość, gdy patrzę, jak ktoś cierpi. Zabijam tylko tych, którzy na to zasługują. Nie jestem Bogiem. Jestem wyzwolicielem przestraszonych i gnębionych ludzi, którzy nie potrafią radzić sobie w tym okrutnym świecie. Zabiłem nie raz i zabiję nie ostatni. Żyję życiem idealnym. Takim, jakie chciałem mieć. Czy jestem zły? Zło to pojęcie szeroko rozumiane. Dla jednych to kara, a dla drugich to dom. A ja dodam, że zło jest wszędzie. Jedni są źli do szpiku kości, zaś inni swe zło ukrywają głęboko w sercu.

A synonim zła to Marcus Lainer.

**********

Hejka. Nazywam się Angelika i zaczęłam pisać tę książkę 18 lipca 2023 roku o godzinie 20. Pamiętam, że siedziałam na huśtawce słuchając muzyki i właśnie wtedy do głowy wpadł mi pewien pomysł.

Pomysł o napisaniu pewnej historii, z którą się utożsamiam każdego dnia, gdy siadam przed komputerem i pisze, aby zapomnieć o przytłaczającym rzeczach w moim życiu.

Historię o chłopcu, który od zawsze pragnął być idealny. Choć na zewnątrz zawsze twardo stąpał po ziemi w środku był zniszczony psychicznie przez wydarzenia z przeszłości, jakie go dopadły. Nie potrafił kochać nikogo, ponieważ zbyt dużo widział, aby wierzyć w jakiekolwiek uczucia. Zniszczony psychicznie i fizycznie od małego dziecka, gdy musiał znosić trudy mieszkania z rodzicami, którzy go nie kochali. To opowieść o chłopcu, który pragnął być idealny i doskonały we wszystkim co robił. Opowieść o ambicjach i niespełnionych marzeniach do których dążył. Ta historia przedstawia go jako aroganckiego dupka, który sprawował nad wszystkimi władzę, ale w rzeczywistości pragnął tylko zrozumienia, którego nigdy nie dostał.

Był niczym bezbronny chłopiec chowający się pod maską swoich zbrodni i złych uczynków.

Wspomnę też o tym, że Marcus lubił zabijać. W żaden sposób nie popieram zabójstw i morderców, ani psycholi, którzy chodzą po naszym świecie, ale wątek Marcusa jako zabójcy przypomina mi o tym, jak od dziecka grałam w tenisa ziemnego i ludzie mieli wobec mnie ogromne wymagania. Często, gdy nie wyszedł mi mecz rodzina i trenerzy potrafili uświadomić mi w bolesny sposób, że do niczego się nie nadaje i powinnam lepiej się przyłożyć do grania, bo jeśli się postaram mogę być jedną z najlepszych tenisistek w Polsce. Kort tenisowy był moim małym piekłem, z którym mierzyłam się każdego dnia, wychodząc na mecz w pełnym skupieniu, choć zdarzało się, że bywałam rozkojarzona i mecz nie szedł po mojej myśli. Ale tenis nauczył mnie radzić sobie z własnymi słabościami i dostrzegać je w przeciwnikach. Gdy podczas meczu widziałam, jak zawodnik po drugiej stronie siatki denerwuje się, wścieka i rzuca rakietą, a potem przeklina w niebogłosy, a ja byłam spokojna i dalej robiłam swoje sprawiało mi to przyjemność i satysfakcje, gdy wyprowadzałam przeciwnika równowagi. 

Historia przepełniona wieloma dziwnymi scenami, których czasem sama nie rozumiem. Dość intensywnymi przekleństwami, aby podkreślić ważne wypowiedzi. W książce na pewno znajdziecie wiele myśli bohatera, które sprowadzają się do opisu naszego świata, w którym przyszło nam żyć. Muszę wspomnieć, że jest to książka momentami drastyczna, która pokazuje do czego są zdolni Ludzie i jak wiele są w stanie stracić, aby coś osiągnąć. Książka nie jest napisana idealnie. Jest w niej dużo błędów, które obiecuję z ręką na sercu, że kiedyś poprawię.

Nie jest do kolejne romansidło z wątkiem zabójstw, jak w wielu książkach. Jest to opowieść o prawdziwej przyjaźni, jak i tej fałszywej. Historia o toksycznej relacji dwójki osób, które krzywdziły siebie wzajemnie. Gwarantuje, że czytając moją książkę spojrzycie inaczej na ludzkie relacje, a szczególnie te toksyczne, od których ciężko jest się wydostać. Sama w takiej tkwiłam przez cztery lata i wiem, jak trudno jest pogodzić się ze świadomością, że coś co się budowało latami nagle przeminęło i nigdy nie wróci, bo osoba którą kochamy krzywdzi nas każdego dnia coraz mocniej i mocniej, a my dalej nie jesteśmy w stanie się od niej odciąć.

Historia moich ukochanych bohaterów, których stworzyłam pozwala mi żyć w tym świecie i daje nadzieje na spełnienie moich marzeń. I każdego dnia uśmiecham się do ekranu laptopa ze świadomością, że ta opowieść dopiero się zaczyna.

Mam nadzieję, że wy tak samo poczujecie się lepiej, choćby na moment czytając książkę i zapomnicie o problemach świata zewnętrznego. Znajdziecie w niej oparcie podczas trudnych chwil przysiadając do ekranu telefonu bądź laptopa, aby zagłębić się szerzej w historię szarookiego chłopca.

Zachęcam do przeczytania dzieła, które tworzę!



The fight of our livesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz