☠️ Nowy ja ☠️ 12 lat

104 15 1
                                    


Nie mogłem spać całą noc. Łóżko było ciasne i małe. W myślach krążyły mi słowa dyrektora. Jestem zerem, dzieckiem nad którym będą się znęcać, bo wiedzą, że zabijałem dla zabawy.

Włożyłem mundurek szkolny. Miał wyszyty herb szkoły. Syczący wąż i dwa złączone sztylety. Oznaka śmierci. Bo tylko o tym się tutaj mówiło. Wiedziałem, że Sui będzie chciała czegoś w zamian za dach nad głową, który mi dała. Nie przypuszczałem jednak, że będzie chodziło o zabijanie na tak dużą skalę. Jeśli znowu zabiję znienawidzą mnie jeszcze bardziej.

— Szczurek wreszcie wstał. Jak pierwsza noc w raju?

A to mój współlokator Clark Drenk. Jeden z najbardziej cenionych dzieciaków w tej szkole. Całą noc ględził przez telefon, że jest w pokoju z psychopatą, który zabił własną babcię.

Zignorowałem go i poszedłem do klasy. Wiedziałem, że nie będzie łatwo. Nienawidzili mnie i pragnęli zabić. Wyczytałem to w ich gniewnych spojrzeń. Na szafce powiesili mi kartkę z napisem morderca. Z cierpliwością było u mnie giętko, ale tym razem od niej zależała moja przyszłość. Zanim się odezwę muszę mieć na to odpowiedni moment.

Dzwonek zadzwonił, a ja wszedłem do klasy siadając w ostatniej ławce.

— To moja ławka wymiataj stąd — odezwał się jeden z nich. Popatrzyłem na niego i wyjąłem książki, jak gdyby nic. Zaraz miała zacząć się chemia, ale taka, której zawsze chciałem się uczyć.

— Zayan usiądź tutaj, bo jeszcze się czymś zarazisz od psychopaty — wtrąciła się blondynka. Miała długie puszyste włosy i nie wyglądała na zdolną do zabicia. Oni wszyscy tak nie wyglądali. Zayan prychnął zrzucając moje książki na podłogę. Wkurzało mnie to ich szczeniackie zachowanie. Niektórych z nich pamiętałem z uroczystości na które chodziłem z Sui. Tam byli uprzejmi w przeciwieństwie do tego.

— Uważaj Clark, żeby w nocy nie wbił ci noża w plecy, jak temu jednemu z ośrodka dla psychopatów — zaśmiał się Zayan. To był cios poniżej pasa. Ruszyłem z miejsca prosto na Zayana. Ścisnąłem mu gardło, ale był silniejszy bo rzucił mnie na podłogę.

— Czyli jednak mały Marcus Lainer jest tym psychopatą, jakim go piszą. Rozjebie ci tą idealną buźkę, a wtedy pojmiesz kto tu rządzi.

— Na pewno nie ty i twoje alter ego. Zostaw mnie w spokoju, bo jeśli tego nie zrobisz doleje ci trucizny do kubka z herbatą, gdy nie będziesz tego świadomy. Będę przyglądał się, jak twoje ciało zacznie rozpadać się wewnątrz, aż trucizna dojdzie do serca i umrzesz.

Nie przemyślałem tego. Powiedziałem to, choć nie chciałem, żeby to tak zabrzmiało. Wyszedłem na psychopatę. Ale nie mogłem pozwolić sobą pomiatać.

Wszyscy odsunęli się z impetem z wyjątkiem Zayana, który pchnął mnie na ścianę. Trzymał nade mną nóż. Nieraz taki już widziałem. Nieraz takim mi się oberwało. Nieraz taki wyciągałem z ciała.

— Gdyby nie to, że to szkoła zabiłbym cię bez wahania. Patrzyłbym, jak gnijesz, a potem zostawiłbym ciało na pożarcie wilkom. A to będzie twoja pamiątka na pierwszy dzień szkoły — przeciął mi nożem policzek. Krew zostawiała ślady na białej koszuli. Zayan nadal mnie ściskał. Miałem ochotę go zabić. Miałem ochotę wbić mu ten nóż w każdą część ciała. Należało mu się — Jesteś zerem Lainer i zerem na zawsze pozostaniesz.

Wtedy do klasy wszedł nauczyciel. Zawiesił na nas wzrok i odrzekł.

— Koniec tego. Siadajcie na miejsca.

Wtedy coś do mnie dotarło. Od chwili, gdy Schi powiedział mi, że jestem zerem uwierzyłem w to. Teraz, gdy zobaczyłem strach w oczach Zayana zrozumiałem, że nazywają mnie zerem, żeby podnieść sobie odwagę, bo w rzeczywistości się mnie boją. Mieszają mnie z błotem, ale patrzą na mnie ze strachem w oczach. Dojście na sam szczyt chyba nie będzie, aż takie trudne, jak myślałem. 

The fight of our livesWhere stories live. Discover now