☠️ Drugi błąd ☠️

97 14 1
                                    

- Już wychodzę Marcus.

Siedziała skulona i wlepiała wzrok w podłogę. Trzęsła się. Bała się. Bała się mnie i zapewne wszystkich dookoła, więc po co przyszła. Na pewno miała świadomość tego, że wszyscy nią gardzą, a mimo to zjawiła się w moim domu nieproszona.

- Zanim wyjdziesz opatrz sobie ranę - powiedziałem siadając na koszu na ubrania.

- Którą? Mam ich tyle, że nie zdołam ich zliczyć.

Uwielbiałem zabijać. Uwielbiałem patrzeć na cierpienie innych. Od dziecka kręcił mnie ten świat i pragnąłem czynnie w nim uczestniczyć. Z czasem odkryłem, że morderstwo potrafi wywołać różne reakcje. Dojście do miejsca, w którym jestem kosztowało mnie wiele. Poświęciłem samego siebie, aby stać się tym Marcusem Lainerem, na widok którego wszyscy uciekają.

Miałem jednak swoje zasady. Nie pierwszy raz widziałem, gdy dręczono szczura, bo sam tak robiłem i sam to odczułem. Ale to gnębienie miało inny charakter. Miało pokazać, że słabości sprawiają, że lądujemy na dnie, a aby się podnieść musimy pokazać, tym wyżej, że jesteśmy silniejsi od nich. Schi nie interweniował, gdy przechodząc korytarzem widział znęcanie się nad słabszymi. Uważał, że dzięki temu zadbamy o siebie sami. Miał rację. Z czasem każdy uczy się, jak przetrwać w miejscu pełnym nieufnych ludzi. Z nową było inaczej...

- Krwiożercze zabawy to moja specjalność. Jednak stosuje się je, gdy szczury zajdą za skórę, bądź będą stali zbyt blisko nas. Na co dzień są dla nas niewidzialni. Dla większości właśnie taka jesteś. Ale Elena zawsze szuka ofiary, którą będzie wykańczać po kolei. Ty jesteś kolejną.

- Nigdy nie musiałam bać się wychodzić do toalety w nocy, czy uważać na słowa, które padną z ust. To miejsce nie jest dla mnie.

- Nie jest i uważam, że rozsądniej byłoby dać szansę komuś, kto dobrze ją wykorzysta. Ale skoro nadal tu jesteś musisz przetrwać, a to nie lada wyzwanie, gdy wszyscy cię nienawidzą i chcą zabić. Zacznij od najprostszych rzeczy, takich, jak przemywanie ran - zasugerowałem.

Strucker wstała z podłogi ufajdana krwią we wszystkich miejscach. Podeszła do kranu puszczając wodę. Od razu, gdy ją zobaczyłem wiedziałem, że się do tego nie nadaje. Nie potrafiła nawet poprawnie opatrzyć rany, więc jak miała przeżyć w szkole pełnej zabójców.

Nie mogłem dłużej przyglądać się temu kalectwu, więc do niej podszedłem.

- Nie ciepłą, lecz zimną wodą przemywasz rany, ale nim to robisz używasz kwasku, żeby oczyścić ranę - oznajmiłem.

- Rodzice od zawsze mówi...

Nie dałem jej dokończyć, bo wiedziałem co odpowie. Moi rodzice mówili dokładnie to samo, gdy coś sobie zrobiłem. W wieku sześciu lat odkryłem, że kłamią, albo się na tym nie znają.

- Że rany przemywa się pod bieżącą wodę. Już to słyszałem. To banialuki. Błędne informacje na które nabiera się każdy dzieciak.

- Skąd to wiesz? - zapytała nie wierząc w moje słowa.

- Sam to odkryłem, gdy miałem sześć lat. Ciepła woda sprawia, że skóra się zmiękcza, co doprowadza do utraty większej ilości krwi. Natomiast zimna woda sprawia, że skóra zastyga wraz z krwią w środku. Zimno hamuje utratę krwi i daje więcej czasu na przeżycie.

Chyba uwierzyła, bo zmieniła wyraz twarzy przekręcając wodę na zimną.

- Ale przed tym oczyszczasz to kwaskiem - oznajmiłem wysypując kwasek na jej dłonie.

- Ała.

- Przyzwyczaisz się. Ból nie istnieje zapamiętaj to sobie. To zaledwie wytwór rodzący się w głowie. Uważasz, że ból istnieje, ale gdy przejmiesz kontrolę nad mózgiem ból przestanie mieć znaczenie.

The fight of our livesWhere stories live. Discover now