☠️ Pierwszy błąd ☠️

130 14 0
                                    

Wstałem w nieco lepszym humorze, niż się spodziewałem. Nie myślałem za wiele o wczorajszym dniu, ale wkurzyłem się, kiedy Schi oczekiwał niańczenia tej gówniary.

Wyszykowałem się w nie mniej, niż pół godziny i usiadłem, żeby przez kilka minut poczytać. Dzięki książkom mogłem choć na chwilę przenieść się w ciszę dla duszy.

Clark wywlókł się z łóżka i poszedł pod prysznic. Miałem kilkanaście minut dla siebie. Pamiętam pierwsze tygodnie, gdy obawiałem się, czy Clark nie wbiję mi noża w plecy, gdy będę spał. Nasze stosunki były znikome, ale po niecałym tygodniu staliśmy się kolegami z pokoju.

Z moich rozmyślań nad książką wybudził mnie pisk. To był kobiecy pisk i domyślałem się, czyj mógł być. Olałem to i zacząłem czytać dalej, gdy usłyszałem płacz mieszany się z krzykiem. Miałem dość słuchania pod swoimi drzwiami darcia się jakiejś małolaty, która sama nie wie co tutaj robi.

Rzuciłem książkę na łóżko i wyszedłem zobaczyć co się dzieje. Dziewczyny nękały nową. To było do przewidzenia. Poranne krwiożercze zabawy, których samych doświadczyłem w wieku dwunastu lat nie robiły na mnie żadnego wrażenia. Były kolejnym dowodem na nienawiść do nowych. Z nosa nowej leciała krew, która upaskudziła jej koszulę od mundurka. Włosy miała potargane i rozmyty makijaż, zapewne od płaczu.

Gdy zobaczyły mnie w holu od razu zaczęły się poprawiać i uśmiechać w moją stronę.

— Hej Marcus — odpowiedziały chórem.

— Zabierzcie nową w jakieś inne miejsce i tam się nad nią znęcajcie. Czytam i chciałbym odrobinę ciszy, więc wynocha stąd, bo następnym razem pokaże wam co to znaczy krwiożercza zabawa.

— Przepraszamy Marcus — zabrzmiał chór kobiecych głosów.

Zadzwonił dzwonek na śniadanie i od razu się zmyły popychając Isabel Strucker na podłogę. Popatrzyłem na nią z rozbawieniem. Nie miała bladego pojęcia o tym miejscu. Przerażona dziewczynka. Jest zbyt słaba, aby przetrwać. Dla takich nie warto tracić czas. Zamknąłem drzwi i opadłem na łóżku. Clark był już prawie gotowy. Wiązał krawat, z którym zawsze miał problem.

— W drugą stronę — odparłem widząc, jak ślamazarnie mu to idzie.

— Co ciekawego działo się na korytarzu? — zapytał zakładając buty.

— Dziewczyny znęcały się nad nową. Klasyk. Z każdym jest tak samo, chyba, że od razu przychodzisz do szkoły, jako szycha z reputacją i wszystkim dookoła.

— Ty miałeś reputację Marcus od samego początku.

— Ale nie miałem reszty. Chociaż bez niej poradziłem sobie zdecydowanie lepiej, bo pokazałem wam, że szczur może wylądować na szczycie. Teraz to wy służycie mi, a nie ja wam — stwierdziłem.

Nie wszyscy pogodzili się z moją władzą, którą objąłem. Dla niektórych nadal jestem śmieciem, dlatego gorzko za to płacą. Ilekroć powtarzam im, że przegrywają, myślą, że są lepsi. Dostałem pewien przywilej od czasu, gdy zmieniono protokół nauczania. A mianowicie sam rozdaję kary, tym którzy na to zasługują. Większość przyjęła moją władzę i zrozumiała, że to ja stoję najwyżej w łańcuchu pokarmowym, zaś oni są moimi poddanymi walczącymi o przetrwanie.

☠️☠️☠️

Chemia to zdecydowanie mój ulubiony przedmiot. Uwielbiam słuchać i czytać o substancjach, które zabijają żywcem. Jest ich tak wiele, a jeszcze lepsze są mieszanki wybuchowe, które sprawiają, że trucizna wychodzi o wiele lepsza. Przepisy w podręcznikach są do bani. To właśnie z nich tworzymy żrące i niebezpieczne substancje, które rzekomo mają przydać się nam w życiu dorosłym. Moje własne substancje są znacznie lepsze i bardziej przydatne.

The fight of our livesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz