☠️ Listy ☠️

32 2 0
                                    

Pierwszym co wpadło mi w oczy, były liściki napisane do Schi. Wziąłem jeden i od razu zrozumiałem dlaczego Schi ukrywał przed nami prawdę. Dlaczego ukrywał prawdę przede mną. Gdy przeczytałem zawartość pierwszego z nich poczułem się nieopisanie... dziwny.

Anonimowy rozmówca pisał o mnie. I tylko i wyłącznie o mnie. Jestem prawie pewny, że anonim, to tak naprawdę jeden z morderców, który postanowił nieco zakręcić Schi i zbadać jego reakcje. Przecież to właśnie oni chcieli mojej uwagi. Błagali o nią stając naprzeciwko mnie i czekając, aż wykonam pierwszy krok w ich stronę.

"Jeśli tego nie zakończysz chłopak umrze"

Pisało na jednej z kartek wielkimi niekształtnymi literami. Powiedziałbym, że to pismo faceta, ale pewny do końca swojego zdania nie byłem. Takie pismo mógł mieć każdy.

"Lainer to godny przeciwnik. Może kiedyś, gdy odkryje prawdę, którą odkryliśmy my dołączy do nas jako partner"

Zawartość następnego brzmiała dokładnie tak. Inne były równie głupie i niezrozumiałe, jak ten. Od samego początku Schi zapewniał mnie, że mordercy pragną mojej uwagi, a gdy czytam ich liściki jestem pewien, że chcą mojej śmierci i życzą mi jej. Zdecydowanie jestem ich znienawidzonym ulubieńcem. Tylko kogo znienawidzonym ulubieńcem mógłbym być?

Cóż...

Nie znosiła mnie duża część ludzi, których poznałem. W każdym środowisku, w jakim przebywałem znalazłby się ktoś, kto chciałby ze mną skończyć. Ale przypominając sobie ich twarze mogę śmiało zagwarantować, że nie wiedzieliby, którą stroną noża się zabija, albo skąd wylatuje pocisk pistoletu. Więc to na pewno nie byli oni.

"Będzie na nas patrzył. Po każdym spotkaniu będzie chciał więcej, a my zagwarantujemy mu dawkę emocji. Adrenalina będzie pulsowała w jego żyłach"

Tak brzmiała zawartość kolejnej kartki, którą właśnie trzymałem w dłoniach. Te wiadomości w zasadzie nic nie znaczyły. Ich treść była niezrozumiała nawet dla mnie. Zwykły bełkot pijaka, który próbował coś powiedzieć. Tak właśnie bym to nazwał.

"Pociesza nas świadomość, że chłopak jest dla ciebie wyjątkowy i byłbyś w stanie zgodzić się na wszystko, byle byśmy zostawili go w spokoju. "

Do tego listu przyczepiona była koperta ze zdjęciami.

Moimi zdjęciami... Byłem na nich ja, i tylko i wyłącznie ja. Ktoś mnie szpiegował. Robił zdjęcia z ukrycia, a ja nawet o tym nie wiedziałem. Nie wyczułem nic podejrzanego w swoim otoczeniu, a ktoś za mną perfidnie kierował obiektyw prosto we mnie.

W tym samym momencie do środka wszedł Schi trzymając w dłoni swoją laskę, która tylko czekała, żeby komuś przyłożyć.

— I jak twoja wyczekiwana prawda Marcus? — zapytał, a ja wyczułem w jego głosie satysfakcje. Cieszył się, że to co zobaczyłem nie znaczyło dla mnie nic. Sens tych wypowiedzi był niezrozumiały i nie potrafiłem odczytać ich poprawnie, aby zrozumieć.

— Cieszy cię to — zacząłem widząc jego drgnięcia w kącikach ust. Powstrzymywał się przed uśmiechem triumfu, którego wyczekiwał — No, ale jeśli dajesz mi głupie liściki i kilka moich zdjęć to uwierz, że nawet Sherlock Holmes nie domyśliłby się o co w tym chodzi.

Przeniosłem wzrok prosto na jego krwawe tęczówki. Miał tak wiele za uszami. O wiele więcej, niż ja, czy wszyscy uczniowie razem wzięci. Uważał się za dobrego człowieka, co szczerze mnie bawiło, bo nie potrafił przyznać przed samym sobą, że piekło na niego czeka.

The fight of our livesWhere stories live. Discover now