☠️ Trzeci błąd ☠️ Isabel

85 12 1
                                    


Nie rozmawiałam z Marcusem od dziwnej sytuacji mającej miejsce na imprezie. Zbeształ mnie wtedy z błotem i zrozumiałam, że tak naprawdę ma mnie gdzieś... Wszystkich miał gdzieś. Kerton opowiedział mi jego historię. Był taki jak ja. Tylko czy na pewno?

On doszedł do władzy w miesiąc lądując na szczycie łańcucha pokarmowego, a ja nadal tkwiłam na samym dnie z takimi, jak ja. Mieszkałam z Shelly. Była naprawdę przyjazna, ale nie traktowała mnie, jak swoją koleżankę. Czasem rozmawiałyśmy, ale to były nic nieznaczące rozmowy.

Przez najbliższe tygodnie sporo się nauczyłam. Nie tylko nauczycielom, ale też dzięki znajomym stąd. Pokazali mi, jak radzić sobie z Eleną. Gnębiła mnie od samego początku, dawała mocno popalić, ale nie mogłam w nieskończoność dawać się jej oszpecać. Nie zabiła mnie, tylko dlatego, że sama poniosłaby za to śmierć. Najważniejsza zasada. Zabijesz ucznia, sam umrzesz. Więc radość sprawiało jej znęcanie się nade mną w sposób, który mogłam wytrzymać.

Kerton miał rację. Takich, jak my traktowali, jak zwierzęta, których można się pozbyć, albo wykorzystać. My nic nie znaczyliśmy. Można było nas bić, kopać i zawieszać dla zabawy, byle byśmy przeżyli. Nikt w nas nie wierzył. Nikt z nami nie rozmawiał, chyba, że chodziło o gnębienie nas, czy zadania szkolne. Marcus też traktował nas jak zwierzęta. Miał najwyższe miejsce w hierarchii, choć kiedyś był na dnie, tak jak my. Wstydził się swoich początków, więc do nich nie wracał. Z tego co słyszałam miał wielką reputację, ale miał reszty, dlatego musiał udowodnić swoją wartość w przeróżne sposoby. Tylko po co, aż tak się poświęcać.

Spodobał mi się od pierwszych dni szkoły. Z początku wierzyłam, że może mnie lubi. Wszystkie te myśli zostały pogrzebane na imprezie, na którą namówiła mnie Shelly. To był wielki błąd. Od tamtej pory nie rozmawiałam z Marcusem. Patrzyłam jakim idealnym uczniem jest. Naprawdę był mądry. Wiedział wszystko i potrafił walczyć. Idealny zabójca.

Nie mogłam uwierzyć, gdy usłyszałam jego głos. Myślałam, że to halucynacje i coś mi się przesłyszało, ale to nie było to. On naprawdę przyszedł. Przyszedł do mnie.

Rozmowa zakończyła się klęską. Znowu zbeształ mnie z błotem i odszedł, jak gdybym była zerem. Po prostu nikim. Potrafił wejść mocno na psychikę. W końcu był urodzonym psychopatą. Wróciłam do reszty zrezygnowana. Chciałam zapomnieć o tym dniu, ale nasuwał się wielki problem.

W piątek miałam zjawić się na spotkaniu ze wszystkimi...

— Co się stało młoda? — zapytała Sasha obejmując mnie. Czułam zapach papierosa, który trzymała w ręku — Co ten Lainer ci nagadał?

Popatrzyłam na Kertona, ale zignorował moje spojrzenie i się odwrócił. Miał rację... Nie powinnam była iść z Marcusem. Nie umiałam radzić sobie z jego umysłem, który mocno zagłębiał się w mojej głowie.

— Nic... Wszystko co mówi na mój temat jest prawdą. Ma rację. Jestem zerem. Ledwo radzę sobie z Eleną. To nie jest miejsce dla mnie.

— Bredzisz — z tyłu odezwał się Kerton, ale nie patrzył na nas. Był zły za to wcześniej i miał do tego prawo.

— Daj jej spokój Kerton — wtrąciła się Sasha — Musi odpocząć.

— Mówiłem jej, żeby z nim nie szła. Ona swoje, to niech teraz ma.

Miał rację... Poszłam tam z własnej woli. 


**********

Jak wiecie Marcus jest głównym bohaterem mojej książki, ale postanowiłam, że czasem, dość rzadko będą pojawiały się krótkie rozdziały z perspektywy innych bohaterów. Jak wiecie od samego początku Isabel jest ważną bohaterką mojej książki i będzie przełomową osobą w życiu głodnego bohatera. Do zobaczenia i do następnego misiaczki!

The fight of our livesWhere stories live. Discover now