Trzy: Ale zanim to zrobił, na moim lewym ramieniu różdżką wypalił Mroczny Znak.

4.2K 206 3
                                    

- Moi kochani uczniowie, witam Was na początku kolejnego roku szkolnego w Hogwarcie - Dumbledore zaraz po kolacji swoim zwyczajem przywitał się ze wszystkimi. - Mam nadzieję, że kolacja Wam smakowała i nikt z Was nie pójdzie spać głodny. Żeby nie przedłużać, przejdźmy do sedna. Ze względu na niedyspozycję profesora Hagrida lekcje opieki nad...

Nie miałam siły słuchać tego dalej. Miałam nieodpartą ochotę rzucenia się w pościel i odespania poprzedniej nocy. Kolacji nie zjadłam za wiele, coś ściskało mnie w żołądku. Tegoroczna Ceremonia Przydziału też przedłużała się w nieskończoność, a to z powodu samej Tiary, która tym razem zaśpiewała wyjątkowo długą i nudną pieśń o złych czasach, niebezpieczeństwie i o konieczności trzymania się razem i wierzenia w przyjaźń. Do tego...

Z zamyślenia wyrwał mnie piskliwy, dziecięcy głosik, który skądś znałam. Kiedy spojrzałam w stronę stołu nauczycielskiego i pulpitu dyrektora, o mało nie spadłam z ławki.

- No to chyba jest jakiś żart... - powiedziałam na tyle głośno, że usłyszeli mnie nie tylko Ślizgoni, ale też siedzący bliżej Puchoni. - Co ona tu robi?

- Ktoś chyba przespał ostatnie kilka minut - czarnoskóry chłopak siedzący po mojej prawej stronie wyszczerzył zęby w szerokim uśmiechu. - To Dolores Umbridge, nasza nowa nauczycielka obrony przed czarną magią.

- Daruj sobie głupie uwagi, Blaise - prychnęłam. - Lucjusz wspominał coś o nowym nauczycielu, że to ktoś z Ministerstwa, ale w życiu bym nie przypuszczała, że to będzie ta różowa landryna... - spojrzałam pretensjonalnie na Draco, jakby to wszystko była jego wina. - Będzie miała na nas oko... - mruknęłam przypominając sobie słowa kobiety, które powiedziała rano pod gabinetem Knota.

- To starsza podsekretarz - powiedział Draco. - Prawa ręka Knota. Bardzo regulaminowa i rygorystyczna, ale jednocześnie zrobi wszystko, co Knot jej każe.

- A więc podsumowując, Ministerstwo Magii zabrało się za Hogwart od środka - skomentowałam.

- No i najwyższy czas - przyznał Malfoy.

- Mi się wydaje, że tu raczej chodzi o to, co ludzie myślą o powrocie Czarnego Pana - dodał Zabini. - Hogwart jest mały, każdy o każdym wszystko wie, jest duża szansa, że cokolwiek dotrze do uszu Umbridge.

- Takich, co wierzą Potterowi jest mało, a Dumbledore też nie ma już takiego poparcia jak kiedyś - Draco pogładził włosy. - Stary wariat, a Potter nie lepszy.

- Twierdzi, że Czarny Pan zabił Cedrica - Zabini prychnął. - Ja osobiście uważam, że Czarny Pan nie marnowałby czasu na kogoś takiego, jak on. Zresztą, Eileen, podobno byłaś na cmentarzu, wiesz jak było, hę?

- Zamknij się, debilu - Draco zmiażdżył go wzrokiem, a ja poczułam, jakbym właśnie dostała w twarz. Czułam, jak krew odchodzi mi z twarzy i robi mi się gorąco. To, co widziałam na cmentarzu było przerażające i ledwo się po tym pozbierałam, a Zabini przywołał te obrazy ponownie. Zmieszał się i poczuł niepewnie.

- Przepraszam, nie sądziłem, że to takie przeżycie dla Ciebie.

- Ty już lepiej nic nie mów, kretynie - zbeształ go Draco, a ja byłam nieco zaskoczona, że zamiast dolać jeszcze oliwy do ognia, stanął w mojej obronie. - Wszystko w porządku, Eileen?

Przytaknęłam tylko głową i zagryzłam wargi mając nadzieję, że nie napłyną mi do oczu łzy.

Był to finał turnieju trójmagicznego. Lucjusz pojawił się na trybunach jako gość z Ministerstwa. Przysłał po mnie Draco, po czym zabrał mnie poza teren szkoły. Nie wiem jak długo tam staliśmy, ale pamiętam, że był posępny i ponury. Zbywał moje pytania jakimiś krótkimi pomrukami. Aż w końcu położył dłoń na moim ramieniu i chwilę później znaleźliśmy się na jakimś cmentarzu. Wyglądał inaczej. Miał na sobie długi czarny płaszcz ze szpiczastym kapturem i kościaną maskę na twarzy. Razem z nami byli też inni, tak samo ubrani. Pierwsze, co przykuło mój wzrok to martwe, nieruchome ciało Cedrica Diggory leżące gdzieś pomiędzy pomnikami. Pamiętam te puste oczy wpatrzone w nicość. I to zastygłe na twarzy przerażenie.

I potem zobaczyłam jego. Wysokiego, chudego mężczyznę o ziemistej, wręcz zielonkawej cerze. Jego czaszka była łysa, a zamiast nosa miał dwie podłużne szparki. I te oczy. Duże, pełne, jadowicie zielone oczy. Te same, które codziennie patrzyły na mnie z lustra.
Powiedział mi wtedy, że jestem jego nadzieją, inwestycją w przyszłość, przedłużeniem jego dziedzictwa. Chciał, żebym była świadkiem tego, jak z zimną krwią morduje swojego odwiecznego wroga, Harry'ego Pottera. Ale zanim to zrobił, na moim lewym ramieniu różdżką wypalił Mroczny Znak.

Mroczny Znak czasami piekł, wówczas zdawał się być ciemniejszy, a owinięty dookoła miecza wąż ruszał się, chociaż to ostatnie mogło mi się wydawać. Najgorsze w tym wszystkim było to, że nawet nie miałam z kim o tym porozmawiać.

Do końca kolacji byłam markotna i do nikogo się nie odzywałam. W sumie Blaise nie zrobił nic złego, ale coś chyba we mnie pękło. Niby zawsze wiedziałam kim jestem, kim jest mój ojciec, zawsze w jakiś sposób mi się to podobało. Lucjusz opowiadał o Czarnym Panu z taką pasją, że w pewnym momencie zaczęłam być dumna z tego, kim jestem, do czasu aż Ten, Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać stał się namacalny, tak żywy jak siedzący obok Blaise czy cały czas zerkający na mnie Draco. Wydarzenia na cmentarzu wyżłobiły w mojej pamięci nieuleczalne rany, które za każdym razem krwawiły bardziej.

Byłam najzwyczajniej w świecie przerażona.

Eileen: DziedzictwoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz