Dziewięć: Nie, nic. Nic.

2.7K 139 81
                                    

Nowy Rok był huczny, a zaraz po nim przyszło załamanie pogody. Śnieg praktycznie nie przestawał padać i myślałam, że któregoś dnia nas zasypie. Na całe szczęście udało nam się dotrzeć do Hogwartu, gdzie powrócił dawny Draco. Tak jak obiecał, wraz z powrotem do szkoły powróciły jego komentarze i bezczelność.

Lucjusz miał rację. Rozmowa z Czarnym Panem dała mi wiele do myślenia i wiele wyjaśniła. Wraz z tym jak przyzwyczajałam się do świadomości tego kim naprawdę jestem i co mnie czeka, stawałam się pewniejsza siebie i bardziej przekonana o swojej wyższości nad resztą uczniów. To denerwowało Draco jeszcze bardziej.

Legilimencja okazała się trudniejsza do opanowania niż mi się wydawało na początku. Nie pomogły książki zgromadzone w szkolnej bibliotece, zresztą niewiele informacji mogłam tam na ten temat znaleźć, a zapytany o nią Severus dostał jakiejś niewytłumaczalnej furii.

- To nie jest umiejętność, którą można tak lekceważąco wykorzystywać - powiedział.

Postanowiłam więc, że nauczę się tego sama. Rzadko zdarzało się, że udało mi się spenetrować czyjś umysł dokładnie wówczas, kiedy tego chciałam. Dużo łatwiej szło mi z osobami, na które w danym momencie byłam wściekła.

Aż pewnego dnia udało mi się. Blaise przyszedł na kolację wściekły i wyglądał jak gradowa chmura. Zapytany kilka razy co się stało, kazał mi spadać na drzewo. Wówczas w jakiś sposób udało mi się wejść do jego umysłu i dowiedzieć się, że Padme z nim zerwała. Mało tego, będąc z nim miała nadzieję, że zbliży się do Draco Malfoy'a, ale jego znowu na krok nie odstępowała Pansy.

- Od razu wiedziałam, że to nie jest dziewczyna dla Ciebie - powiedziałam, kiedy ten grzebał widelcem w swoich ziemniaczkach. Spojrzał na mnie wściekle czernią swoich tęczówek.

- Dziękuję, za przyjacielską radę - prychnął. - Szkoda, że nie udzieliłaś mi jej wcześniej.

- Udzieliłam, ale byłeś tak zadurzony że moje słowa odbijały się od Ciebie jak łajnobomby od ściany.

- Wcale nie byłem zadurzony - burknął pod nosem - Ciekawe skąd Ty wiesz co się stało.

- Padme mówiła Milcencie - skłamałam

- Tak? Zerwaliśmy kilka chwil temu.

- Oj, zaraz się czepiasz - bąknęłam z nadzieją, że przyjaciel łyknie kłamstwo - Mówiła do Milcenty, że z Tobą zerwie, bo podoba jej się Malfoy.

Blaise łypał na mnie chwilę podejrzliwie, ale chyba łyknął tą bajeczkę, bo wrócił do pastwienia się nad swoją kolacją.

- Nie martw się. Jak nie ta to będzie inna. - pocieszyłam go klepiąc po ramieniu.

Chwilę później dołączył do nas Draco z uwieszoną ramienia Pansy. Był wściekły.

- McGonagall uwaliła moje wypracowanie z transmutacji.

- Mówiłam Ci, żebyś go nie oddawał, tylko poprawił. - powiedziałam smarując smażoną kiełbaskę musztardą. - Było beznadziejne.

- Dzięki za słowa uznania, Pani Przmądrzała - warknął.

- Jesteś tak samo irytująca jak Granger - Pansy wtrąciła swoje trzy grosze.

- Jak będę chciała znać Twoją opinię, Parkinson, to Cię o nią poproszę - zmierzyłam ją zimnym, świdrującym spojrzeniem.

- Bo ja akurat będę Cię pytała o zgodę, żeby coś powiedzieć - parsknęła.

- Owszem, będziesz, bo tak się składa, że w tym towarzystwie nikt Cię nie chce. - Powiedziałam pakując do ust kiełbaskę. Blaise podsunął mi puchar z kompotem dyniowym. - Tolerujemy Twoją obecność tylko dlatego, że człowiek, z którym się prowadzasz to nasz przyjaciel.

Eileen: DziedzictwoNơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ