Pięćdziesiąt Sześć: Pozdrów ode mnie Czarnego Pana. Spotkacie się za chwilę.

1.3K 82 33
                                    

Wszyscy, którzy stali za Czarnym Panem ryknęli śmiechem, a Bellatrix najgłośniej.

- Wasz Wybraniec dał się zabić - powiedział. - Więc teraz Wy będziecie oddawać mi cześć. Dam Wam wybór. Możecie się do mnie przyłączyć teraz. Albo zginąć. Wybór należy do Was.

Zapadło milczenie, w którym wszyscy mierzyli się wzrokiem. Z naszej strony nikt się nie ruszył. Żadne z nas nie chciało się przyłączyć.

- Draco - odezwał się Lucjusz.

Draco niemal natychmiast pokręcił głową. On już dawno wybrał.

- Eileen? - Czarny Pan utkwił we mnie swoje szmaragdowe oczy. - Ty też?

Na mojej twarzy pojawił się bezczelny uśmiech.

- Rozumiem - powiedział. - Zawiodłaś mnie poraz kolejny. Ale obiecuję Ci, że poraz ostatni.

- Ja Ci tego nie mogę obiecać - powiedziałam.

- Co to niby ma znaczyć?

- Zobaczysz. - powiedziałam. - Zapłacisz za całe zło, które wyrządziłeś. Za każdą bliznę za moim ciele. A Ciebie, podła żmijo - wskazałam na węża - Ciebie zabiję pierwszą.

Czarny Pan zaśmiał się głośno ale pośród jego ludzi nie było już takiego entuzjazmu. Narcyza i Lucjusz mieli kamienne twarze.

- Jeszcze zobaczymy, kto kogo zabije, podła, ruda, przeklęta dziewucho. Nagini będzie żerować na twoim martwym, nieruchomym ciałem.

- Przekonamy się - zasyczałam.

W tym momencie Harry poruszył się, po czym uwolnił z rąk Hagrida. Czarny Pan był w nie małym szoku podobnie jak ja oraz wszyscy inni. Neville Longbottom upuścił miecz Godryka, który trzymał w ręce.

- Myslałeś, że już skonczyłeś? - zaśmiał się Potter. - To nie takie proste, Voldemort. Chcesz mnie pokonać? Musisz zmierzyć się ze mną w wyrównanej walce.

Czarny Pan wrzasnął przeraźliwie, po czym wycelował różdżką w Harry'ego. Chłopak zrobił to samo. Ich różdżki ponownie się połączyły, a w gruzach Hogwartu ponownie rozpętało się piekło. Bellatrix zaczęła na ślepo rzucać zaklęcia, a wszyscy zaczęli się rozpraszać.

- Draco! - zawołałam, bo znowu nas rozdzielili. Jeszcze kilka sekund temu ściskałam go za rękę, a teraz znikł gdzieś w tłumie, który go porwał.

Widziałam, jak Harry walczy z Voldemortem, jak Bellatrix próbuje rozbroić Nevilla. Znowu dookoła latały zaklęcia i trzeba było uważać, żeby którymś nie dostać.

I wreszcie zobaczyłam Nagini, która próbowała ukryć się w gruzie. Machnęłam w jej stronę różdżką. Spojrzała na mnie.

- Zginiesz - zasyczała. - Ty i Twój chłoptaś.

- Taka pewna jesteś? - zapytałam z kpiną. - Avada Kedavra! - wrzasnęłam. Zaklęcie zadziałało, trafiło idealnie, ale... Zostało wchłonięte przez jakąś niewidzialną tarczę, która otaczała węża.

- Kurwa mać! - krzyknęłam wściekła. Tego się nie spodziewałam. Nie znałam tego przeklętego węża, nie miałam bladego pojęcia, że mogą go chronić jakieś silne zaklęcia ochronne, a z takim spotkałam się poraz pierwszy. Rzuciłam kolejne zaklęcie, ale to też nie pomogło. Rownież zostało wchłonięte.

Nagini była szybka. Z dużą siłą przyłożyła mi ogonem. Odrzuciło mnie do tyłu i plecami gruchnęłam o ścianę, aż przed oczami pojawiły mi się gwiazdki. Różdżkę, która mi wypadła, podniosła z ziemi i zgniotła w paszczy rozłamując ją na trzy części. Położyłam dłoń na brzuchu. Musiałam być ostrożniejsza i pamiętać, że nie jestem sama. Dziecka i Draco nie pozwolę sobie zabrać.

Eileen: DziedzictwoWo Geschichten leben. Entdecke jetzt