Zakończenie

1.9K 119 33
                                    

Z dwóch porcelanowych fotografii na czarnej, marmurowej mogile patrzyło na mnie dwoje młodych ludzi. Do obecności jednego z nich w tym miejscu przyzwyczaiłam się już lata temu. Była to kobieta, nastolatka jeszcze. Jej rude włosy, czarne oczy i promienny uśmiech były mi tak dobrze znane.

Druga postać, mężczyzna, pojawiła się w tym miejscu niedawno. Posępny mężczyzna z haczykowatym nosem i kruczoczarnymi włosami, który jeszcze kilka miesięcy temu zastępował mi rodzinę.

- Cześć mamo, cześć wujku - przywitałam się zabierając za zagrabianie liści z mogiły. - Nie było mnie tu jakiś czas, ale byłam zajęta przeprowadzką. Draco znalazł nam bardzo ładne mieszkanie w centrum Londynu. Wprowadziliśmy się tam wczoraj.

Machnęłam różdżką, a kolorowa gąbka zaczęła dokładnie szorować marmur.

- Lucjusz z Narcyzą wyremontowali pokój dla dziecka. A właśnie! To będzie chłopczyk. Hank Severus Malfoy. Chciałabym, żeby był podobny do Draco, będzie przeuroczy.

Postawiłam dwa znicze, jeden biały, drugi zielony i machnięciem różdżki je zapaliłam.

- Mamy też datę ślubu. Drugiego maja, rok po bitwie. Ta data jest dla nas bardzo ważna. No i Hank będzie już z nami.

Uklęknęłam i zaczęłam układać w wazonie kolorowe róże.

- Żałuję, że nie zaprowadzisz mnie do ołtarza, wujku. A Ty, mamo, nie upniesz mi welonu. Ale wiem, że będziecie przy mnie w tym szczególnym dniu. Tata pewnie też będzie mi się wówczas przyglądał. Myślicie, że będą tam wszystkie części jego potępionej duszy?

Postawiłam wazon między zniczami.

- Jutro moje urodziny. Będzie mi bardzo przykro, bo pierwszy raz nie dostanę od Ciebie prezentu, wujku. Żadne urodziny nie będą już takie same.

Otarłam rękawem łzę, która zakręciła mi się w oku.

- Zaproponowano mi stanowisko Ministra Magii. Byłabym najmłodsza. Musiałam odmówić, będę miała niedługo ważniejsze zadanie niż podpisywanie ustaw. - zaśmiałam się głaszcząc swój całkiem pokaźny już brzuszek. - Draco całkiem dobrze zarabia, Lucjusz wkręcił go do Ministerstwa.

Podeszłam do płyty nagrobnej i przetarłam oba zdjęcia.

- Ciężko mi bez Was. Bardzo ciężko.

Spojrzałam za siebie. Draco stał oparty o maskę samochodu i cierpliwie czekał.

- Muszę już iść. Draco na mnie czeka. Następnym razem też tutaj przyjdzie, mówi, że jeszcze nie jest gotowy.

Pocałowałam dłoń i położyłam ją na mogile.

- Wesołych Świąt, kochani.

Odwróciłam się i zostawiłam tą dwójkę samą. W zamarzniętej ziemi, milczących i zimnych. Podręcznik do historii zrobił się grubszy o kilka stron. Dzięki mnie. I moja w tym głowa, żeby o takich jak oni nigdy, ale to przenigdy nie zapomniano.

****************
KONIEC

Eileen: DziedzictwoWhere stories live. Discover now