Pięćdziesiąt: Wiem, że u mnie byłeś, Scabior.

1.2K 73 21
                                    

Dla cxtieash 😘😘💞

Czarny Pan był wściekły, ale tym razem oberwało się Bellatrix. Więźniowie uciekli. Uciekł Potter razem z mieczem Godryka. Eileen siedziała skulona w pokoju Draco i cichutko błagała w duchu wszystkie bóstwa, o których kiedykolwiek czytała, byleby tylko Czarny Pan tu nie przyszedł i poraz kolejny nie wyładował na niej swojej złości.

Całe szczęście, w Malfoy Manor zrobiło się cicho, co świadczyło o tym, że Czarny Pan sobie poszedł. Kiedy Draco wszedł do pokoju, przerażona od razu rzuciłam mu się na szyję. Drżałam.

- Ciiiii - szepnął. - Już dobrze, malutka.

- Co powiedział? - zapytałam, kiedy już się trochę uspokoiłam.

- Właściwie to wyładował swoją złość na ciotce, ale nie zabił jej, bo uznał, że jeszcze mu się przyda. I... Muszę wrócić do Hogwartu. Jeszcze dzisiaj.

- A ja? Mówił coś o mnie?

- O Tobie? Tylko tyle, że cieszy się, że nie musi na Ciebie patrzeć.

- Jadę z Tobą - powiedziałam dziarsko.

- Eileen, nie jestem pewny, czy to jest dobry pomysł. Nie jesteś jeszcze w pełni zdrowa.

- I już nie będę, Draco. Dobrze wiesz, że Dorian zrobił wszystko, co mógł. Nie pozwolę, żebyś pojechał tam sam. Nie zostawię Cię.

- Wiem, że kłótnia z Tobą nic nie da - powiedział. - I wiem, że mimo iż tego nie pochwalam, pójdziesz ze mną. Może to i lepiej. Przynajmniej będę o Ciebie spokojniejszy.

Mocno mnie do siebie przytulił. Chociaż nie dał tego po sobie poznać, wiedziałam, że panicznie bał się tego, co nas czeka. Bał się tego, co stanie się w Hogwarcie, a było to nie uniknione.

- Kocham Cię - szepnęłam.

- Ja Ciebie też kocham, mała - powiedział. Dłuższą chwilę patrzyliśmy sobie w oczy, po czym wspięłam się na palce, a Draco przyciągnął mnie do siebie, a nasze usta zwarły się w namiętnym pocałunku, którego oboje byliśmy spragnieni.

Drzwi uchyliły się i do sypialni zajrzał Lucjusz.

- Draco, za godzinę Severus udostępni swój kominek, będziesz mógł się przenieść bezpośrednio do jego gabinetu.

- Będę potrzebowała różdżki - przyznałam. Od dnia, w którym obudziłam się na ławce w parku, nie miałam żadnej różdżki i to był najwyższy czas żeby sprawić sobie nową.

- Porozmawiaj ze Scabiorem. Zawsze ma przy sobie kilka skonfiskowanych różdżek.

- Jest tu jeszcze? - zapytałam.

- W kuchni, Narcyza zszywa mu czoło.

Poszłam we wskazanym kierunku. W hallu minęłam Bellatrix. Siedziała skulona na schodach i wyglądała jak półtora nieszczęścia. Jakoś nie było mi jej żal.

Scabior siedział na krześle, a Narcyza pochylała się nad nim.

- I co?

- Nic mu nie będzie. To tylko rozcięta skóra, nie powinno być nawet większego śladu.

Kobieta założyła opatrunek, po czym posprzatała pozakrwawiane waciki.

- Scabior, mam do Ciebie prośbę - powiedziałam.

Eileen: DziedzictwoWhere stories live. Discover now