Dwadzieścia Dwa: Tom Riddle znowu jest wśród nas.

1.9K 100 26
                                    

Hogsmeade. Miasto czarodziejów pełne magii i zaczarowanych rzeczy. Każdego roku wracałam tutaj z olbrzymią przyjemnością, żeby kupić zapas Kwaśnych Krokodylków i Truskawkowych Trufelek. W tym roku pierwsze wyjście do Hogsmeade odbyło się nieco później niż zwykle, a samo miasto ukryte było pod warstwą białego puchu.

- No, nareszcie! - prychnął Zabini, który razem z Draco, Crabbem i Goylem czekali na mnie w pokoju wspólnym. - Zaczynałem rozważać konieczność wysłania po Ciebie sowy że specjalnym zaproszeniem!

- Nie histeryzuj, Blaise, bo Ci się zmarszczki mimiczne porobią - powiedziałam dopinając czarny płaszczyk sięgający do połowy biodra. Grube wełniane legginsy miałam wpuszczone w wysokie buty, a na głowie czapkę typu smerfetka. - Już możemy iść, zaraz się w tych kożuchach nie rozpuścisz, czekoladko.

Zabini prychnął tylko, po czym cała nasza paczka ruszyła w kierunku wyjścia. Nie było tylko Pansy, która zaprzyjaźniła się z Padme. Dobrze, że Draco i Zabini wyjaśnili sobie wszystko i znowu zaczęli się kumplować.
Draco dzisiaj był jakiś pozbawiony dobrego nastroju i przybity. Zrzuciłam winę na pełnię księżyca. Chociaż do tej pory się nie przemienił, każdą pełnię przeżywał ciężko. Stawał się drażliwy, agresywny i raczej stronił od towarzystwa.

- Wszystko w porządku, Malfoy? - zapytałam wyrywając go z jakiegoś zamyślenia. Spojrzał na mnie swoimi dużymi źrenicami. Jego wewnętrzny wilk dzisiejszej nocy będzie walczył do upadłego.

- W najlepszym - burknął. - Gdzie Ty do licha masz rękawiczki? - spytał wskazując na moje nagie dłonie.

- Eeee... - bąknęłam tylko przypominając sobie, że rękawiczki zostały na moim łóżku w dormitorium.

- Chodź tutaj... - wziął mnie za rękę, którą razem ze swoją wsunął do kieszeni swojego płaszcza.

Właściwie na tym skończyła się nasza rozmowa. Nie odzywał się w Miodowym Królestwie, milczał pod Wrzeszczącą Chatą a także w swoim ulubionym sklepie ze sprzętem do quidditcha.

- To co? Jeszcze po małym piwku kremowym i wracamy? - zaproponował Blaise i wszyscy zgodnie weszliśmy do Trzech Mioteł. Kelnerka przyniosła nam ociekające pianą kremowe piwa.

- Zaraz wrócę - mruknął Draco, po czym wstał od stolika.

- Co się z nim dzieje? - zapytał Blaise, kiedy Draco już nas nie słyszał.

Spojrzałam na Zabiniego znad swojego kremowego piwa.

- Nie jestem pewna, czy to zrozumiesz - powiedziałam. - I nie jestem pewna, czy w ogóle możemy o tym rozmawiać.

- Jakby coś od środka go zżerało - zauważył. Wzruszyłam tylko ramionami z nadzieją, że Blaise skończy temat.

Skrzywiłam się i mruknęłam przekleństwo. Mroczny Znak, do tej pory nie dający o sobie znać zapiekł mnie tak, że myślałam, że wypali dziurę w moim sweterku. Odruchowo pomasowałam lewe przedramię. Gdzieś w głębi swojej głowy usłyszałam krzyk wściekłości Czarnego Pana. Ktoś go zawiódł i to bardzo. Ostatnio był taki wściekły, kiedy dowiedział się o eliksirze dla Dracona.

- Eileen, wszystko gra?? - zapytał Blaise kładąc swoją dłoń na mojej. Szybko ją odsunęłam. - Strasznie pobladłaś.

- Wszystko okej - powiedziałam dziarsko odrzucając włosy do tyłu. - Strasznie tutaj duszno - powiedziałam.

- Nic dziwnego, pub pęka w szwach, chyba zwaliło się tutaj pół szkoły. A Ty, Draco co robiłeś w damskim kiblu?

Chłopak usiadł przy mnie, przyciągnął swój kufel i od razu wypił jego zawartość.

Eileen: DziedzictwoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz