Dwadzieścia: Dzień dobry, profesorze, Avada Kedavra.

2K 114 33
                                    

Wolny dzień, sobota. Jeden z moich ulubionych. Zwykle lekcje miałam już odrobione i był to czas na odpoczynek i regenerację. Zawsze ten czas spędzałam z Draco i Blaisem, ale ten rok był inny. Blaise i Pansy byli nierozłączni, gruchali jak gołąbki i całowali się przy każdej okazji. Draco natomiast znikał na długie godziny, a ja nie miałam zielonego pojęcia gdzie. Miałam więc bardzo dużo czasu dla siebie i na swoje przemyślenia.

Spacerowałam po zamku i poświęcałam się układaniu tego, co mówił mi Czarny Pan, co widziałam i czego się nauczyłam. Wiele czytałam o mocy eliksirów miłosnych i skutkach ich przyjmowania. Rzeczywiście osoba, która została poczęta pod wpływem takiego specyfiku nie jest zdolna do odczuwania uczuć wyższych. To by wyjaśniało, dlaczego Czarny Pan jest przesycony złem do szpiku kości. Ale czy to znaczy, że ja jestem taka sama? Z tego co wiem, mama kochała Toma Riddle, ale Tom nie mógł kochać jej. Jak więc możliwe, że poczęli dziecko? Wiadomo, nie potrzeba do tego miłości, ale czy ktoś taki jak Lord Voldemort sam z siebie począłby nowe życie?

A co, jeśli mama nie powiedziała mu, że jest w ciąży? Nie. To niemożliwe. Severus mówił, że Czarny Pan dał ciężarnej mamie schronienie. No i Voldemort mówił, że jestem jego dziedzictwem.

Czarny Pan zabrania mi "czuć", ale czy można tego zabronić? Nie mam dużego doświadczenia z uczuciami, Severus nigdy o nich nie mówił, w domu Lucjusza też nigdy ich sobie nie okazywano. Nie umiem nazwać tego, co czuję do Draco, ale jedno wiedziałam napewno - czułam coś.

- Bycie dorosłym jest tak samo trudne jak bycie śmierciożercą! - powiedziałam sama do siebie nie dbając o to, czy ktoś to usłyszał czy nie.

Nagle poczułam, że posadzka pod moimi stopami zaczyna się trząść. Zatrzymałam się i zauważyłam, że na ścianie po mojej lewej stronie pojawiają się jakieś drzwi. Duże, stare, rzeźbione drzwi, których nigdy wcześniej nie widziałam. Musiałam się im przyjrzeć, więc podeszłam trochę bliżej. W tej samej sekundzie drzwi otworzyły się z impetem i wybiegła z nich jakaś postać, razem z którą boleśnie wylądowałam na podłodze.

- Riddle? - leżący na mnie jasnowłosy chłopak poznał mnie od razu. Podniósł się, a potem pomógł mi wstać. - Łazisz za mną, Riddle?

- Niedoczekanie Twoje, Malfoy - burknęłam masując sobie bark. - Co Ty tutaj robisz? I co to za drzwi za Tobą?

- Pokój Życzeń - wyjaśnił.

- Co takiego?

- Pokój Życzeń - powtórzył. - Pojawia się tylko czasami, a w środku jest dokładnie to, czego w danej chwili potrzebujesz.

- Rozumiem - powiedziałam poprawiając włosy. - A Ty byłeś tam ponieważ?

- Za dużo byś chciała wiedzieć, Riddle - burknął.

- To tutaj znikasz, kiedy Cię nie ma?

Nie odpowiedział, zrozumiałam więc, że zgadłam. Wyminęłam go i zanim zdążył mnie zatrzymać, weszłam do środka.

Był to bardzo duży pokój, który ktoś najwyraźniej przeznaczył na graciarnię. Było tu mnóstwo różnych, niekiedy dziwacznych przedmiotów, a wszystkie były pokryte kurzem.

- To niby tutaj spędzasz większość wolnego czasu? - zdziwiłam się. - Jeśli mi powiesz, że obmyślasz tu sposób w jaki zamordujesz Dum...

- Czarny Pan zabronił mi mówić - powiedział z naciskiem. 

- A ja jestem jego córką, zapomniałeś? I chcę wiedzieć co tu wyprawiasz i masz mi to powiedzieć albo pokazać, zrozumiano?

Eileen: DziedzictwoWhere stories live. Discover now