Sześć: Jesteś jedyną osobą którą znam, a która nie miała wyboru.

2.8K 151 3
                                    

- No? - ponagliłam Severusa, kiedy cisza zaczęła być irytująca. - Nic nie powiesz?

Severus zmarszczył brwi. Coś go wyraźnie dręczyło.

- No powiedz coś! - wybuchłam.

- Za co dostałaś ten szlaban? - zapytał jakby nieobecny myślami.

- Powiedziałam, że... - urwałam - Czy Ty mnie w ogóle słuchasz, wujku? Co się ze mną dzieje? To ma coś wspolnego z NIM i jego powrotem, prawda

- Tak - powiedział szybko. - I z tym, co Ci zrobił.

Spojrzałam na swoje lewe przedramię ukryte pod ubraniem. Severus podniósł się z fotela, po czym odwrócił się do mnie plecami i zaczął intensywnie wpatrywać się w obraz na ścianie.

- Lucjusz powiedział, że Czarny Pan Cię naznaczył. Nie miałem pojęcia, że wypalił Ci w pełni rozwinięty Mroczny Znak.

- Naznaczył?

Severus odwrócił się pomału.

- dwa rodzaje oznaczeń, jakie noszą ludzie Czarnego Pana. Pierwszy z nich to Mroczny Znak, taki jaki mam ja,  Ty, Lucjusz, czy każdy inny śmierciożerca. To coś co wygląda jak tatuaż, może się ruszać i przyjmuje barwę ciemniejszą, kiedy Czarny Pan wzywa do siebie.

- I bardzo piecze - dodałam.

- I bardzo piecze - powtórzył. - Drugi rodzaj oznaczenia, czyli tak zwane Znamię praktycznie wygląda tak samo, ale przypomina znamiono, czyli takie przebarwienie w konkretnym miejscu. Nie może się ruszać, nie zmienia koloru... Po prostu jest.

- Po co? - spytałam. - Po co Śmierciożercy Znamię?

- No i tutaj właśnie pojawia się różnica między Śmierciożercą a Naznaczeńcem. Bycie Śmierciożercą to zaszczyt, na który zasługują nieliczni. Naznaczeniec to kandydat na Śmierciożercę i jeśli na to zasłuży, Czarny Pan wypala na jego ciele Mroczny Znak.

- Rozumiem - szepnęłam. - A co jeśli nie chcę być Śmierciożercą?

Severus nie odpowiedział od razu. Wydawało mi się, że myśli w jaki sposób przekazać mi to, co chce powiedzieć. Nie musiał jednak nic mówić, bo sama domyśliłam się prawdy.

- Nie mam wyjścia, prawda wujku? Muszę już być Śmierciożercą. Na zawsze.

- Tak - szepnął. - Jesteś jedyną osobą którą znam, a która nie miała wyboru.

- Czemu na to pozwoliłeś? - zapytałam napastliwie. - Wiedziałeś, że Lucjusz zabiera mnie na cmentarz i nie zrobiłeś nic, żeby temu zapobiec?

- To trochę skomplikowane, moje dziecko. - powiedział spokojnym głosem - Są w życiu takie rzeczy, na które nie mam żadnego wpływu.

- Żadnego wpływu?? - prychnęłam - Opiekowałeś się mną przez cały ten czas, większość decyzji podejmowałeś praktycznie za mnie, a teraz mówisz, że nie miałeś żadnego wpływu na to, co zrobili mi na cmentarzu?

- Eileen, posłuchaj, proszę...

- Nie! - zerwałam się na równe nogi. - Ja już nie chcę słyszeć nic więcej. Mam tego dość. Ciągle tylko milczysz, spławiasz mnie, ignorujesz moje pytania. O wszystkim dowiaduje się kiedy jest już za późno. Ja już nie jestem dzieckiem, wujku, nie musisz prowadzić mnie za rączkę. Rozumiem więcej niż myślisz.

Eileen: DziedzictwoDonde viven las historias. Descúbrelo ahora