Pięćdziesiąt Cztery: Pozdrów mamę ode mnie.

1.2K 88 34
                                    

Dorian biegł co sił w kopytach, a ja momentami myślałam, że spadnę z jego grzbietu, a kopyta pogruchotają mi kości. Oddychał szybko, a jego dwa serca, ludzkie i końskie waliły jak szalone.

- Już niedaleko - zawołałam do Doriana, kiedy minęliśmy tabliczkę z napisem Hogsmeade. Biegł dalej, a tętent jego kopyt niósł się po brukowanych uliczkach.

- Tam! - wskazałam na drewniany dom znajdujący się na niewielkim wzniesieniu terenu. Dorian bez problemu przeskoczył przez kamienny mur i zaczął wspinać się po grząskim zboczu. Jeszcze biegł, kiedy ześlizgnęłam się z jego grzbietu i z różdżką w pogotowiu wbiegłam do środka.

- Lumos! - szepnęłam, a różdżka zaczęła oświetlać mi drogę.

Wzdrygnęłam się, bo na górze usłyszałam trzask towarzyszący deportacji. Przeszły mnie ciarki.

Weszłam na górę po skrzypiących schodach. Drzwi do jednego z pomieszczeń były uchylone. Ostrożnie otworzyłam je szerzej, a to co zobaczyłam aż zmroziło mi krew w żyłach. Severus w kałuży krwii i klęczący przy nim Potter.

- Nie... Tylko nie to! - powiedziałam łamiącym się głosem, po czym padłam na kolana tuż przy Severusie. Ramię w ramię, razem z Potterem trzymaliśmy dłonie na jego porozrywanych tętnicach, by jakoś zatamować krwawienie.

- Eileen... - szepnął patrząc mi w oczy. - Wybacz mi... Przepraszam... Za wszystko...

- Nie przepraszaj, słyszysz? Wujku... Błagam, nie umieraj! Jesteś mi potrzebny. Nam, rozumiesz! Zaraz... - zaczęłam pospiesznie drugą ręką przeszukiwać kieszenie jego szaty - zaraz coś znajdziemy, wyliżesz się z tego. Rozumiesz??

Severus złapał mnie za rękę.

- Zostaw. Jest już za późno...

- Nie... Ja... - głos uwiązł mi w gardle.

Spóźniłam się. Na Merlina, spóźniłam się.

W kąciku oka wujka pojawiły się błyszczące, mleczne łzy.

- Weź je... Weź, Potter. Do... Myślodsiewni... Zrozumiesz...

- Hermiono, daj mi coś, jakaś fiolkę, cokolwiek - Potter wziął od dziewczyny mała buteleczkę i zebrał do niej wszystkie łzy.

- Lily miała takie oczy - szepnął. - Żałuję... Chcę...

To były jego ostatnie słowa. Severus Snape zmarł we Wrzeszczącej Chacie w otoczeniu siostrzenicy, znienawidzonego ucznia i uczennicy. Jedynym ukojeniem na ranie, jaką w moim sercu wyrządziła jego śmierć była świadomość, że nie umarł w samotności. Tego bał się najbardziej.

Po policzkach płynęły mi łzy pozostawiające ślad na plamie z krwii Scabiora. Przytuliłam się do przesiąkniętej krwią szaty Severusa.

- Żegnaj, wujku. Nigdy o Tobie nie zapomnę... Już za Tobą tęsknię. - Spojrzałam w jego martwe, zaszklone oczy. - Pozdrów mamę ode mnie. Powiedz jej, że pomszczę Was wszystkich.

Potter podniósł się z ziemi, a w pięści ściskał fiolkę że wspomnieniami Severusa. Zamknęłam wujkowi oczy, po czym również się podniosłam. Wytarłam zakrwawioną dłoń w szatę i wzięłam do niej różdżkę.

Spojrzałam na Pottera, a potem na Granger.

- A gdzie Ronald? - zapytałam cicho, a w łzach dziewczyny od razu znalazłam odpowiedź. - Przykro mi - szepnęłam. - Jak...

- Fenrir... - powiedział Harry. W jego spojrzeniu był ból. Pustka, nicość. - Po prostu go zagryzł.

Może to i lepiej dla Rona? Bycie wilkołakiem jest przerażające.

Eileen: DziedzictwoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz