Dorian biegł co sił w kopytach, a ja momentami myślałam, że spadnę z jego grzbietu, a kopyta pogruchotają mi kości. Oddychał szybko, a jego dwa serca, ludzkie i końskie waliły jak szalone.
- Już niedaleko - zawołałam do Doriana, kiedy minęliśmy tabliczkę z napisem Hogsmeade. Biegł dalej, a tętent jego kopyt niósł się po brukowanych uliczkach.
- Tam! - wskazałam na drewniany dom znajdujący się na niewielkim wzniesieniu terenu. Dorian bez problemu przeskoczył przez kamienny mur i zaczął wspinać się po grząskim zboczu. Jeszcze biegł, kiedy ześlizgnęłam się z jego grzbietu i z różdżką w pogotowiu wbiegłam do środka.
- Lumos! - szepnęłam, a różdżka zaczęła oświetlać mi drogę.
Wzdrygnęłam się, bo na górze usłyszałam trzask towarzyszący deportacji. Przeszły mnie ciarki.
Weszłam na górę po skrzypiących schodach. Drzwi do jednego z pomieszczeń były uchylone. Ostrożnie otworzyłam je szerzej, a to co zobaczyłam aż zmroziło mi krew w żyłach. Severus w kałuży krwii i klęczący przy nim Potter.
- Nie... Tylko nie to! - powiedziałam łamiącym się głosem, po czym padłam na kolana tuż przy Severusie. Ramię w ramię, razem z Potterem trzymaliśmy dłonie na jego porozrywanych tętnicach, by jakoś zatamować krwawienie.
- Eileen... - szepnął patrząc mi w oczy. - Wybacz mi... Przepraszam... Za wszystko...
- Nie przepraszaj, słyszysz? Wujku... Błagam, nie umieraj! Jesteś mi potrzebny. Nam, rozumiesz! Zaraz... - zaczęłam pospiesznie drugą ręką przeszukiwać kieszenie jego szaty - zaraz coś znajdziemy, wyliżesz się z tego. Rozumiesz??
Severus złapał mnie za rękę.
- Zostaw. Jest już za późno...
- Nie... Ja... - głos uwiązł mi w gardle.
Spóźniłam się. Na Merlina, spóźniłam się.
W kąciku oka wujka pojawiły się błyszczące, mleczne łzy.
- Weź je... Weź, Potter. Do... Myślodsiewni... Zrozumiesz...
- Hermiono, daj mi coś, jakaś fiolkę, cokolwiek - Potter wziął od dziewczyny mała buteleczkę i zebrał do niej wszystkie łzy.
- Lily miała takie oczy - szepnął. - Żałuję... Chcę...
To były jego ostatnie słowa. Severus Snape zmarł we Wrzeszczącej Chacie w otoczeniu siostrzenicy, znienawidzonego ucznia i uczennicy. Jedynym ukojeniem na ranie, jaką w moim sercu wyrządziła jego śmierć była świadomość, że nie umarł w samotności. Tego bał się najbardziej.
Po policzkach płynęły mi łzy pozostawiające ślad na plamie z krwii Scabiora. Przytuliłam się do przesiąkniętej krwią szaty Severusa.
- Żegnaj, wujku. Nigdy o Tobie nie zapomnę... Już za Tobą tęsknię. - Spojrzałam w jego martwe, zaszklone oczy. - Pozdrów mamę ode mnie. Powiedz jej, że pomszczę Was wszystkich.
Potter podniósł się z ziemi, a w pięści ściskał fiolkę że wspomnieniami Severusa. Zamknęłam wujkowi oczy, po czym również się podniosłam. Wytarłam zakrwawioną dłoń w szatę i wzięłam do niej różdżkę.
Spojrzałam na Pottera, a potem na Granger.
- A gdzie Ronald? - zapytałam cicho, a w łzach dziewczyny od razu znalazłam odpowiedź. - Przykro mi - szepnęłam. - Jak...
- Fenrir... - powiedział Harry. W jego spojrzeniu był ból. Pustka, nicość. - Po prostu go zagryzł.
Może to i lepiej dla Rona? Bycie wilkołakiem jest przerażające.
![](https://img.wattpad.com/cover/84626600-288-k733935.jpg)
CZYTASZ
Eileen: Dziedzictwo
FanfictionJak wigilijne niebo krzykiem dziecięcia tak serce rozdarte od chwili poczęcia. wybrać swą drogę to niełatwa sprawa zwłaszcza gdy do wyboru żadnego nie masz prawa. Dziecko które przecież nigdy żyć nie miało, jednak to życie tak bardzo pokochało. Aby...