Droga Eillen,
Tak się składa, że sprawa o której piszesz jest mi doskonale znana z relacji Dracona i Severusa. Miło mi, że to właśnie do mnie zwróciłaś się o pomoc, jednak nie czuję się wystarczająco kompetentny, aby rozmawiać z Tobą na tego rodzaju tematy. Uważam, że najlepszym rozwiązaniem w zaistniałej sytuacji będzie Twoja osobista rozmowa z Czarnym Panem. Jestem przekonany, że wyjaśni Ci wszystko najlepiej z nas wszystkich. Ani ja, ani Severus nie jesteśmy wystarczająco w tym temacie przygotowani.
W związku z powyższym zarówno ja jak i moja żona, bardzo serdecznie zapraszamy Cię na święta do naszego domu. Będzie nam miło gościć Cię przy świątecznym stole. Samochód z Ministerstwa odbierze Was z peronu, 20 grudnia. Weź tylko najpotrzebniejsze rzeczy.
Lucjusz.Siedziałam w prawie pustej już Wielkiej Sali i kończyłam śniadanie. Byłam praktycznie gotowa do podróży, w kremowym sweterku i ciemnych, dopasowanych dżinsach, wystarczyło tylko założyć płaszcz.
Długo biłam się z myślami, czy napisanie do Lucjusza jest dobrym pomysłem, jednak koszmarne sny nawiedzały mnie coraz częściej. Często też wpadałam w furię i ogólnie miałam zły i parszywy nastrój. Nie miałam więc wyboru, Lucjusz był jedyną osobą do której mogłam się w mojej obecnej sytuacji zwrócić. Nie odpisał od razu, a ja odchodziłam od zmysłów. Myślałam, że wyjdę z siebie i stanę obok.
Tak jak przewidziałam, Bal Bożonarodzeniowy został odwołany, bo tak zażyczyła sobie inkwizytor Umbridge, dlatego w okresie przedświątecznym szkoła była bardziej opustoszała niż zwykle. Na dodatek ostatnio głośno zrobiło się o Potterze, który w niewyobrażalnie tajemniczy sposób uratował życie Artura Weasley'a. A najdziwniejsze było to, że dokładnie tej samej nocy, miałam identyczny sen. Tajemnicze miejsce pełne regałów i półek, rudy mężczyzna przechadzając się między nimi oraz olbrzymi, obrzydliwy wąż który go ukąsił. Wyglądało na to, że to nie był taki całkiem zwykły sen.
Wstałam od stołu i zabrałam z ławki torbę, do której wrzuciłam kilka podręcznych rzeczy. Kiedy skierowałam się w stronę wyjścia, drogę przystąpił mi Severus Snape. Przez chwilę patrzyliśmy na siebie w milczeniu.
- Jedziesz? - bardziej stwierdził niż zapytał. Potwierdziłam skinieniem głowy. To były moje pierwsze święta poza Hogwartem.
- Uważaj na siebie i zachowuje się jak należy - wrócił jego pouczający ton głosu.
- Wujku, nie jestem już małą dziewczynką i wiem jak się zachować - bąknęłam. Była to nasza pierwsza wymiana zdań od czasu tamtej nocy, podczas której wykrzyczałam, że go nienawidzę.
- Jak chcesz - zaczęłam powoli - wpadnij jeden dzień do Lucjusza na herbatę. Jestem przekonana, że nie będzie miał nic przeciwko temu.
Severus ani nie potwierdził, ani nie zaprzeczył. W końcu spojrzał na mnie i powiedział:
- Przyjdę wręczyć Ci Twój prezent urodzinowy - wykrzywił usta w czymś w rodzaju uśmiechu.Również uśmiechnęłam się delikatnie.
- Wesołych Świąt, Eileen - powiedział.
- Wesołych Świąt, wujku Severusie - odpowiedziałam, po czym wyszłam z Wielkiej Sali, a potem z zamku. W drodze do powozu usłyszałam bezczelny głos wołający moje nazwisko.
YOU ARE READING
Eileen: Dziedzictwo
FanfictionJak wigilijne niebo krzykiem dziecięcia tak serce rozdarte od chwili poczęcia. wybrać swą drogę to niełatwa sprawa zwłaszcza gdy do wyboru żadnego nie masz prawa. Dziecko które przecież nigdy żyć nie miało, jednak to życie tak bardzo pokochało. Aby...