Siedem: Nie wierzę. Normalnie nie wierzę.

2.8K 162 33
                                    

Droga Eillen,
Tak się składa, że sprawa o której piszesz jest mi doskonale znana z relacji Dracona i Severusa. Miło mi, że to właśnie do mnie zwróciłaś się o pomoc, jednak nie czuję się wystarczająco kompetentny, aby rozmawiać z Tobą na tego rodzaju tematy. Uważam, że najlepszym rozwiązaniem w zaistniałej sytuacji będzie Twoja osobista rozmowa z Czarnym Panem. Jestem przekonany, że wyjaśni Ci wszystko najlepiej z nas wszystkich. Ani ja, ani Severus nie jesteśmy wystarczająco w tym temacie przygotowani.
W związku z powyższym zarówno ja jak i moja żona, bardzo serdecznie zapraszamy Cię na święta do naszego domu. Będzie nam miło gościć Cię przy świątecznym stole. Samochód z Ministerstwa odbierze Was z peronu, 20 grudnia. Weź tylko najpotrzebniejsze rzeczy.
Lucjusz.

Siedziałam w prawie pustej już Wielkiej Sali i kończyłam śniadanie. Byłam praktycznie gotowa do podróży, w kremowym sweterku i ciemnych, dopasowanych dżinsach, wystarczyło tylko założyć płaszcz.

Długo biłam się z myślami, czy napisanie do Lucjusza jest dobrym pomysłem, jednak koszmarne sny nawiedzały mnie coraz częściej. Często też wpadałam w furię i ogólnie miałam zły i parszywy nastrój. Nie miałam więc wyboru, Lucjusz był jedyną osobą do której mogłam się w mojej obecnej sytuacji zwrócić. Nie odpisał od razu, a ja odchodziłam od zmysłów. Myślałam, że wyjdę z siebie i stanę obok.

Tak jak przewidziałam, Bal Bożonarodzeniowy został odwołany, bo tak zażyczyła sobie inkwizytor Umbridge, dlatego w okresie przedświątecznym szkoła była bardziej opustoszała niż zwykle. Na dodatek ostatnio głośno zrobiło się o Potterze, który w niewyobrażalnie tajemniczy sposób uratował życie Artura Weasley'a. A najdziwniejsze było to, że dokładnie tej samej nocy, miałam identyczny sen. Tajemnicze miejsce pełne regałów i półek, rudy mężczyzna przechadzając się między nimi oraz olbrzymi, obrzydliwy wąż który go ukąsił. Wyglądało na to, że to nie był taki całkiem zwykły sen.

Wstałam od stołu i zabrałam z ławki torbę, do której wrzuciłam kilka podręcznych rzeczy. Kiedy skierowałam się w stronę wyjścia, drogę przystąpił mi Severus Snape. Przez chwilę patrzyliśmy na siebie w milczeniu.

- Jedziesz? - bardziej stwierdził niż zapytał. Potwierdziłam skinieniem głowy. To były moje pierwsze święta poza Hogwartem.

- Uważaj na siebie i zachowuje się jak należy - wrócił jego pouczający ton głosu.

- Wujku, nie jestem już małą dziewczynką i wiem jak się zachować - bąknęłam. Była to nasza pierwsza wymiana zdań od czasu tamtej nocy, podczas której wykrzyczałam, że go nienawidzę.

- Jak chcesz - zaczęłam powoli - wpadnij jeden dzień do Lucjusza na herbatę. Jestem przekonana, że nie będzie miał nic przeciwko temu.

Severus ani nie potwierdził, ani nie zaprzeczył. W końcu spojrzał na mnie i powiedział:
- Przyjdę wręczyć Ci Twój prezent urodzinowy - wykrzywił usta w czymś w rodzaju uśmiechu.

Również uśmiechnęłam się delikatnie.

- Wesołych Świąt, Eileen - powiedział.

- Wesołych Świąt, wujku Severusie - odpowiedziałam, po czym wyszłam z Wielkiej Sali, a potem z zamku. W drodze do powozu usłyszałam bezczelny głos wołający moje nazwisko.

Eileen: DziedzictwoWhere stories live. Discover now