Trzydzieści Sześć: Ty mnie nie zawiedziesz.

1.5K 101 44
                                    

Próba zabicia Pottera zakończyła się porażką. Udało mu się zbiec i nikt nie miał pojęcia, gdzie w danym momencie przebywa. Czarny Pan był tak wściekły, że w napadzie szału zabił dwóch stojących najbliżej śmierciożerców. To nie był najlepszy widok. Czarny Pan zabarykadował się w salonie i siedział w nim do samego rana. Wreszcie wezwał mnie do siebie, ale kiedy przyszłam, nie powiedział nic tylko wskazał mi, żebym poszła za nim.

Bez słowa szłam starając się dotrzymać mu kroku. Musiałam prawie biec, żeby nie zostać w tyle. Zauważyłam, że kierujemy się do piwnicy. Drzwi i zamykana na kłódkę krata były pilnowane przez Glizdogona. Mężczyzna widząc Czarnego Pana zgiął się tak, że wydawał się jeszcze mniejszy niż zwykle. Czarny Pan machnął różdżką, a zamek szczęknął. Pchnął drzwi i oboje znaleźliśmy się w piwnicy. Było to duże, szerokie pomieszczenie podzielone na kilkanaście mniejszych. Sufit był niższy, dlatego wyższa osoba musiała nieco się schylić. W końcu zatrzymaliśmy się przed jednym z pomieszczeń, w którym leżał stary siennik i brudny koc.

- Napewno poznajesz naszego gościa, Eileen - Czarny Pan machnięciem różdżki zapalił światło.

- Pan Ollivander, wytwórca różdżek - powiedziałam poznając staruszka, znacznie bardziej pomarszczonego niż kilka lat temu.

- Pan Ollivander powiedział mi, że rdzenie mojej różdżki i różdżki Pottera są bliźniacze i że istnieje między nimi pewnego rodzaju połączenie, a co za tym idzie, nie mogę go zabić. Zaproponował, że zmiana różdżki pomoże i wówczas uda mi się Wybrańca pokonać.

- Różdżka Lucjusza - powiedziałam.

Czarny Pan przytaknął, po czym pchnął mnie delikatnie, żebym weszła z nim do kanciapki, którą zajmował mistrz różdżkarstwa. Mężczyzna skulił się w najmniejszym kąciku, jaki znalazł.

- Twój plan zawiódł, Ollivander. Wymieniłem różdżkę, mimo to rozłupała się na drzazgi, a Potter uciekł.

Mężczyzna skulony na podłodze zasłaniał się rękami, jakby liczył że uchroni go to przed gniewem Czarnego Pana.

- Byłem pewny, że to pomoże... Naprawdę!

- Byłeś pewny? - zadrwił Czarny Pan.

- Tak, tak panie! - mężczyzna prawie płakał. - Przyrzekam na życie!

- Nie wątpię - zasyczał Czarny Pan. - Już zacząłem się martwić, że chciałeś mnie oszukać, Ollivanderze.

Mężczyzna drżał, a mi zaczęło robić się go trochę żal. Stałam jednak niewzruszona czekając co będzie dalej.

- Może powinienem spróbować z inną różdżką? Może rzeczywiście różdżka Lucjusza była za słaba. Eileen, daj mi swoją różdżkę.

Od razu mógł to zrobić, może Potter już by nie żył. Wyjęłam swoją różdżkę dość niechętnie, ale Czarny Pan nie wziął jej do ręki, bo odezwał sie Ollivander.

- Nawet czarny bez i rdzeń z hipogryfa mogą tu nie pomóc. Żeby mieć szansę w walce z panem Potterem potrzebna Ci będzie dużo potężniejsza różdżka. Taka, która nie pochodzi z tego świata.

- Co Ty bredzisz, starcze? - warknął Czarny Pan.

- Słyszałeś legendę o trzech braciach?

Czarny Pan skrzywił się, najwyraźniej tracił już cierpliwość.

- Trzej bracia którzy spotkali na swojej drodze śmierć i dostali od niej trzy dary - tłumaczyłam Czarnemu Panu. - Jeden poprosił o Kamień Wskrzeszenia, który miał moc przywoływania zmarłych zza grobu. Drugi, Pelerynę Niewidkę, która pomagała stać się niewidzialnym. I wreszcie trzeci z darów, czyli Czarna Różdżka. Najpotężniejsza i najsilniejsza ze wszystkich różdżek na świecie. Ale legendy to wciąż tylko legendy - zakończyłam.

Eileen: DziedzictwoWhere stories live. Discover now