Czterdzieści Pięć: Nie popełnij tego samego błędu, co Sara...

1.3K 89 20
                                    

Dni mijały, a ja czułam się coraz lepiej. Rany goiły się dobrze i Dorian uważał, że nawet blizny nie powinny być zbyt widoczne. Najbardziej przeszkadzała mi ta na przedramieniu, gdzie Czarny Pan napisał "suka". Na tą niestety centaur nie mógł nic poradzić. Zostanie ze mna na zawsze jak Mroczny Znak.

Największy problem stanowiła moja noga. Poszarpana łydka nadal była opuchnięta, a kości zrastały się z trudem. Z tego powodu wyraźnie utykałam, a Dorian nie był pewny, czy ta kończyna jeszcze kiedykolwiek wróci do pełnej sprawności. Mimo wszystko byłam mu dozgonnie wdzięczna. Byłam też wdzięczna Lucjuszowi i jego rodzinie za to, co dla mnie robili.

Kilka dni przed świętami czułam się już rewelacyjnie. Odzyskałam siły i stałam się w pełni samodzielna. Postanowiłam więc odwiedzić Severusa. Przez cały czas mojego powrotu do zdrowia nie odwiedził mnie nawet jeden raz, a na żaden z moich listów nie odpisał. Odwiedziłam więc Hogwart bez zapowiedzi.

Weszłam do środka przez główne wejście i od razu zaskoczyła mnie cisza. Hogwart, który pamiętałam przyzwyczaił mnie do gwaru i harmidru. Najwyraźniej rodzeństwo Carrow idealnie spełniało swoją misję podporządkowania sobie uczniów.

Szłam w stronę gabinetu dyrektora, ktory teraz zajmował Snape. Ciągnęłam trochę mogą, ale chodziłam równie szybko, co kiedyś. Minęło mnie kilku uczniów. Każdy następny bardziej przerażony od poprzedniego. U kilku z nich zauważyłam zadrapania i siniaki. Co sie u licha tutaj dzieje?

Wejście do gabinetu Severusa było otwarte, bo wychodziła z niego jakaś uczennica, przeslizgnęłam się więc zanim zdążyło się zamknąć. Znalazłam się przed drzwiami gabinetu, które były uchylone i dochodziły do mnie odgłosy rozmowy. Podeszłam bliżej i już chciałam pukać, kiedy usłyszałam znajomy głos, którego nigdy nie spodziewałam się usłyszeć.

- Dumbledore? - mruknęłam sama do siebie i przycisnęłam się do ściany, żeby lepiej słyszeć.

- Myślę, że nie jest aż tak tępy i szybko go znajdzie. Poza tym jest z nim też Granger więc napewno coś wykombinują.

- Dobrze, dobrze. Bardzo dobrze. - Nie myliłam się. To był głos Albusa Dumbledore. - A co z Eileen?

- Narazie jest bezpieczna w domu Lucjusza - powiedział sucho. - Albusie, ja poświęciłem już o wiele za dużo. Najpierw Sara, potem Lily... Teraz nie mogę stracić jeszcze jej, rozumiesz?

Przyłożyłam dłoń do ust.

- Już niebawem to wszystko się skończy. Póki co, wszystko idzie zgodnie z planem.

- Albusie, nie uważasz, że już za dużo cierpienia kosztowała Twoja droga do zwycięstwa? Zakończ to teraz.

- Nie możemy się wycofać, Severusie. Czarny Pan Ci ufa, nie możemy teraz tego popsuć.

- Ona tam leży, a ja nawet nie mogłem jej odwiedzić - powiedział pretensjonalnie.

- Cierpienie Eileen nie było konieczne, to fakt. Jednak córka musiała być przy ojcu. Tak musiało być, Severusie. Gdyby Eileen od zawsze trzymała stronę Wybrańca, Czarny Pan nie wybaczyłby Ci tego. A ja potrzebowałem, żebyś odzyskał jego zaufanie. Oddałeś mu córkę, a potem zabiłeś mnie. Sprzedałeś mu Pottera. A teraz on przychodzi do Ciebie po rady i pomoc.

- Gdybym wiedział, że to wszystko będzie tyle kosztować... Nigdy bym się na to nie zgodził.

- Teraz już nie masz wyjścia.

Byłam w szoku. Dumbledore poświęcił mnie, żeby w ten sposób Severus zbliżył się do Lorda Voldemorta? A teraz jeszcze Severus jest w zmowie z Dumbledorem i chce tak samo jak on przyczynić się do jego upadku?

Byłam wściekła. Wparowałam do gabinetu i patrzyłam na Severusa z nienawiścią. Był zaskoczony.

- Powiedz mi, że to, co przed chwilą słyszałam to nie prawda.

- Eileen, usiądź.

- Powiedz mi, że wcale nie jestes w zmowie z Dumbledorem!

- Eileen...

- Byłam w niewoli u Zakonu, milczałam jak zaklęta, dałam się zmaltretować, powiesić pod sufitem, połamać sobie kości, napisać brzydkie słowo na ramieniu, a Ty po prostu przez cały czas donosiłeś Dumbledore'owi na Czarnego Pana??

Darłam się jak opętana. Czułam się zraniona, oszukana.

- Dlaczego mi o tym wszystkim nie powiedziałeś? Przecież wystarczył tylko wszystko mi wytłumaczyć. Przeciez bym to zrozumiała! Nie jestem głupią dziewczynką. Jestem mądrzejsza niż Ci się wydaje... 

- Eileen...

- Tak to jest, kiedy się nie rozmawia z tymi, na których nam zależy. Gdybyś mnie nie zbywał, nie burczał na każde zadane przeze mnie pytanie.... Może dzisiaj oboje bylibyśmy w innym miejscu. W lepszym miejscu!

- Dziecko moje...

- Nie! - zawołałam. - Nie będę Cię już więcej słuchać. Mam dość. Pozwoliłeś sobie zabrać wszystko, ale mi już nikt nic nie odbierze. Nie pozwolę na to.

Chciałam wyjść, ale Severus zatrzasnął mi przed nosem drzwi.

- Proszę, posłuchaj chociaż teraz, co mam Ci do powiedzenia...

- Tak? A niby dlaczego, co?

- Nie popełnij tego samego błędu, co Sara...

Milczałam. Do oczu naszły mi łzy.

- Straciłem Sarę na własne życzenie. Tak samo straciłem Lily. Ciebie już nie pozwolę sobie odebrać.

Spojrzałam na niego. Mimo tej wypełniającej mnie po brzegi złości, kochałam tego człowieka.

- Czarny Pan musi zostać pokonany. On nie wierzy w nic. Jedyne, czego pragnie to nieśmiertelności i totalnej, absolutnej władzy. Wiesz jaki jest jego świat, Eileen.

- Pusty - powiedziałam cicho. - Bez miłości, przyjaciół, rodziny, zaufania... Pełny cierpienia i łez. Liczy się tylko władza i potęga.

- Właśnie, Eileen. Chcesz żyć w takim świecie? - pokręciłam głową. - Chcesz rządzić światem, gdzie nie ma nic?

- Nie - szepnęłam.

- Gdybym tłumaczył Ci to wszystko wcześniej, nie zrozumiałabyś. Byłaś zbyt skupiona na spełnianiu oczekiwań Czarnego Pana. Teraz już wiesz na czym to wszystko polega. Przekonałaś się o tym w okrutny sposób.
Schowałam twarz w dłoniach. W przeciągu pół roku mój świat zawalił się poraz kolejny.

- Zakon wyciągnął do mnie rękę, a ja ją odtrąciłam. Gdybym wówczas z nimi została, nie doszłoby do tego wszystkiego.

- Ale wróciłaś - odezwał się Dumbledore z portretu. - Dlaczego?

Spojrzałam ma przenikliwe spojrzenie byłego dyrektora Hogwartu. On też wyciągnął do mnie rękę.

- Bałam się. O Draco. Że go skrzywdzi i że będzie cierpiał. Nie mogłam na to pozwolić.

- Teraz pomyśl o tym wszystkim, co Was łączy. O tym wszystkim co się stało i zastanów się w co wierzysz i czego chcesz.

Jeszcze niedawno, gdybym weszła do gabinetu Severusa i zobaczyła go w takiej sytuacji, od razu powiadomiłabym o wszystkim Czarnego Pana. Ale dzisiaj doskonale wiedziałam o tym, że nie chcę go informować, chociaż mogłabym wówczas odbudować nasze relacje. Chcę, żeby umarł, żeby Harry Potter go dopadł. Chcę widzieć, jak umiera. Gdybym mogła cofnąć czas, drugi raz bym się na to wszystko nie zgodziła. Wybrałabym inną drogę.

Podeszłam bliżej, a dłonie oparłam na blacie biurka dyrektora. Spojrzałam na niego, a następnie na Dumbledore. Uśmiechał się. Szczerze i po przyjacielsku.

- To jaki jest plan?

Eileen: DziedzictwoWhere stories live. Discover now