Osiemnaście: Może gdybyś miał coś pod żebrami, umiałbyś to zrozumieć?

1.8K 94 57
                                    

Dom Severusa opuściłam dość późno, a na horyzoncie zaczynało budzić się słońce. Modliłam się w duchu, że uda mi się przemknąć niepostrzeżenie, a Czarny Pan nawet nie domyśli się, że przez całą noc mnie nie było.

Pospiesznie przemknęłam korytarzem do komnatki, która tymczasowo służyła za moją sypialnię. Odetchnęłam z ulgą. Chyba się udało.

Kiedy jednak otworzyłam drzwi, aż pisnęłam przerażona, bo w drzwiach stał Czarny Pan.

- Gdzie Ty się szlajasz? Po nocy? Sama? Bez mojej zgody i, co ważniejsze, bez mojej wiedzy? - zapytał patrząc na mnie badawczo.

- Byłam u mamy - skłamałam bezczelnie patrząc mu w oczy. Nie przejdzie to kłamstwo. Oj nie przejdzie.

- Czyżby? - zasyczał. - Tak nagle stałaś się niewidzialna, że Fenrir Cię nie zauważył?

- Śledzisz mnie?? - zapytałam wściekła.

- Dziwisz się? - syknął - Jesteś nie posłuszna, podważasz moje zdanie i mój autorytet.

Owszem, bo praktycznie za każdym razem miałam zupełnie odmienne zdanie. Nie powiedziałam jednak tego na głos.

- Odejdź, chcę zostać sama - prychnęłam.

- Sama? - warknął.

- Owszem, nastolatki czasami tak mają, to takie dziwne? - krzyknęłam. - Ale przecież Ty się nie znasz na nastolatkach.

- Za dużo sobie pozwalasz, młoda damo - warknął.

- Nie jestem damą - odszczekałam.

- Byłaś u Severusa - powiedział.

- Byłam - odpowiedziałam napastliwie.

- Powiedziałem Ci wyraźnie, że Draco zasłużył sobie na to i żebyś się w to nie wtrącała.

- Zasłużył?? - zaśmiałam się. - On nawet nie zdążył Cię zawieść, a Ty dałeś go wilkołaków na obiad? 

- Lucjusz...

- Lucjusz?? - przerwałam mu, a Czarnemu Panu się nie przerywa. - Lucjusz już pokutuje za to, że Cię zawiódł. Mógłbyś mu dać spokój! I jego rodzinie zresztą też.

- Rodzina - prychnął. - Rodzina Malfoy'a to najlepszy przykład potwierdzający moje słowa.

- O tym, że najbliższe Ci osoby prędzej czy później i tak przyczynią się do Twojego upadku?? Tak, wiem. Słyszałam to tyle razy, że aż chce mi się rzygać.

Milczał, a ja wiedziałam, że w tym momencie traci resztki cierpliwości. I tak pozwalał mi na większą zuchwałość niż innym Śmierciożercom, ale to nie zmieniało faktu, że aż kipiał ze wściekłości.

- Pójdziesz do Severusa i rozkażesz wylać mu ten eliksir - zasyczał bardzo złowieszczo.

- Nie. - powiedziałam nie kryjąc mojej nienawiści do tego, jaki jest.

- Chyba się przesłyszałem. Coś Ty powiedziała?

Spojrzałam mu głęboko w oczy, moje źrenice aż płonęły nienawiścią.

Eileen: DziedzictwoWhere stories live. Discover now