Dom Severusa opuściłam dość późno, a na horyzoncie zaczynało budzić się słońce. Modliłam się w duchu, że uda mi się przemknąć niepostrzeżenie, a Czarny Pan nawet nie domyśli się, że przez całą noc mnie nie było.
Pospiesznie przemknęłam korytarzem do komnatki, która tymczasowo służyła za moją sypialnię. Odetchnęłam z ulgą. Chyba się udało.
Kiedy jednak otworzyłam drzwi, aż pisnęłam przerażona, bo w drzwiach stał Czarny Pan.
- Gdzie Ty się szlajasz? Po nocy? Sama? Bez mojej zgody i, co ważniejsze, bez mojej wiedzy? - zapytał patrząc na mnie badawczo.
- Byłam u mamy - skłamałam bezczelnie patrząc mu w oczy. Nie przejdzie to kłamstwo. Oj nie przejdzie.
- Czyżby? - zasyczał. - Tak nagle stałaś się niewidzialna, że Fenrir Cię nie zauważył?
- Śledzisz mnie?? - zapytałam wściekła.
- Dziwisz się? - syknął - Jesteś nie posłuszna, podważasz moje zdanie i mój autorytet.
Owszem, bo praktycznie za każdym razem miałam zupełnie odmienne zdanie. Nie powiedziałam jednak tego na głos.
- Odejdź, chcę zostać sama - prychnęłam.
- Sama? - warknął.
- Owszem, nastolatki czasami tak mają, to takie dziwne? - krzyknęłam. - Ale przecież Ty się nie znasz na nastolatkach.
- Za dużo sobie pozwalasz, młoda damo - warknął.
- Nie jestem damą - odszczekałam.
- Byłaś u Severusa - powiedział.
- Byłam - odpowiedziałam napastliwie.
- Powiedziałem Ci wyraźnie, że Draco zasłużył sobie na to i żebyś się w to nie wtrącała.
- Zasłużył?? - zaśmiałam się. - On nawet nie zdążył Cię zawieść, a Ty dałeś go wilkołaków na obiad?
- Lucjusz...
- Lucjusz?? - przerwałam mu, a Czarnemu Panu się nie przerywa. - Lucjusz już pokutuje za to, że Cię zawiódł. Mógłbyś mu dać spokój! I jego rodzinie zresztą też.
- Rodzina - prychnął. - Rodzina Malfoy'a to najlepszy przykład potwierdzający moje słowa.
- O tym, że najbliższe Ci osoby prędzej czy później i tak przyczynią się do Twojego upadku?? Tak, wiem. Słyszałam to tyle razy, że aż chce mi się rzygać.
Milczał, a ja wiedziałam, że w tym momencie traci resztki cierpliwości. I tak pozwalał mi na większą zuchwałość niż innym Śmierciożercom, ale to nie zmieniało faktu, że aż kipiał ze wściekłości.
- Pójdziesz do Severusa i rozkażesz wylać mu ten eliksir - zasyczał bardzo złowieszczo.
- Nie. - powiedziałam nie kryjąc mojej nienawiści do tego, jaki jest.
- Chyba się przesłyszałem. Coś Ty powiedziała?
Spojrzałam mu głęboko w oczy, moje źrenice aż płonęły nienawiścią.
![](https://img.wattpad.com/cover/84626600-288-k733935.jpg)
YOU ARE READING
Eileen: Dziedzictwo
FanfictionJak wigilijne niebo krzykiem dziecięcia tak serce rozdarte od chwili poczęcia. wybrać swą drogę to niełatwa sprawa zwłaszcza gdy do wyboru żadnego nie masz prawa. Dziecko które przecież nigdy żyć nie miało, jednak to życie tak bardzo pokochało. Aby...