Rozdział 8

45.1K 1.4K 236
                                    


-Cześć-przywitałam się z wielkim bananem na twarzy i wtuliłam w mojego chłopaka.-tęskniłam.

-Ja też miśka-zaśmiał się przyciągając do siebie, aby po chwili pocałować długo i namiętnie w usta.-to co robimy? Mam już nawet pomysł-poruszył dwuznacznie brwiami, wepchał mnie do domu i przyszpilił do ściany.

-Nie Finn-zparzeczyłam.-wiesz, że...nie jestem jeszcze gotowa na sex.

-To kiedy będziesz?-warknął zirytowany.

-Mam tylko pietnaście lat. Daj mi czas.

-Kochanie, daje ci go bardzo dużo. Ale po prostu nie mogę czekać wiecznie.

-Błagam cię-pogłaskałam go po policzku, a chłopak lekko się uśmiechnął.

-Ale nie każ mi czekać długo-mruknął.

Obudziłam się i usiadłam gwałtownie na łóżku. Znowu mi się przyśnił. Prawie co noc. Miałam tydzień spokoju i znowu męcza mnie te sny w postaci mojego byłego chłopaka. Zniszczył mnie. Nie wybaczę mu tego. Zniszczył mnie, moją psychikę i moją podświadomość. Zniszczył mnie całą i chociaż minęły już dwa lata nadal cholernie się boję.

Spojrzałam na swój telefon i zdziwiłam się widząc godzinę 1:10. Spałam parę godzin i nie czuję się najlepiej. Zeszłam więc po cichu na dół, aby zrobić sobię herbatę. Skoro tu mieszkam to raczej mogę jeść i pić bez pozwolenia.

Usiadłam przy stole i zaczęłam po woli pić herbatę przy okazji będąc myślami gdzie indziej.

Moje rozmyślenia przerwał ktoś schodząc na dół. Przestraszyłam się słysząc, że ktoś zmierza w stronę kuchni. A jak to Alice albo Reychel? Nie będą zachwycone, że siedzę o tej godzinie.

-Nie spisz?-usłyszałam męski szept należący do Mike'a. Chłopak przyszedł w samych bokserkach i jakby nigdy nic zaczął nalewać sobie wody do szklanki, a ja zaczerwieniona odwróciłam wzrok aby na niego nie patrzeć.

-Nie mogłam spać-mruknęłam cicho.

-Czemu?-spytał siadając obok mnie i obejmując rękami wodę. Boże, nadal siedział przy mnie półnagi, a ja jestem pewna, że zauważył moje rumieńce.

-Złe sny-odparłam wzruszając ramionami.-a Pan? Czemu nie śpi.

-Często budzę się w nocy gdy jestem głodny lub chce mi się pić. To u mnie norma. Co ci się śniło-bałam się, że o to spyta. Nikt nie wie o moich koszmarach i o tym co dokładnie mi się śni.

-Ym...nic...nic takiego-mruknęła popijając herbatę.

-Okey. Jak chcesz-wzruszył ramionami.

-Pójdę już do siebie-odparłam wstając z krzesła. Chciałam wyjść z kuchni, ale Mike złapał mnie za nadgarstek, a ja spojrzałam w jego stronę. Siedział i patrzył się na mnie tymi ciemnymi oczami.

-Wszystko okey?-spytał.

-Tak. Pójdę spać. Dobranoc-rzuciłam i pobiegłam do swojego pokoju na górę.
***

Obudziłam się następnego dnia o siódmej. Niezbyt się wyspałam, ale musiałam wstać i szybko się ogarnąć.  Państwo Alice i Gorg wyszli do pracy, Reychel na zakupy, a Michael poszedł do kolegów. Szybko zajęłam się robieniem obiadu, ale byłam tak zmęczona, że prawie ukroiłam palca, a potem go spaliłam.

-Cholera-syknęłam gdy wypadł mi z rąk garnek, a makaron wysypał się na podłogę. Chciałam zacząć go zbierać, ale gdy poczułam lekki dotyk na talii podskoczyłam z przerażenia.

-Wszystko okey?-wyszeptał Mike, a ja szybko pokiwałam głową.-jesteś jakaś blada i nieobecna.

-Ym..wszystko okey-mruknęłam i schyliłam się, aby pozbierać makaron, a Michael zrobił to samo.-nie wyszedłeś?

-Odwołaliśmy-odparł krótko.-źle wyglądasz.

-Źle spałam-mruknęłam wyrzucając makaron do kosza.

-Może się zdrzemnij. Na prawdę jesteś blada.

-Nie. Nie chce. Posprzątam. Pana rodzice by mnie wylali z pracy.

-Moi rodzice wracają wieczorem-zaśmiał się.-zdążyć się przespać.

-Nie chce...

-Nalegam. Idź do pokoju, włącz jakiś film i odpocznij. Wczoraj z tego co wiem nie spałaś za dobrze.

-Czuję się...okey-mruknęłam i przetarłam zaspanę oczy. Prawda była taka, że jestem trochę senna, ale gdyby ktokolwiek się dowiedział nie miałabym już tej pracy.

-Właśnie widzę-zaśmiał się.-Daphne, idź na górę.

-Ym...nie. Muszę jeszcze posprzatać-odwróciłam się i zaczęłam ścierać blat, aż nie poczułam jak coś mnie podnosi. A właściwie ktoś.

-Co pan robi!?-pisnełam gdy Mike niósł mnie jak panną młodę na górę.

-Nie chciałaś po dobroci to cie zanoszę.

-Niech pan puści. Ja muszę sprzątać, a poza tym...jestem ciężka-rzuciłam na co mężczyzna głośno prychnął. Wiedząc, że nie miałam z nim szans już się nie odezwałam. Mike położył mnie na łóżku i uśmiechnął się szeroko.

-Teraz jest Pan zadowolony?-rzuciłam.

-Oczywiście-zaśmiał się i podał mi bilota.-miłego odpoczynku!-krzyknął wybiegając z pokoju.

Nawet od tyłu wygląda seksownie.



Jesteś tylko mojaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz