Rozdział 11

43.6K 1.3K 84
                                    

Weszliśmy do domu, ale na szczęście nikt nie zauważył naszego powrotu. Musielibyśmy się gęsto tłumaczyć dlaczego wróciliśmy razem i co robiliśmy. A jestem pewna, że nikomu by się to nie spodobało.

-Pójdę do siebie-odparłam, a chłopak kiwnął głową i pocałował mnie w skroń co było...O MATKO! Najlepszym uczuciem na świecie. Uśmiechnęłam się i cała zaczerwieniona pobiegłam na górę. Rzuciłam się na łóżko i głośno westchnęłam. Znowu to zrobiłam. Znowu go zawiodłam. Był szczęśliwy, że go odwiedziłam, a tu znowu zrobiłam mu wode w mózgu i zostawiłam.

-Jesteś suką Daphne-warczałam sama do siebie. Później odblokowałam telefon i robiłąm to co zawsze gdy się nudzę-oglądałam zdjęcia. Na moim telefonie było pełno różnorodnych zdjęć, ale najwięcej zajmowały fotografie kota. Mimo, że oglądałam je setki razy to i tak nigdy mi się nie nudziły.

Zobaczyłam jednak folder którego nienawidziłam całym sercem i nie wiedzieć czemu nie usunęłam go. Kliknęłam w folder o nazwie "Finn" i zaczęłam przeglądać zdjęcia czując jednocześnie złość, smutek i nudności. Byłam tam ja z moim byłym chłopakiem. Powtórzę. Z BYŁYM. Było tam wiele naszych zdjęć: ze śmiesznymi minami, jak się całujemy, z randek i z niektórych wycieczek lub tak zwane "przypały". Nasze ostatnie zdjęcie było na plaży gdy Finn mnie obejmował, a ja wystawiałam język do zdjęć. On jednak był trochę znudzony. Pamiętam jak mówił, że nie chce już robić tych głupich zdjęć, ale zrobiliśmy. Ostatnie. A potem się rozstaliśmy.

-Pierdol się Finn-syknęłam sama do siebie i wykasowałam z nim folder. Odłożyłam telefon na łóżku i pobiegłam na dół do pani Alice która mnie wołała.

-Wiesz która godzina?-fuknęła.-prawie dwunasta-powiedziała nie dając mi dojść do słowa.- a my o czternastej jemy obiad. A zaczęłaś?

-O boże. Na śmierć zapomniałam. Przepraszam. Za niedługo obiad się pojawi.

-Mam nadzieję-warknęła ubierając swój długi płaszcz.-wychodzę na kawę. Gorg po mnie przyjedzie więc wrócimy razem.

-Dobrze-rzuciłam kierując się do kuchni. Miałam już pomysł na obiad, ale musiałam pomyśleć jeszcze nad deserem. Po długim szperaniu po internecie znalazłam przepis na dość łatwe ciasto czekoladowe. Gdy obiad się piekł, ja wyciągnęłam wszystkie składniki i zaczęłam robić ciasto według przepisu. Szło mi całkiem nieźle.

-Ładnie pachnie-mruknął Mike wchodząc do kuchni.-robisz ciasto?

-Mhm. Stwierdziłam, że dzisiaj zaszaleje i zrobie coś słodkiego-odparłam rozpijając jajka.

-Może ci pomogę?

-Nie. Nie trzeba. To prosty przepis.

-Oj no nie daj się prosić. Wiesz...zawsze chciałem pomóc komuś przy cieście. To takie moje marzenie.

-Serio?-odwróciłam się w jego stronę.

-Tak, ale mama nigdy nie robiła ciasta. Jako mały chłopczyk czesto pytałem cyz coś razem upieczemy, ale jej odpowiedź zawsze była taka sama: "Nie mam czasu"

Spojrzałam w jego smutne oczy i zrobiło mi się go żal. Gdy byłam mała co weekend potrafiłam siedzieć z mamą w kuchni i piec lub coś gotować.

-Co dzisiaj robimy?-spytałam wskakujac na krzesełko, aby zobaczyć co robi mama.

-Dzisiaj możemy zrobić babeczki, co ty na to?-pociągnęła mnie lekko za kucyka a ja pisnęłam o mało nie spadając z krzesła.

-Tak!  Babeczki. Z czekoladą i żelkami?

-Jeżeli chcesz-odparła a ja przytuliłam ją do siebie.

-Jesteś najlepsza mamuś!

-Wiem skarbie-schyliła się i pocałowała mnie w główkę.-a teraz idź wyciągnij jajka z lodówki. Tylko ostrożnie.

-Tak jest!-zasalutowałam zeskakując z krzesła.

To od niej nauczyłam się większości przepisów. Mogłam cały dzień przesiedziec z nią w kuchni i eksperymentować. Szkoda, że Michael nie miał takiego szczęścia.

-Dobra, chodź. I tak sobie sama nie poradzę-odparła, a chłopak szeroko się uśmiechnął.

Jesteś tylko mojaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz