Rozdział 40

32.8K 1K 184
                                    

Staliśmy chwili w ciszy. Ja oczywiście jak najdalej oparta o ścianę. Mike co chwile na mnie patrzył, a jego rodzice byli skupieni na Reychel która w dalszym ciągu była wściekła.

-Może to gdzieś położyłaś-zaczął Gorg.-aby...zgubiłaś...

-Nie-zaprzeczyła gwałtownie.-nie ubierałam go od bardzo dawna. Trzymałam go w mojej toaletce. Kosztował fortunę i był dla mnie niezwykle ważny. A dzisiaj rano go tam nie było.

-Do czego zmierzasz?-zapytał Mike.

-Jest tylko jedna osoba która mogła go ukraść-spojrzała na mnie, a za chwile wszyscy pozostali. Zrobiło mi się gorąco. Otworzyłam szeroko oczy wiedząc o co jej chodzi.-tylko jedna osoba sprząta i ma dostęp do pokoji.

Nie wierzę, że oskarża mnie o coś takiego. Wiem, że robi to specjalnie. Otworzyłam szeroko usta, aby zaraz znowu je zamknąć.

-Sądzisz, że...-zaczął Gorg, ale blondynka mu przerwała.

-Tak. Jestem pewna, że Daphne go ukardła.

-Co?!-krzyknęłam.-ja...przecież ja nie wchodzę do waszego pokoju bez pozwolenia. Nigdy tam nie wchodziłam.

-To dlaczego niby nie ma łańcuszka?-oparła się o ściane i uniosła brew.

-Może sama chcesz mnie wkopać, co? Nie lubisz mnie i ja dobrze o tym wiem.

-Oskarżasz mnie o kłamstwo?-syknęła i spojrzała na rodziców Mike'a.-zatrudniliście złodziejkę.

-Reychel-odezwał się Mike.-jestem pewna, ze Daphne nie ukradła twojego łańcuszka.

-A czemu ty jej tak bronisz?-syknęła Alice.-mamy w domu złodziejkę.

-A masz dowody?-bronił mnie Mike.

-Uważasz, że Reychel kłamie?-spytała jego matka.-wiedziałam, że wzięcie młodej sprzątaczki to głupi pomysł. I widzicie do czego doszło? Teraz kłamie i jeszcze bezczelnie mówi, że to nie ona.

-Bo ja jestem niewinna-pisnęłam przerażona.-nigdy bym nie ukradła. Po co mi to?

-A skąd ja mam wiedzieć?-fuknęła Reychel.-przeszukajcie jej pokój.

-Bardzo proszę-rzuciłam dumnie.-idźcie i go przeszukajcie.

Pani Alice spiorunowała mnie pogardliwym spojrzeniem i razem z mężem i Reychel poszli na górę.

-Mike..ja na prawdę nie...

-Wierzę Ci-powiedział mężczyzna.-wiem, że to sprawka Reychel i zrobię wszystko, żeby cie uniewinnić.

-Po co jej to?-zapytałam łamiącym się głosem.-jak znajdą coś przeciwko mnie mogę pożegnać się z pracą.

-Nie pozwolę na to-pocałował mnie w czoło.-Reychel kłamie, a rodzice, zwłaszcza moja matka jej wierzy. Ale ja nie. Chodź, zobaczymy co robią.

Położył dłoń na moich plecach więc poszłam na górę do swojego pokoju. Rodzice Mike'a przeszukiwali mój pokój, a Reychel stała z uśmiechem. Zobaczyłam jeszcze uśmieszek rzucany do Mike'a. Byłam przerażona. Nie wiedziałam czego się mam spodziewać. Reychel jest zdolna do wszystkiego. Mike dyskretnie chwycił mnie za ręke, aby dodać mi otuchy i żeby mi przekazać, że jest ze mną.

Nagle zauważyłam jak Pani Alice wyciąga coś spod poduszki. Coś srebrnego, błyszczącego.
Łańcuszek.
Serce momentalnie mi stanęło, a oczach pojawiły łzy.

-Przysięgam, że ja tego nie wzięłam-powiedziałam.

-To jakim cudem znalazł się pod twoją poduszką?-fuknęła kobieta.-wiedziałam, że to zły pomysł. Daliśmy ci pracę i ty tak bezczelnie nas okradałaś. Co jeszcze ukradłaś?

-Nic. Przysięgam-wychlipiałam.-to nie ja go tam dałam.

-Jasne. Jakimś magicznym sposobem się tutaj znalazł-sarknęła kobieta.-jesteś rozpieszczoną gówniarą i tyle.

-Alice-zaczął ostrożnie jej mąż.

-Zamierzacie trzymać w domu złodziejkę?-spytała Reychel z tym swoim uśmieszkiem.

-Oczywiście, że nie-prychnęła kobieta.-jeszcze dzisiaj spakujesz swoje rzeczy i się z tąd wyprowadzisz.

-Ty chyba żartujesz!-oburzył się Mike.

-A co? Masz jakiś problem?-spytała mama syna.-czemu tak bronisz tej gówniary!? Co? Może macie romans-wypaliła. Cisza. Słychać było tylko nasze oddechy. Spuściłam głowę w dół, a Mike spiorunował mamę wzrokiem. Oczy kobiety się rozszczerzyły.

-Mike...powiedz, że to nieprawda!

-Prawda-odezwała się Reychel z chytrym uśmieszkiem.-Mike ma romans ze sprzątaczką.

Alice zakryła sobie usta ręką.

-Mike...czy ona...mówi prawdę?-syknęła.-odpowiedz!!-ryknęła na całe gardło.

-Tak-westchnął.-jestem z Daphne czy wam się to podoba czy nie-rzucił, a kobieta potarła skroń.

-To jakiś chory sen. Ty nie możesz być z nią! Wykluczone!

-Za późno-rzucił.

-Alice, przestań-próbował znowu jej mąż.

-Ty nic mu nie powiesz? Nasz syn jest z pieprzoną sprzątaczką! Jak teraz pokażemy się na ulicy.

-Mamo-syknął Mike, a ja poczułam pierwsze łzy na policzkach.

-Skoro jest szczęśliwy-westchnął ojciec.-ja nie wybieram mu dziewczyny.

-Nie wierzę! Ty przeciwko mnie!-ryknęła w jego stronę.-Michael ma mieć porządną dziewczynę, a nie jakąś sprzątaczkę. Z resztą teraz byłą sprzątaczką.

Wiedziałam, że to koniec. Straciłam pracę i wyląduje pod mostem.

-Miałyśmy umowe-syknęła w moją strone Alice.-miałaś nie zbliżać się do mojego syna. A nie dość, że go uwiodłaś to jeszcze okradłaś nas! Co on w tobie w ogóle widzi?

-Dość-przerwał brunet.-nie pozwolę ci jej obrażać?

-Bo co? Ona rozbija naszą rodzinę. Czy ty tego nie widzisz!

-To ty ją rozbijasz-warknął jej syn.

-Nie prawda!-oburzyła się i wskazała palcem na mnie.-przyjęcie jej to był duży błąd. Wiedziałam, że takie młode nie nadają się do pracy. Prędzej czy później będą z nią kłopoty, dlatego nigdy jej nie lubiłam...

-Alice...

-Zamilcz Gorg-ucięła.-ukradaś nas i uwiodłaś mojego syna. Już tutaj nie pracujesz.

-Ale...ja nie mam gdzie mieszkać-wyłkałam.

-Nie obchodzi mnie to. Do jutra ma cie tu nie być. Spakuj swoje rzeczy i się wynoś.

-Alice...

-Zamknij się!-krzyknęła do swojego męża.-i nie praw mi tu teraz morałów, żebym to przemyślała. Ona znika z naszego życia.

-Nie zrobisz tego-powiedział Mike.

-Zrobie. Właściwie już zrobiłam. Masz czas do jutra. Oddajesz kluczyki i wychodzisz z tego domu. Zwalniam cie-po czym wyszła z pokoju, a za nią Reychel z radością.

-Przykro mi-wyszeptał Gorg wychodząc zaraz za nimi. Wszystkie hamulce puściły. Usiadłam na podłodzę i zaczęłam szlochać. Mike kucnął obok mnie i położył dłonie na kolanach.

-Nie płacz Daphne.

-Ja już nie potrafię...-wychlipiałam.-nie mam gdzie mieszkać, a zanim znajdę pracę miną wieki.

-Coś wymyślimy-złapał moją twarz w dłonie i pocałował w czoło.-nie przejmuj się. Nie zostawie cie samej.

-Boję się Mike. Tak bardzo się boje.

-Obiecuje, że coś wymyślimy. Razem. Tylko proszę nie płacz. Nienawidzę gdy płaczesz.



No to się porobiło XD
Jak sobie poradzi Daphne? Jak myślicie?



Jesteś tylko mojaWhere stories live. Discover now