Rozdział 21

41.8K 1.2K 155
                                    

Mimo, że dochodziła pierwsza godzina nie chciałam spać. Siedziałam w swoim łóżku czytając swoją ulubioną książkę.  Zagłębiłam się w lekturze i nie zobaczyłam jak ktoś wchodzi do domu. Dopiero gdy ten ktoś stanął w drzwiach podskoczyłam przestraszona.

-Mike. Już jesteś?

-Tak. Strasznie mi się tam nudziło.

-A rodzice? Reychel?

-Zostali. Powiedziałem, że się źle czuję i wróciłem. Ten bankiet to istny koszmar-podszedł do mnie i rzucił się na łóżku, a ja poklepałam go po ramieniu.

-Współczuje ci, ale już nie musisz tam wracać.

-Na szczęście-jęknął.

-A teraz idź się przebrać, bo pewnie jest ci niewygodnie.

-W cholerę-warknął. Wstał z łóżka i momentalnie pozbył się garnituru i krawata zostając w samych bokserkach.

-Mike!-pisnęłam zasłaniając dłonią oczy.-oszczędź mi widoku i się ubierz.

-Nie podoba ci się?-zaśmiał się i usiadł obok mnie, a ja odwróciłam speszona wzrok.

-Idź się ubrać.

-Tak mi wygodnie-wzruszył ramionami, a ja pokręciłam rozbawiona głową.-szkoda, że tam cie nie było. Wolałem z tobą tańczyć i z tobą tam siedzieć a nie z tą blond zdzirą. Co robiłaś przez ten czas?

-Oglądnęłam coś i czytałam-powiedziałam krótko.

-To teraz możesz porobić coś ciekawszego?

-Co masz na myśli?

Mike zaśmiał się szeroko, a później podniósł i zawisł nade mną całując mnie mocno i gwałtownie  usta. Położyłam dłonie na jego torsie oddając pocałunek. Ręce Mike badały moje ciało, ale nie posuwał się daleko. Dotykał mojego brzucha, biodra i nogi, a mnie przechodził przyjemny prąd. Jednak gdy wsunął dłonie pod moją bluzkę i zaczął iść wyżej odepchnęłam go gwałtownie i usiadłam na łóżku.

-Mike, nie-rzuciłam krótko i zaczęłam drżeć. Wspomnienia. Cholerne wspomnienia.

-Co się stało?Daphne-mężczyzna usiadł obok mnie i objął ramieniem.-zrobiłem coś nie tak?

-To nie twoja wina-wyszeptałam.-ja po prostu...boję się.

-Czego? Jesteś...dziewicą?-spytał, a ja zesztywniałam. Bałam się tego. Tak cholernie się bałam.

-N...nie. Ale...-zaczęłam się jąkać, a z moich oczu leciały łzy.

-Daphne-Michael przytulił mnie do swojego nagiego torsu.-o co chodzi. Powiesz mi?

Wzięłam głęboki wdech. Ufam mu. Ufam mu i chce, żeby znał prawdę. Ale czy jestem na to gotowa? Czy chce, żeby...znał prawdę. Nie chce do tego wracać, ale muszę mu powiedzieć dlaczego tak zareagowałam na zbliżenie.

-To było dwa lata temu...-zaczęłam.

-Cześc Finn-przywitałam się ze swoim chłopakiem całując czule w usta.

-Hej. Patrz co mam-wskazał na siatki z alkoholem, a ja uszczęsliwiona pociągnęłam go na górę do swojego pokoju. Nalał nam po szampanie i wypiliśmy pare lampek. Później też wypiliśmy troche wódki, więc byłam troche pijana, ale nadal kontaktowałam.

-Pyszny ten szampan-powiedziałam. Finn odstawił jednak alkohol na stół i usiadł bliżej mnie całując mnie po szyji.-Finn..co...co ty robisz?

-To na co mam ochotę od bardzo dawna-wyszeptał.

-Finn, ja...nie jestem gotowa.

-Zamknij się-syknął.-mówisz tak od paru lat. Nie będe dłużej czekał.

-Finn-w moich oczach zebrały się łzy.-ja nie chce.

-Masz dziewietnaście lat do kurwy, a nigdy nie uprawiałaś sexu-syknął i pchnął mnie na łóżko.-będe tym pierwszym.

-Finn nie-krzyczałam gdy ten całował mnie po szyji ściągając moje spodnie.-Finn!

-Krzyki zostaw na później-mruknął drażniąc moje miejsce intymne przez materiał majtek. Strasznie płakałam. Byłam przerażona. Ściągnął moją bluzkę, a później stanik. Nie miałam siły, żeby się uwolnic. Był za silny. Zaczął całować moje piersi i ugniatać je rękami. Nie był delikatny więc płakałam nie tylko ze strachu, ale też z bólu.

-Finn..to boli-wyłkałam.

-Boleć będzie później-wysapał i zaczął lizać moją pierś. Leżałam pod nim całkiem naga. On również pozbył się ubrań i bokserek. Nie chciałam przeżyć swojego pierwszego razu będąc zgwałcona. I to przez chłopaka któremu ufałam.

Finn zaczął całować mnie po szyji, potem po piersiach i po brzuchu, aż doszedł do mojego miejsca gdzie wsadził język i mruknął, a ja zaszlochałam z obrzydzenia.

-Jesteś mokra-wymruczał oblizając usta.-mmm...

-Finn, zostaw mnie-starałam się go odepchać, ale ten chwycił za moje dłonie uniemożliwiając mi ruch.

-Teraz się zabawim-warknął i jednym ruchem we mnie wszedł. Krzyknęłam z potwornego bólu gdy poruszał się we mnie gwałtownie i szybko.

-FINN!-wrzeszczałam szlochając jednocześnie.-błagam cie, to boli!

-Niedługo minie-wysapał poruszając się tak szybko, że nie mogłam złapać tchu.

-Ja...ja nie chce-szlochałam. Ból mijał, ale zastępywało go obrzydzenie.

-Jesteś ciasna. To mnie podnieca-wysapał poruszając się coraz szybciej. Ryczałam najgłośniej jak umiałam. Swoje ręce umieścił na moich pośladkach które zaczął szczypać i mocno ściskać. Jęczałam, ale z bólu.

-Dojdź dla mnie skarbie. Krzycz moje imie-wyjęczał wykonujać kilka ostatecznych pchnięć, a potem upadł na mnie wziąż będąc we mnie. Płakałam tak strasznie głośno.

-Byłaś cudowna. Zabawimy się jeszcze kiedyś-powiedział po czym szybko już ubrany wybiegł z pokoju.

-A je leżałam skulona i cała obolała na łózku-zakończyłam opowiadać mu końcówke mojej historii. Przytulałam się do niego mocząc jego klatkę swoimi łzami które w ogóle się nie kończyły.-on...mnie zgwałcił i zostawił. Przez parę dni nie mogłam w ogóle chodzić. Czułam do siebie obrzydzenie. Miesiącami nie wychodziłam z domu. Zamknęłam się w sobie. Bałam się facetów. Myślałam, że to zło. Ja...tak bardzo się bałam. Ufałam mu. Był moją jedyną miłością. A on tak mnie potraktował.

-Zabiłbym skurwiela-odezwał się przyciągając bliżej siebie.-nie wiedziałem Daphne. Przepraszam. Gdybym go zobaczył zabiłbym go. Nie miałbym w ogóle litości. Skurwiel na to by zasłużył po tym co ci zrobił-poczułam delikatny pocałunek na czubku głowy.

-To było obrzydliwe...

-Wiem kochanie, wiem.

KOCHANIE KOCHANIE KOCHANIE KOCHANIE KOCHANIE!

-Ty...taki nie jesteś, prawda?-wyłkałam w jego klatke piersiową.

-Oczywiście, że nie aniołku. Nie krzywdzę kobiet ani nikogo innego jeżeli nie zasłużą. A ciebie nie mógłbym skrzywdzić. Chce cie chronić. I nie pozwolę, żeby znowu ci się to przydarzyło.

-Dziękuje-wyłkałam, a Mike cmoknął mnie w czoło.

-A teraz się prześpij. Zostałbym z tobą, ale rodzice by nas zobaczyli.

-D...dobrze. Dobranoc Mike.

-Dobranoc skarbie-starł kciukiem moje łzy i pocałował w czoło, a później wyszedł, a ja położyłam się i po kilku minutach cichego szlochania zasnęłam.

Jesteś tylko mojaWhere stories live. Discover now