Rozdział 53

30.1K 932 139
                                    

Moją pierwszą reakcją był szok. Szeroko otworzyłam usta oraz oczy z którym wydostało się pare łez. Ludzie stali wciąz tworząc idealny napis jakby czekali na moją odpowiedź. Wśród takiego tłumu na pewno jest Vivian i Erica, ale ich nie widziałam, bo ludzie byli malutcy z tej perspektywy, a mimo to napis wielki i jestem pewna, że każdy z tej wysokości bez problemu by przeczytał. Nie wiem jak udało im się zrobić taki napis. I teraz wszystko złączyłam w całość. Przyjazd przyjaciółek, ich potajemne mierzenie siebie nawzajem wzrokiem, te uśmieszki i przede wszystkim ta energia i podekscytowanie. Później Mike z wielkim bukietem róż, balon, wyznanie miłości i rozmawianie na wiele tematów, abym nie patrzyła przez chwilę na dół.

-Boże-wyszeptałam ścierając łzy.-to...to niesamowite. Mike...jakim ty...-urwałam w pół zdania odwracając się w jego stronę. Mężczyzna trzymał w ręku czerwone pudełeczko i klęknął na jedno kolano.

-Daphne, jesteś najlepszym co mnie w życiu spotkało. Kocham cie jak wariat i nie mogę tak dłużej. Niedługo zostaniemy rodzicami, więc musiałem zadać ci pytanie dzisiaj. Wyjdziesz za mnie?

Położyłam dłoń na ustach i gwałtownie wciągnęłam powietrze. Załkałam cicho patrząc na Mike'a który czekał na odpowiedź.

-T...tak-wyłkałam nadal zszokowana i wzruszona. Założył mi na palec piękny, złoty pierścionek i wstał chwytając w talii i wpijając w moje usta. Oddałam pocałunek wciąż niezwykle zszokowana. Łzy nadal leciały, ale Mike całował mnie i jednocześnie ścierał kciukami łzy z policzków.

-Teraz jesteś moją narzeczaną-wyszeptał opierając swoje czoło o moje.

-A ty moim narzeczonym-odszepnęłam. Mike podszedł i spojrzał w dół podnosząc ręke.

-Zgodziła się!-wrzasnął, a tłum ludzi zaczął krzyczeć i bić brawa. Ja sama byłam tak zszokowana, że nie wiedziałam czy to się stało na prawdę. Nigdy nie widziałam, żeby jakikolwiek chłopak tak oświadczył się swojej dziewczynie. Mógł zabrać mnie do restauracji i tam się oświadczyć tymczasem on zarezerwował lot balonem i wziął tyle ludzi, aby wszystko wyszło idealnie.

-Jestem taką szczęściarą-wyszlochałam wpadając w jego ramiona.

-Ja większym-wyszeptał całujac mnie w głowę.-teraz wszystko będzie idealne. Już ja o to zadbam.

Koszyk lekko się zachwiał więc bardziej wtuliłam się w mężczyznę.
***

Gdy balon wylądował na ziemi Mike wyskoczył z koszyka i wziął mnie na ręce stawiając obok niego. Gdy postawiłam stopy na trawie wszyscy rzucili mi się na szyji gratulując a ja musiałam się czegoś podeprzeć, aby nie upaść, a ludzi było sporo.

-Jakbym chciała, żeby mój chłopak był taki romantyczny-mówiła jakaś kobieta przytulając mnie do siebie. Ludzi była ogromna ilość, więc spędziłam bardzo dużo czasu przytulając ich. W końcu na szyję rzuciły się moje przyjaciółki.

-To wasza sprawka-zaśmiałam się oddając uścisk.

-Boże, to było takie cudowne! I tak pięknie to wyglądało.

-Jak wy to zrobiłyście?

-Wszystkim nadzorowałyśmy-rzuciła dumnie Erica.-wyszło tak jak chciałyśmy. Boże, ale Mike jest romantyczny. To wyglądało tak pięknie!

-Nadal jestem w szoku.

-Pokaż-rudowłosa chwyciła moją dłoń i obie zaczęły oglądać pierścionek.-piękny. Mike się postarał.

-Nie wierzę w to. Że niedługo będe miała męża.

-To uwierz. My chcemy być druhnami.

-Będziecie-zaśmiałam się przez łzy przytulając do siebie.-dziękuje wam.

-Teraz już idź do swojego narzeczonego-zaśmiała się mulatka podkreślając ostatnie słowo.

Odwróciłam się i podeszłam szybkim krokiem do Michaela zarzucając mu ręce na szyję i wtulając się w niego.

-Chyba czas do domu moja NARZECZONO.

-Chyba tak mój NARZECZONY-zaśmiałam się.

-Ślub myślę, że zrobimy po narodzinach dziecka, co ty na to?

-Myślę, że będzie okey-mruknęłam.

-To wracajmy-Mike wziął mnie na ręce jak panne młodą i zaczął nieść do samochodu, a ludzie którzy jeszcze zostali patrzyli na nas i bili brawa.

-Możesz mnie puścić-zaśmiałam się.

-Muszę ćwiczyć noszenie cie. W końcu na ślubie będe cie nosił-pocałował mnie w nos, a ja wywróciłam oczami, ale nic już nie powiedziałam. Wsadził mnie do samochodu, sam również zajął miejsce kierowcy i ruszył.
***

Siedząc w sypialni przeglądałam swój pierścionek. Nadal nie wierzę, że Mike się mi oświadczył. I to w tak cudowny sposób.

-Co robisz?-zapytał mój chłopak...a raczej narzeczony wchodząc do sypialni.

-Podziwiam pierścionek.

-Ładny, co? Vivian i Erica mi pomagały.

-To teraz wiem dlaczego były tak podekscytowane gdy mnie zabierały na pola-oparłam głowę o jego ramie, a ten zaśmiał się cicho.

-Gdy powiedziałem im o moim planie myślałem, że zemdleją. Erica musiała przytrzymać Vivian po ta upadła z wrażenia. Gdy powiedziałem im o planie nie wierzyły, że uda mi się to zrobić. Ponad miesiąc to szykowałem.

-Udało ci się-objęłam go rękami mocniej się w niego wtulając.

-To zasługa też dziewczyn. Teraz tylko ślub i wreszcie będziesz moją żoną.

-Nie mogę się doczekać aż założę białą suknie-powiedziałam.

-To musisz poczekać. Narazie poczekamy na narodziny. Dopiero później ślub.

-Może poczekamy aż trochę podrośnie-zaproponowałam.-chciałabym, żeby nasze dziecko brało udział w naszym ślubie.

-Oczywiście, że będzie brało-powiedział od razu.-ciesze się, że się zgodziłaś.

-Dlaczego miałabym się nie zgodzić-zaśmiałam się.

-Pójdę się wykąpać i przyjdę-powiedział i pocałował mnie w usta, a gdy wyszedł, ja szybko wskoczyłam pod kołdrę.




Cudowny pomysł na oświadczyny.
Pewnie każda dziewczyna marzy o takich oświadczynach, prawda?
Mike i dziewczyny się postarali.
Buziaki :*

Jesteś tylko mojaWhere stories live. Discover now