Epilog

51.2K 1.5K 315
                                    

~Rok później~


-Gratulacje Daphne-na szyję rzuciła mi się Vivian przytulając mnie.-wreszcie masz swojego męża. Tak ci zazdroszczę.

-Dziękuje-zaśmiałam się patrząc na przyjaciółke. Jej rude włosy zostawiła rozpuszczone, a sama miała na sobie czerwoną sukienkę i piękny makijaż. Ja natomiast białą, sukienkę do ziemi, szpilki, a włosy uczesane w wysokiego koka. Do tego idealny makijaż. Obok mnie stał Mike i również od każdego przyjmował prezenty i z każdym się przytulał i całował. Oczywiście w policzek. Był ubrany w czarny garnitur, a włosy miał uczesane na żelu. To mój facet! Właśnie mój.

Wszyscy zasiedli do stołu, a gdy orkiestra zaczęła grać poszłam z Mike'm na środek sali i zaczęliśmy tańczyć do wolnej piosenki podczas gdy każdy się na nas patrzył.

-Ciesze się, że teraz mogę cie nazywać moją żoną-wyszeptał mi do ucha.

-A ja że mogę cie nazywać mężem-zaśmiałam się.

-Kocham cie Daphne.

-Ja ciebie też-odparłam i złączyłam nasze usta wciąż tańcząc. Oczywiście każdy zaczął wiwatować i śmiać się. Teraz istnieliśmy tylko my.
***

-Chodź do mamusi księżniczko-powiedziałam biorąc od taty Mike'a moją roczną już córeczkę. Nie wyobrażam sobie bez niej życia. Kiedy ten rok tak szybko minął. Mała ma śliczne oczy po Mike'u i jasne włoski po mnie. Ubrana jest w białą, rozkloszowaną sukieneczkę z różowym kwiatuszkiem i białe buciki. To po prostu jest urocza. Kocham ją najmocniej. Ja, Mike i wszyscy inni. Jest kochanym śmieszkiem. Ciągle się śmieje, klaszcze w dłonie i u każdego chce być na rękach. To nasz skarb. Jest tak cudowna i roześmiana.

Co do pozostałych. Luis i Vivian są szczęśliwą parą. Vivian niedawno dowiedziała się, że jest w ciąży. Każdy szalał z radości, a jej chłopak zemdlał ze szczęścia. Nie mogę się doczekać, aż moja przyjaciółka urodzi. Erica jest z Tristanem już pół roku i są bardzo szczęśliwi. Tata Mike'a niedawno znalazł swoją sympatię. Nazywa się Elisabeth i jest bardzo ładną, wysoką i szczupłą blondynką. Bardzo się polubiłyśmy. Elisabeth kocha moją córeczkę i często się nią opiekuje. Znalazłyśmy wspólny język. Mike również polubił dziewczynę swojego ojca i cieszy się, że szczęścia swojego taty. Co do Alice...siedzi w więzieniu i póki co prędko nie wyjdzie. Ona już dla mnie nie istnieje. Dla mnie, dla Mike'a i dla pozostałych. Szkoda, że moi rodzice nie mogą uczestniczyć na moim ślubie. Bardzo bym chciała aby mnie przytulili i zobaczyli swoją wnuczkę. Ale pewnie widzą ją u góry i czuwają nad nią. Zaprosiłam też przyjaciółkę którą niedawno poznałam; Holly razem ze swoim chłopakiem i ich synem w wieku mojej córki. Bardzo się polubiliśmy. Cody jest przeszczęśliwym dzieckiem i na pewno w przyszłości polubią się z moją córką.

-Wspaniały taniec-powiedziała Elisabeth podchodząc do mnie w długiej, białej sukience.

-Dziękuje-uśmiechnęłam się trzymając na rękach Ines która bawiła się moimi palcami. Po chwili podszedł do nas Mike'a. Pocałował mnie w czoło, podobnie jak swoją córkę.

-Zapraszamy do zabawy-powiedziała orkiestra zaczynając grać pierwsze energiczne kawałki. I już po chwili cała cala była zapełniona. Mike wziął do tańca Elisabeth, Ines tańczyła z Gorgem, a ja z Tristanem. Mała April była na rękach swojego taty i śmiałą się gdy ten robił z nią piruety. Wciąż jej współczuje, że nie ma nóg i że nie może sana tańczyć, ale każdy co chwile bierze ją na ręce i idzie na sale więc mała jest przeszczęśliwa.

Zaraz po tańcu wzięłam od mężczyzny moją córkę i usiadłam do stołu, a zaraz obok mnie Mike przejmując córkę i biorąc ją na swoje kolana. Zaczęliśmy rozmawiać i jeść co chwile się śmiejąc.
***

Zabawa trwała już którąś godzinę. Cały czas tańczyłam obserwując moją córke. Mimo późnej pory ta cały czas siedziała pilnując przez kogoś.

-A teraz robimy kółeczko! Zapraszam wszystkich zebranych!-powiedział mężczyzna do mikrofonu. Każdy ruszył w stronę parkietu. Chwyciliśmy się za ręce i zaczęliśmy tworzyć kółeczko śpiewając przy okazji lecącą piosenkę. W końcu większość osób była już pijana więc krzyczeli, a nie śpiewali co było śmieszne. Dzieci na rękach, albo obok nas również wesoło poruszali się do piosenki. Cała sala się bawiła co było świetne. Po chwili Luis wyciągnął Vivian na do środka kółka i zaczęli tańczyć, a wszyscy piszczeli z zachwytu. Obserwowałam Ines która była na rękach pani Elisabeth i klaskała w rączki z uśmiechem. Sama również się uśmiechnęłam widząc jak szczęśliwe mam dziecko.

Gdy piosenka się skończyła Luis chwycił za nadgarstek rudowłosą która chciała gdzieś pójśc, a każdy zmarszczył brwi. O co chodzi? Mężczyzna wyciągnął coś z marynarki, a gdy klęknął na jedno kolano przeszły mnie ciarki i zakryłam usta ręką, a Mike otworzył szeroko oczy.

-Vivian, jesteś kobietą moich marzeń-zaczął.-kocham cie jak wariat i jestem w stanie zrobić dla ciebie wszystko. Zostaniesz moją żoną, Vi?

Z oczu kobiety popłynęły łzy i troche tuszu na policzkach.

-Tak, tak!-wyszlochała, a Luis nałożył na jej palec pierśionek. Każdy był w wielkim szoku. Takiego obrotu sprawy się nie spodziewali.

Wstał i wziął swoją narzeczoną w objęcia kręcąc dookoła własnej osi. I oczywiście każdy zaczął wiwatować, klaskać i piszczeć na cąłą salę, nawet orkiestra. W oczach stanęły mi łzy które starałam się opanować. Przytuliłam się do swojego męża który objął mnie wciąż krzycząc i gartulując. Każdy później pobiegł do pary mocno ich przytulając. Luis był niesamowity. Miał pomysł jak zorganizować oświadczyny.

Każdy był szczęśliwi. A przede wszystkim ja. Bo teraz moje życie zmieni się na lepsze. Teraz wreszcie mam dla kogo żyć. Bo wreszcie jestem szczęśliwa...



KOCHANI TO KONIEC! Dziękuje wam za tak liczne głosy, komentarze i wyświetlenia. Co do drugiej części...nie wiem. Musicie mnie jakoś zmobilizować. Ten kto chce niech pisze w komentarzu. Musiałabym jednak pomyśleć nad drugą częścią, ale gdybyście chcieli niedługo może się pojawić ^^ Dziękuje jeszcze raz! Strasznie trudno rozstać mi się z tą książką, ale nie będe jej już przeciągać. Więc to chyba tyle... buziaki i do następnej :*

Jesteś tylko mojaWhere stories live. Discover now