Rozdział 28

38.3K 1.1K 247
                                    

-Poodkurzałam, pościerałam kurzę, umyłam podłogę i wyrzuciłam śmieci-zaczęłam wyliczać.-jestem wolna-z radością poszłam do swojego pokoju, a tam rzuciłam się na łóżko i wpatrywałam w sufit. W chwili gdy miałam włączyć telewizora obok moich drzwi przeszedł Mike. Zupełnie mnie zignorował. Nawet na mnie nie spojrzał, nie przywitał się. Po prostu ominął.

-Hej-powiedziałam, ale mężczyzna mnie zignorował.-Mike? Dzieje się coś?

Zerwałam się z łóżka i poszłam za nim. Wszedł do pokoju, ale zamknął mi drzwi przed nosem. Pamiętam jak jego ojciec na początku mówił, ze nie mogę wchodzić do tego pokoju. Dowiedziałam się, że nie wpuszcza tam nikogo i gdy ktoś wejdzie bez pytania wydziera się, przeklina a nawet może uderzyć. Ale ja miałam to gdzieś. Coś się działo. To było widać. On mi pomagał, więc ja chce pomóc jemu.

Chwyciłam za klamkę i pociągnęłam. Drzwi się otworzyły, a ja zobaczyłam siedzącego na łóżku Mike'a. Zupełnie mnie zignorował. Twarz schowaną miał w dłoniach i tak siedział.

-Mike?-wyszeptałam wchodząc do środka i zamykając drzwi. Cisza. Usiadłam obok niego i położyłam mu ręce na ramieniu.-stało się coś?

-Nic się kurwa nie stało-syknął i odsunął się. Zabolało. Może nie powinnam się mieszać?

-Widzę, że coś się dzieje-zaczęłam ponownie, ale ten tylko prychnął.-Mike, ty mi często pomagasz, ja tobie też chce.

-Nie potrzebuje pomocy-warknął nawet na mnie nie patrząc.

-Nie zostawie cie samego, Mike.

-Kurwa, mówie coś, tak?-podniósł głos, a ja lekko zadrżałam.

-Może chcesz się wygadać. Zazwyczaj to działa.

-Kurwa, nie rozumiesz, że nie chce!?-spojrzał na mnie, a w jego oczach widziałam furie.-daj mi pierdolony spokój i przestań.

W oczach zebrały mi się łzy. Chciałam mu pomóc, pogadać z nim, a tymczasem ten na mnie krzyczy. Zabolało to co powiedział. Co prawda mnie nie obraził, ale sam fakt, że podniósł głos i nie chciał ode mnie pomocy bolał i łamał moje serce.

Bez słowa wstałam i po prostu wyszłam z jego pokoju. Ja na prawdę chciałam dobrze, a on tak mnie potraktował. Było mi przykro. Usiadłam na swoim łóżku cicho płacząc. Jeszcze parę godzin temu był dla mnie troskliwy, wiecznie uśmiechnięty. Teraz zachowywał się jakby nie chciał mnie znać. Nie wiem co się wydarzyło, ale to bolało.

Siedziałam tak półgodziny aż usłyszałam kroki. Siedziałam jednak z twarzą schowaną w dłoniach i nic nie widziałam. Poczułam jak łóżko się ugina, a po chwili ktoś mocno mnie do siebie przytulił. Po perfumach i mięśniach wyczułam, że to Mike.

-Przepraszam-wyszeptał całując w skroń.-przepraszam Daphne.

-Ja na prawdę chciałam dobrze. Chciałam ci pomóc. Ty mi zawsze pomagasz-wychlipiałam.

-Wiem skarbie-mruknął przyciągając mnie bliżej siebie przez co byłam zmuszona oprzeć głowę o jego klatkę piersiową.-byłem w tedy zły. Musiałem ochłonąć. Wybacz. Nie chciałem się tak zachować. Rozumiem, że chciałaś mi pomóc. Przepraszam.

-Już okey-wyszeptałam ścierając łzy na moich policzkach i podnosząc głowę do góry, aby na niego spojrzeć.-powiesz mi co się stało?

Mike westchnął i oparł się o ścianę cały czas mnie do siebie przyciągając i bawiąc się moimi włosami.

-Moja ciotka zaprosiła mnie na cały dzień do niej. Jutro.

-To jakiś problem?-zapytałam.

-Nic nie rozumiesz. To siostra mojej matki. One się nie znosza. Od dziecka cały czas się kłócą, ale teraz nie utrzymują ze sobą kontaktu. A ja bardzo chciałbym ją odwiedzić. Nie widziałem jej rok. Ale mama się nie zgodzi. Tata prędzej, ale gdy mama się dowie, że tata mi pozwolił wpadnie w szał. I nie wiem co mam zrobić-ostatnie zdanie wyszeptał.-jest tam też moja chrzestnica. Ona...jest niepełnosprawna. I bardzo chciałbym ją odwiedzić, zobaczyć jak się czuje.

-Niepełnosprawna?-zapytałam cicho a Mike przytaknął.

-Nie ma nóg. I nie będzie mogła nigdy biegać i bawić się jak inne dzieci. Jej rodzice ją kochają. Są dla niej oczkiem w głowię. I zbierają na jej wózek. Na razie ma cztery latka i nie ma wózka, ale to tylko kwestia czasu. Nie może chodzić i tak cholernie mi z tym źle. Chciałbym ją odwiedzić.

-Twoja mama ci nie pozwoli jechać do obcej chrzestnicy?-zapytałam zszokowana.

-Nie. Twierdzi, że ta mała ma rodziców i że o mnie nie pamięta, a to nieprawda. Ciotka często dzwoni, że April pyta się kiedy przyjadę. I tak cholernie bym tam chciał do niej przyjechać się z nią trochę pobawić.

-A może powiedz, że idziesz na noc do kumpli. Może ci pozwoli.

-Może masz rację-westchnął.-ale boję się też tam jechać. W końcu nie widziałem ich rok.

-Pojechać...z tobą?-zapytałam po chwili ciszy.

-Chciałabyś?

-Pewnie. Dobrze wiesz, że kocham dzieci.

-Jesteś cudowna-pocałował mnie w czoło.-a co powiesz moim rodzicom?

-Coś wymyślę. Nie martw się.

-Jejku, byłoby cudownie gdybyś ze mną pojechała. Po drugie rodzice dzisiaj wyjeżdżają do SPA. I wracają za trzy dni.

-Ale mamy szczęście-odparłam, a Mike się zaśmiał.

Wtuliłam się w niego i szeroko się uśmiechnęłam.

-To jutro jedziemy?

-Tak. Spakuj się. Dziękuje, że to dla mnie robisz.

-Nie ma sprawy. Ty pomagasz mi, a ja tobie.

-Ciesze się, że cie poznałem-cmoknął mnie w nos, a ja się zaśmiałam.

-Ja też-uśmiechnęłam się.

-Spakuj się mała, a później możemy pójść coś zjeść.

-Zgoda.

Mike pocałował mnie w czubek głowy i wyszedł. Zdecydowanie za dużo mnie całuje. Nie żeby mi to przeszkadzało. Wręcz przeciwnie. Uwielbiam jak mnie całuje.

Wyciągnęłam różową torbę i spakowałam najpotrzebniejsze ciuchy i kosmetyki. To tylko jeden dzień. Na drugi wracamy. Więc nie potrzebuje za dużo ubrań. Troche się denerwuje, ale mam nadzieje, że mnie zaakceptuje. No i przede wszystkim chciałabym wiedzieć jaka jest ta słynna April o której opowiadał mi Mike.

Jesteś tylko mojaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz