Rozdział 44

33.4K 991 150
                                    

Obudziłam się rano czując jak ktoś albo coś mnie łaskota. Otworzyłam oczy, ale nie zobaczyłam Mike'a. Łóżko było puste. Zamiast tego na jego części leżał rozwalony Simon który spał i na dodatek łaskotał mnie swoim ogonem po nosie. Uśmiechnęłam się widząc, że wreszcie wraca do żywych. Że znowu jest ze mną. Pogłaskałam go po kręgosłupie, a ten zamruczał cicho i poprawił się w dalszym ciągu śpiąc. Zeszłam z łóżka i odsłoniłam zasłony wpuszczając do pokoju letnie słońce, a następnie skierowałam się do kuchni skąd wyczuwałam pyszne zapachy. W kuchni tyłem do mnie stał Mike w samych bokserkach i mogłam podziwiać jego wyrzeźbione plecy i idealny tyłek. Nadal się zastanawiam jak taki facet jak on związał się z takim kimś jak ja.

-Wstałaś już?-zapytał mężczyzna odwracając się do mnie.

-Mhm-mruknęłam drapiąc się w głowę.-nie chciało mi się spać. Co tak pięknie pachnie.

-Zrobiłem naleśniki-powiedział, podszedł do mnie i pocałował w czoło.

-Wiesz jak mnie uszczęśliwić-zaśmiałam się.

-Wiadomo. A teraz chodź. Zjemy na tarasie.

Mike wziął tacke na której były dwa talerze, sztućce i kubki kawy. Ruszyłam za nim nie przejmując się, że jestem w piżamie, a Mike w samych bokserkach. Usiedliśmy przy stole i zaczęliśmy zajadać naleśniki z owocami.

-To najpyszniejsze co w życiu jadłam-mruknęłam z pełnymi ustami.-robisz najlepsze naleśniki.

-Sie wie-zaśmiał się.-zawsze chciałem jeść śniadanie w ogrodzie.

-Ja też. Tu jest cudownie. Ciesze się, że się tu przeprowadziliśmy-nachyliłam się nad stołem i pocałowałam krótko w usta, a potem z powrotem usiadłam na swoim miejscu upijając łyk kawy.

Przez otwarte drzwi do ogródka wybiegł Simon. Nie był na polu od...chyba nigdy nie był na polu. Zaczął węszyć trawę. Wszystko go ciekawiło. Chodził niepewny, ale gdy zobaczył motyla popędził tak szybko jak tylko mógł, a my z Mike'm wybuchnęliśmy śmiechem.

-Kochany jest-powiedział.

-Wiem. Tęskniłam za nim. Cieszę się, że go znowu mam. I bardzo ci dziękuje, że go wziąłeś.

-Dla ciebie wszystko-uśmiechnął się.

-Nie idziesz dziś do pracy?-zapytałam wkładając do ust kolejnego naleśnika.

-Na dwunastą. Dzisiaj będe krócej, więc myśle, że koło szesnastej wrócę.

-Byłoby świetnie-posłałam mu szeroki uśmiech.

Mike wziął nasze talerze i poszedł do kuchni je umyć. Mimo, że ja chciałam to zrobić to mój chłopak powiedział, że on robił i on zmywa. Zbyt mnie rozpieszczał. Usiadłam na kanapie w salonie, a po chwili na moje kolana wskoczył Simon którego zaczęłam głaskać.

-Muszę iść do pracy-powiedział Mike podchodząc do mnie, schylając się i składając na moich ustach delikatny pocałunek.-kocham cie. Pa.

-Papa-pomachałam mu i wróciłam do oglądania telewizji. Stwierdziłam, że w tak piękną pogodę nie warto siedzieć w domu, dlatego ubrałam szybko krótkie spodenki, koszulkę z koronką i wyszłam z domu wcześniej zakluczając drzwi.

Szłam wąską, piaszczystą ścieżką. Po bokach znajdowała się trawa, a w oddali pola i lasy. Nagle obok mnie zatrzymał się rower z którego zsiadła wysoka, szczupła dziewczyna z czarnymi włosami. Miała małe, skośne oczy więc nie trzeba być geniuszem, aby wiedzieć, że jest azjatką.

-Hej, jesteś tu nowa?-zapytała brunetka.

-Uhm-przytaknęłam.

-Jestem Hyuimi*.

-Daphne-przedstawiłam się.-przeprowadziłam się parę dni temu z chłopakiem.

-Aha-przytaknęła.-ja tu mieszkam od szesnastu lat. Czyli prawie od urodzenia. Tu jest przepięknie.

-Zauważyłam. Duży domów, a jednak taka cisza i spokój.

-Oj tak-zaśmiała się w dalszym ciągu prowadząc obok mnie rower.-zero wrzasków, krzyków. Tylko jak są jakieś imprezy, albo spotkania rodzinnie. A sąsiedzi to przemili ludzie.

-A ty daleko mieszkasz?

-W tym czerwonym-wskazała na jakiś dom w oddali.

-W sumie niedaleko ode mnie. Pare domów dalej.

-Może miałabyś kiedyś ochotę na kawę? Znam świetną kawiarnie.

-Chętnie-uśmiechnęłam się.-możemy się spotkać.

-Super-wymieniłyśmy się numerami i każda poszła w swoją stronę. Mogłabym tutaj chodzić cały czas. Piękne widoki, czyste powietrze, wspaniali ludzie.

Wróciłam do domu po jakiejś godzinie i zabrałam się za robienie obiadu. Stwierdziłam, że zrobie makaron z sosem i mięsem, bo nie chce mi się stać przy garach. Simon był zajęty zabawą swoją ulubioną piłeczką w ogrodzie. Odkąd wyszedł na taras prawie w ogóle z niego nie wychodzi.

Usłyszałam trzask zamykanych drzwi w chwili gdy nakładałam na talerz obiad.

-Jestem głodny-westchnął przytulając mnie od tyłu i całując w szyję.-tęskniłem za tym.

-Ja też-zachichotałam i odwróciłam się do niego przodem zarzucając mu ręce na szyję.-jak w pracy?

-Da się wytrzymać-mruknął a w następnej chwili złączył nasze usta. Od razu oddałam pocałunek z taką samą pasją. Mike posadził mnie na blacie, a sam stanął pomiędzy moimi nogami. Cholera, mimo, że całowałam się z nim wiele razy nadal mam w podbrzuszu te dziwne motyle.

Nasz pocałunek jednak przerwało czyjeś mlaskanie. Odwróciłam się i zobaczyłam Simona który stał na blacie i wyjadał z talerza kurczaka.

-Simon, zostaw to!-wrzasnęłam, a Mike wybuchnął głośnym śmiechem.




Hyuimi*-(czyt. Hiumi) Imię wymyślone przeze mnie XD

Jesteś tylko mojaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz